Odra Opole. Marzenia kilku pokoleń

Odra Opole spadła z ekstraklasy 41 lat temu. W czwartek czeka ją jeden z ważniejszych od tamtej pory meczów. – Jesteśmy zmobilizowani, by dalej iść tam, gdzie chce być cała piłkarska Polska – mówi prezes Tomasz Lisiński.


– Nie ma stresu czy ekscytacji, a po prostu satysfakcja z dobrze realizowanego póki co planu i dania sobie szansy uczestniczenia w rywalizacji tak długo, jak to możliwe. Nie przeszkadza nam, że inni są na wakacjach, a my jeszcze ciężko pracujemy. Dla nas to nagroda, z której się cieszymy i chcemy na niej skorzystać jak najwięcej – mówi Tomasz Lisiński, prezes Odry, przed dzisiejszym półfinałem baraży o awans w Kielcach.

22 sezony

Dla opolan to najważniejszy mecz od… dawien dawna. Dość powiedzieć, że ostatni sezon w ekstraklasie rozegrali w 1981 roku… Najnowsza historia była trudna. W 2009 roku klub nie dograł nawet do końca I-ligowego sezonu i został reaktywowany pod szyldem Oderki, startując od poziomu wojewódzkiego. Teraz gra piąty sezon na zapleczu elity – to tyle, ile między 2010 a 2016 rokiem spędził w III lidze śląsko-opolskiej. Gdy teraz działacze Odry obejrzą się przez ramię, widzą, jak długą drogę pokonali.

– To coś, co przyprawia o szybsze bicie serca – przyznaje prezes Lisiński, który 13 lat temu był w gronie założycieli Oderki. – Z niewielkiego składu osób, które w 2009 roku podjęły się tej ciężkiej misji, do dziś większość jest w klubie albo przy klubie. Wtedy Odra przestała istnieć, a teraz ma możliwość powrotu do ekstraklasy. Mija 41 lat od ostatniego sezonu na najwyższym szczeblu. Niektórzy kibice nawet nie wiedzą, że Odra przez 22 sezony była klubem ekstraklasowym. My w opolskim środowisku o tym pamiętamy, ale dla kilku pokoleń, w tym mojego, to tylko historia. Na meczach przy Oleskiej czasem widuje się dziadka z synem i wnukiem. Ekstraklasę pamięta tylko dziadek. Od 2009 roku przeszliśmy trudną drogę, ale kroczyliśmy nią z zaangażowaniem, sercem i wykonaliśmy pracę dobrze, skoro klub jest stabilny, coraz bardziej profesjonalny, coraz bardziej zamożny i coraz lepszy sportowo. To praca wielu osób, które się do tego przyczyniły, ale bardzo dużo jeszcze przed nami. To długi proces, by stworzyć klub na miarę ekstraklasy, godny gry w niej. Czy my jesteśmy już na tym poziomie? Miło by było, gdyby się okazało, że tak…

Licencja na Lubin

Okazać się może sportowo. A organizacyjnie, finansowo, infrastrukturalnie – pod tymi względami Odrę dziś wyobrazić sobie w ekstraklasie niełatwo. Zgoda, uzyskała licencję, tyle że na stadion zastępczy w Lubinie. Nowy obiekt w Opolu dopiero się buduje, choć „dopiero” to niezbyt fortunne określenie, bo mówimy o czymś, co było marzeniem wielu kibiców, czymś niemalże nierealnym, a teraz staje się faktem.

– W poprzednim roku też zostaliśmy zaproszeni do procesu licencyjnego na ekstraklasę, dlatego nie było to dla nas nic nowego – przekonuje Tomasz Lisiński. – To, że uzyskaliśmy licencję, jest konsekwencją wielu lat naszej pracy. Pokazuje, że stajemy się coraz bardziej profesjonalni i rozwijamy się. Musieliśmy zgłosić stadion zastępczy, bo taka jest idea, by w razie awansu grać w Lubinie, ale do tego daleka droga. Wszyscy też wiemy, że nowy stadion w Opolu nie znajduje się już tylko na papierze, nie mówi się o nim jedynie w gabinetach projektantów, bo podpisana została umowa na realizację tej inwestycji i prace są w toku. Czy perspektywa podołania ekstraklasie nas przeraża? Tak tego nazwać nie można. To bardziej fascynacja, satysfakcja, zadowolenie, dążenie do realizacji marzeń. Trzeba je mieć, choć często te ambitne wydają się mało realne. W naszym przypadku okazało się, że wcale nie musi do końca tak być. Jesteśmy zmobilizowani, by dalej iść tam, gdzie chce być cała piłkarska Polska.

