Odra Opole. Niech nikt nie będzie syty

Obserwowałem w pierwszej kolejce zespoły z dołu. Tam walczy się o życie. My też musimy tacy być – mówi trener Dietmar Brehmer przed dzisiejszym meczem ze Stomilem.


Odra pierwszy wiosenny mecz na swoim stadionie rozegra o nietypowej porze, bo w dzień roboczy o 14.00.

– Mieliśmy przygotowane dwa warianty: spotkanie przy pustych trybunach albo z częściowym udziałem publiczności, do czego niestety nie dojdzie. W tej sytuacji postanowiliśmy nie generować dodatkowych kosztów – tłumaczy Ireneusz Gitlar, dyrektor Odry. Samo uruchomienie jupiterów na czas meczu to wydatek mogący sięgnąć kwoty czterocyfrowej.

Agrowłóknina na wypadek

Przed dzisiejszym meczem więcej mówi się jednak o czymś innym.

– Zobaczymy, jaki będzie stan murawy. Wiadomo, że warunki atmosferyczne bywają trudne – zaznacza Adam Majewski, szkoleniowiec Stomilu.

Na główną płytę przy Oleskiej zawodnicy Odry pierwszy raz wybiegli w środę. Boisko jest kiepsko położone, częściowo zacienione, a w dodatku niepodgrzewane, dlatego w porze jesiennej i wczesnowiosennej potrafi dać się we znaki. Opolanie zakupili nawet specjalną matę z agrowłókniny, używaną również w ekstraklasie, by w razie czego móc przykryć murawę i ochronić ją przed opadami śniegu. To jednak nie groziło, prognozy były dość optymistyczne i w nocy z czwartku na piątek zakładały jedynie delikatny przymrozek.

– Boisko? Szału nie ma. Obsługa pracuje na wysokich obrotach, ale cudów nie da się uzyskać, skoro trawa jeszcze nie wegetuje, a my nie mamy systemu podgrzewania. Nie jest najgorzej, ale wiele brakuje do tego, by powiedzieć, że to dobra murawa – nie kryje Dietmar Brehmer, trener Odry.

Łokciem w klatkę

Oba zespoły czekają na pierwszą tegoroczną zdobycz, oba w ubiegłym tygodniu przegrały swe mecze 1:2. Stomil – z GKS-em Tychy, zaś Odra – w Łodzi z ŁKS-em.

– Przez 30 minut byliśmy apatyczni. Rozumiem, że można zejść nisko do defensywy, ale byliśmy bardzo apatyczni, nie przesuwaliśmy w odpowiednim tempie, nie doskakiwaliśmy, nie byliśmy agresywni, dlatego ŁKS zdobył 2 bramki, stwarzając przy tym okazje na kolejne. Po 30 minutach gra się diametralnie odmieniła, zaczęliśmy dominować, strzeliliśmy gola, dążyliśmy do wyrównania, do tego doszły jeszcze dwie bardzo kontrowersyjne sytuacje, w których moim zdaniem należał nam się rzut karny – wraca pamięcią do tegorocznej inauguracji trener Brehmer, mając zastrzeżenia do pracy krakowskiego sędziego Roberta Marciniaka.

– Nie spotkałem się jeszcze z czymś takim, że zawodnik odwraca się i atakuje przeciwnika łokciem w klatkę piersiową: w kluczowym momencie, gdy on nabiera prędkości. Coś takiego przytrafiło nam się w Łodzi z Arkiem Piechem. Sędziowie powinni piętnować coś takiego, zwrócić na tego typu zdarzenie na szkoleniach. Na meczu arbitrów jest czterech. Rozumiem, że główny może czegoś nie widzieć, ale ma jeszcze trzech współpracowników do pomocy. Sędziowie techniczni powinni się koncentrować na pomocy głównemu i asystentom, a nie na uciszaniu ławek rezerwowych. Ale to tylko moje skromne zdanie. Sędziowie to też ludzie, popełniają błędy i akceptuję to – przyznaje szkoleniowiec Odry.

Nie popaść w przeciętność

Do dzisiejszego meczu ze Stomilem opolanie przystąpią w pełnym składzie. Nie ma urazów, a po pauzie za cztery żółte kartki do dyspozycji jest już Miłosz Trojak.

– W Łodzi zagraliśmy w środku pola nieźle, ale w pewien sposób Trojaka nam zabrakło. To zawodnik mający swoje atuty i zobaczymy, czy w meczach dalej jest w stanie je sprzedawać. Zapewne dostanie swoją szansę. Bardzo na niego liczę, to dobry piłkarz – mówi Dietmar Brehmer.

Opolanie po cichu liczą, że wiosną włączą się do walki o czołową szóstkę tabeli. Przez najbliższy miesiąc mierzyć się będą z rywalami z dolnej części stawki.


Czytaj jeszcze: Chcą powalczyć o baraże

– Jeśli chcemy być zespołem ambitnym, walczącym o wyższe cele, musimy punktować. W innym razie popadniemy w przeciętność. Dwa najbliższe mecze, ze Stomilem i Widzewem, są naprawdę ważne. To może być moment przełomowy, który pokaże, czy jesteśmy zespołem głodnym. Obserwowałem mecze drużyn z dołu, Resovii, kilku innych. Tam walczy się o życie. My też mamy walczyć o życie. Jeśli ktoś w Odrze czuje się najedzony i zadowala go przeciętność, to na pewno nie jestem to ja. Chcę pracować z ludźmi mającymi swoje wyzwania, cele. Mam nadzieję, że zawodnicy w najbliższych meczach udowodnią, że tacy są. Chcemy zagrać w naszej fortecy dobry mecz ze Stomilem i potwierdzić, że trzeba się z nami liczyć – podkreśla trener Odry.


Na zdjęciu: Po pauzie za żółte kartki w składzie Odry zameldować się dziś powinien Miłosz Trojak.
Fot. Mateusz Porzucek/Pressfocus