Odra Opole. Mają baraże!

Opolanie zanotowali profesorski występ w Łodzi i na kolejkę przed końcem sezonu zapewnili sobie udział w play offach o ekstraklasę!


Pokonując przed tygodniem w świetnym stylu Koronę, a wczoraj deklasując ŁKS, Odra udowodniła, że po świetnej wiośnie należą jej się baraże.

„Miki” się nie zatrzymuje

Duża stawka meczu w Łodzi i świadomość, że do celu brakuje naprawdę niewiele, nie sparaliżowała zawodników trenera Piotra Plewni, a raczej dodatkowo nakręciła. Kontrolowali spotkanie od początku do końca, mogli nawet wygrać wyżej, ale to nie ma już jakiegokolwiek znaczenia. Choć do rozegrania została jeszcze jedna kolejka, opolanie wiedzą już, że zajmą 5. miejsce i do ostatniego starcia z Resovią mogą podejść na większym luzie, skupiając się już na półfinale barażu. Wiadomo, że zagrają go w Kielcach.
Odrze do ułożenia sobie tego meczu wystarczyło 10 minut.

Dokonała tego w sporej mierze za sprawą środkowych obrońców. Najpierw Łukasz Kędziora głową zwieńczył centrę Tomasa Mikinicza z rzutu wolnego i celebrując piąte w tej rundzie trafienie wykonał dwa fikołki. Po chwili Konrad Kostrzycki napędził kontrę, idealnym podaniem obsłużył Antoniego Klimka, a ten „wjechał” w pole karne i wyłożył piłkę Dawidowi Czaplińskiemu, któremu nie zadrżała noga. Niebiesko-czerwoni nie cofnęli się, nie oddali gospodarzom pola, tylko wciąż pressowali, utrudniali im rozgrywanie piłki, a w II połowie potwierdzili swoją wyższość. Stało się to wskutek dwóch rzutów karnych: wywalczyli je Czapliński i Rafał Niziołek, a na gole nr 3 i 4 zamienił Mikinicz. Słowak zakończył swój występ z dubletem i asystą. Nie zawodzi, wpisywał się na listę strzelców w każdym z pięciu ostatnich spotkań, w tym sezonie może pochwalić się już dwucyfrowym bramkowym dorobkiem.

Przy pustych trybunach

ŁKS przystępował do tego meczu wiedząc, że losy awansu do barażu ma w swoich nogach, a zwycięstwo pozwoli wskoczyć przed kolejką nr 34 na szóste miejsce. Był jednak drużyną bezradną, a patrząc na jej poczynania nie dziwiło, że sporo dyskutuje się o kwestiach finansowych, braku licencji, kolejnych obcokrajowcach chcących rozwiązać kontrakty z winy klubu. W przerwie trener Marcin Pogorzała dokonał potrójnej zmiany, ale i ten wstrząs nie wniósł niczego pozytywnego.

Gdy na kwadrans przed końcem z czerwoną kartką wyleciał z boiska Oskar Koprowski, gospodarze mogli życzyć sobie już tylko ostatniego gwizdka. Smutny był to dla nich wieczór, zwłaszcza że toczony przy pustych trybunach, co jest pokłosiem wydarzeń na niedawnych derbach Łodzi. – Komentowałem w tym sezonie sporo spotkań ŁKS-u, ale tak słabej dyspozycji tej drużyny wcześniej nie widziałem – podsumował na telewizyjnej antenie Marcin Kaczmarek, ligowy trener, ekspert Polsatu Sport.


ŁKS Łódź – Odra Opole 0:4 (0:2)

0:1 – Kędziora, 8 min (głową), 0:2 – Czapliński, 10 min, 0:3 – Mikinicz, 60 min (karny), 0:4 – Mikinicz, 66 min (karny).

ŁKS: Kozioł – Bąkowicz (46. Kowalczyk), Dąbrowski, Koprowski, Klimczak – Rozwandowicz (46. Tosik), Trąbka – Wolski (46. Dankowski), Pirulo, Janczukowicz (60. Moreno) – Radaszkiewicz (75. Jurić). Trener Marcin POGORZAŁA.

ODRA: Sapielak – Szrek, Żemło (68. Tkocz), Kostrzycki, Kędziora, Klimek – Mikinicz (80. Wróbel), Trojak (82. Hrebeń), Niziołek, Nowak (82. Janus) – Czapliński (80. Żak). Trener Piotr PLEWNIA.

Sędziował Piotr Lasyk (Bytom). Żółte kartki: Koprowski, Tosik – Żemło, Czapliński, Mikinicz, Wróbel. Czerwona kartka: Koprowski (76, druga żółta).


Fot. Łukasz Sobala / PressFocus