Kilka kropel paliwa

Choć Odra już na kolejkę przed końcem sezonu wiedziała, że uplasuje się na 5. miejscu i zagra półfinał barażów w Kielcach, to długo nie potrafiła wskoczyć do szóstki, a widząc, jak w trzech meczach drużyna traci gole w doliczonym czasie i remisuje zamiast wygrywać, kibice mieli prawo rwać sobie włosy z głowy. I mieli prawo nie wierzyć w play offy, dopóki nie stały się faktem…

– Ja z tego, że możemy zakończyć w szóstce, zdałem sobie sprawę… przed startem sezonu – uśmiecha się prezes opolskiego klubu. – Wiem, jak ambitnych ludzi zatrudniliśmy w klubie, jakie mają indywidualne ambicje i jak potrafią przełożyć je na cele Odry. To jest coś, co od początku dawało mi przeświadczenie, że po prostu nas na to stać. Może to brzmi nieskromnie, ale tak faktycznie było. W tej grupie ludzi siedzących w szatni, wspierających ich osobach ze sztabu, jest duży potencjał i to udowodnili. Może dla niektórych nasz udział w barażach to zaskoczenie, ale dla nas, wewnątrz klubu, to coś, co braliśmy mocno pod uwagę i w to wierzyliśmy.

Opolanie krok ku marzeniom będą chcieli postawić dziś w Kielcach z Koroną. Tą samą, którą dokładnie 20 dni temu rozbili przy Oleskiej. Rezultat 3:1 nie oddawał różnicy, jaka dzieliła tego dnia oba zespoły, a warto pamiętać, że kielczanie mieli jeszcze wtedy nadzieję na włączenie się do walki o bezpośredni awans.

– Myślę, że w tym momencie tamten wynik nie ma już żadnego znaczenia – zaznacza nasz rozmówca. – Podobnie nie ma znaczenia to, że my po drodze straciliśmy kilka punktów w końcówkach spotkań. To już historia, która nie wróci. Liczy się tylko czwartek, tak jak dla Korony. Być może z psychologicznego punktu widzenia ta nasza wygrana da kilka kropel dodatkowego paliwa, ale nie skupiamy się na tym. Liczy się forma i to, czy nasza będzie wyższa od tej, którą zaprezentują rywale.

Pozytywna energia

Patrząc na ambicje jednych i drugich, to Korona musi, a Odra tylko może. – Korona musi? Chyba tak, takie informacje do nas docierają. A my chcemy! – precyzuje prezes Lisiński.

– Dziś każdy z czterech uczestników baraży ma po 25 procent szans. Nasza forma zaprezentowana w końcówce sezonu, pewne zwycięstwa z Koroną czy ŁKS-em, dają nam dodatkową wiarę, że możemy utrzymać ten wysoki poziom. Zgoda, że w ostatniej kolejce przegraliśmy 0:3 z Resovią. Nie powiem, że myślami byliśmy już w Kielcach, ale założyliśmy, że należy dać odpocząć kilku wiodącym zawodnikom. Chcieliśmy wygrać, ale jakość zmienników w tym dniu nie okazała się wystarczająca na zdeterminowany zespół Resovii. Dla nas dużym sukcesem jest to, że na stadionie było wielu nowych kibiców, z czego 25 procent to kobiety, dzieci. Profil kibica Odry się zmienia, chcemy wychowywać nowych kibiców i jednoczyć ich wokół klubu.

Dziś okaże się, czy opolanie zakończą sezon, czy wieczorem będą czekać na finałowego rywala – Arkę Gdynia albo Chrobrego Głogów.
– Widzę w zespole zrozumienie, mobilizację, wspólny cel. To daje pozytywną energię. Oby dała chłopakom moc do zrealizowania tego zadania – mówi prezes klubu z Oleskiej.


20 DNI temu Odra wygrała z Koroną 3:1. W jesiennym meczu w Kielcach górą byli gospodarze – 2:1, choć to opolanie prowadzili po bramce Konrada Nowaka.



Na zdjęciu: 6 maja Miłosz Trojak i spółka fruwali wyżej od kieleckich rywali. Jak będzie dziś, przy znacznie większej stawce?
Fot. Łukasz Sobala/PressFocus