Odra Opole. Najgorszy start od lat

Już dawno nie zdarzyło się, by drużyna z Opola rozpoczęła ligowy sezon od dwóch porażek.


Na inaugurację sezonu – 1:2 z Bruk-Betem Termaliką w Niecieczy, a na domową inaugurację – 1:2 z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Tak pierwszoligowe zmagania rozpoczęła Odra, która poprzednie rozgrywki zakończyła dopiero w półfinale baraży o awans, a teraz wylądowała w strefie spadkowej.

Zacząć się bić

– Gratylacje dla Podbeskidzia za zasłużone zwycięstwo – powiedział trener Piotr Plewnia po poniedziałkowym spotkaniu przy Oleskiej.

– Skończyło się 1:2, bramkę zdobyliśmy na otarcie łez. To najniższy wymiar kary, który nas spotkał, ale z perspektywy tego, co pokazaliśmy na boisku, trudno się takiemu wynikowi dziwić. Musimy szybko zejść na ziemię po tym, co wydarzyło się w poprzednim sezonie i zapomnieć, że byliśmy piątym zespołem pierwszej ligi. Najpierw trzeba przede wszystkim zacząć się bić na boisku i chcieć udowodnić, że potrafi się grać w piłkę. To jednak wymaga determinacji, woli walki, a dopiero potrem umiejętności. Z Podbeskidziem to była klapa na całego, nie ma o czym dyskutować. Może to szczęście, że jest dopiero druga kolejka i możemy wcześnie obudzić się, wyjść z tego letargu – dodał Plewnia.

Pod wodzą szkoleniowca, który dostał się do Szkoły Trenerów PZPN na najnowszą edycję kursu na licencję UEFA Pro, Odrze rzadko zdarzają się choćby i dwie porażki z rzędu. Tak było w czerwcu 2021 (1:5 z GKS-em Tychy, 1:2 z Widzewem) oraz październiku 2021 (Tychy, Puszcza Niepołomice) oraz w marcu 2022 (Chrobry Głogów, Arka Gdynia). Cofając się jeszcze do końcówki poprzedniego sezonu, wychodzi na to, że obecnie Odra ma na koncie aż 4 z rzędu przegrane w meczach o stawkę: z Podbeskidziem, Niecieczą, a wcześniej z Resovią w ostatniej kolejce rundy wiosennej oraz Koroną Kielce w półfinale baraży. Po raz ostatni niebiesko-czerwoni schodzili z boiska z tarczą 15 maja w Łodzi (4:0 z ŁKS-em).

Jedenastka bez rewolucji

Latem przy Oleskiej doszło do całkiem sporego przewietrzenia szatni, ale na razie nie odbija się to na wyjściowym składzie, w którym występuje tylko jeden zawodnik zakontraktowany w tym okienku transferowym: Oskar Paprzycki. Środkowy pomocnik, poprzednio broniący barw GKS-u Tychy, wskoczył do jedenastki w miejsce Miłosza Trojaka, który odszedł do ekstraklasowej Korony. W Niecieczy i z Podbeskidziem z ławki wchodził Maciej Urbańczyk (bielszczanom strzelił zresztą gola), poza tym w poniedziałek ligowy debiut w Odrze zanotowali też Mikołaj Łabojko i Bartosz Guzdek. Trudno zatem mówić o rewolucji, tak jak trudno, by już teraz bić na alarm, ale Odra chcąc mieć spokój musi zacząć zbierać punkty i… korzystać z terminarza. By uniknąć domowych meczów w okresie zimowym (1 listopada – 31 marca), seriami będzie grać u siebie już teraz. Tę serię zaczęła z Podbeskidziem, przed nią jeszcze cztery kolejne konfrontacje w roli gospodarza. Najbliższa: już jutro z Zagłębiem Sosnowiec, z którym akurat wiodło jej się w ostatnich latach dobrze.

Pamiętacie „Oderkę”?

Zauważmy, że Odra zanotowała najgorszy start od dawien dawna. Po raz ostatni nie miała na koncie żadnego punktu po 2 kolejkach w 2008 roku. Też grała wtedy w I lidze, uległa wtedy Stali Stalowa Wola i… Podbeskidziu, a pierwszy raz komplet punktów zgarnęła dopiero w 8. kolejce, wygrywając z Kmitą Zabierzów po golu Marcina Józefowicza. Pamiętamy, jak skończył się tamten sezon – niebiesko-czerwoni nawet go nie dograli, dwa ostatnie mecze oddali walkowerem, klub posypał się i reaktywowano go jako Oderkę Opole. Od tamtej pory ani w IV, ani w III, ani w II, ani w I lidze Odra nie zaczynała sezonu od dwóch porażek. Trzy raz (2009, 2017, 2018) był wręcz komplet punktów. Nawet jesienią 2019, kiedy falstart zakończył się zwolnieniem Mariusza Rumaka, na inaugurację wywalczono bezbramkowy remis w Legnicy, a problemy skutkujące walką o utrzymanie przyszły dopiero później. Pierwsza wygrana, 2:1 w Chojnicach, przyszła dopiero w 12. kolejce. Teraz nie da sobie wyobrazić, by oczekiwanie trwało równie długo.


Na zdjęciu: Opolanie – na zdjęciu kapitan Mateusz Kamiński – zapewne nie tak wyobrażali sobie początek I-ligowego sezonu, skoro poprzedni zaczęli na 5. miejscu.
Fot. Krzysztof Dzierżawa/Pressfocus