Odra Opole. Nóż wbity jeszcze głębiej

Odra jest w grupie wysokiego ryzyka. Tak wynika z wczorajszego komunikatu PZPN, umożliwiającego zakończenie sezonu w dowolnym momencie, zachowując tabelę po ostatniej rozegranej kolejce. To powoduje, że opolanie muszą jak najszybciej uciekać ze strefy spadkowej, w której obecnie się znajdują, bo w każdej chwili może grozić im degradacja. W najbliższy weekend, o ile oczywiście spotkania się odbędą, ta ucieczka nie będzie prosta do zrealizowania, bo Odra zmierzy się na wyjeździe z wyżej notowanym Radomiakiem. Jeśli grała z nożem na gardle, to teraz ten nóż został jeszcze wbity kilka centymetrów głębiej…

– Staram się absolutnie nie przekazywać tego piłkarzom w taki sposób. Co mamy zrobić? Grać jak o mistrzostwo świata? To przecież powinien być jeden z 34 meczów. Chcemy go normalnie rozegrać, normalnie rywalizować – mówi Dietmar Brehmer, trener Odry, nie szczędząc gorzkich słów odnoszących się do decyzji PZPN-u.

– Jest kompromitująca. To absolutne zaprzeczenie rywalizacji sportowej, burzące długoterminowe plany uwzględniające grę przez cały sezon. Takie decyzje są niesprawiedliwe, to jak powrót do czasów komuny. Uważam, że jedyną słuszną opcją było zawieszenie rozgrywek i uznanie tego, że sezon się nie odbył; przystąpienie do rywalizacji w normalnych warunkach, w zdrowym bezpiecznym kraju. Żyjemy w czasach pandemii. Nie rozumiem, może PZPN to wytłumaczy, jak można narażać ludzi mających żony, dzieci, rodziców czy dziadków. Przygotowujemy się do meczu z Radomiakiem w miarę normalnie, ale zostawienie nas z tym na własną rękę to kompromitacja – przyznaje trener Brehmer.

Opolanie są w o tyle niekorzystnym położeniu, że czeka ich podróż przez Polskę.

– Nastawiamy się, że pojedziemy normalnie, ale dla mnie to absolutnie nienormalne. Wszystkie federacje krajów, w których jest zagrożenie, dbają o swoich piłkarzy, a my mamy być kukiełkami w jakimś dziwnym teatrze. Też mamy swoje rodziny, swoje problemy. Nie jestem jakimś wielkim specjalistą, ale twierdzę, że rozgrywki miały być do odwołania zawieszone, a jeśli nie udałoby się ich zakończyć, to wtedy powtórzone – mówi szkoleniowiec Odry.

Na zdjęciu: Opolanie (na zdjęciu Miłosz Trojak) stali się jeszcze bardziej zagrożeni spadkiem do II ligi niż podczas nieudanej rundy jesiennej.