Odra Opole. Poproszą o zrozumienie

Odrę Opole w kilku kolejnych sezonach czeka częściowa emigracja poza własny stadion.


Odra w przyszłym sezonie będzie pełnić honory gospodarza na stadionie Zagłębia Lubin – niezależnie od tego, czy pozostanie w I lidze, czy sensacyjnie awansuje do ekstraklasy, na co na dwie kolejki przed końcem sezonu ma jeszcze szansę, aspirując do barażowego szóstego miejsca.

Oczywiście w przypadku promocji do elity lubiński obiekt stanie się jej domem na stałe. W I lidze – tylko w okresie od 1 listopada do 31 marca, bo tak stanowią przepisy, nakazując klubom posiadania na ten czas stadionu z systemem podgrzewania murawy. Opolanie przy Oleskiej 51 tego nie mają, a od dawna zapowiadają, że nie mają zamiaru inwestować w obiekt, którego miejsce za kilka lat zajmie aquapark – gdy gotowy będzie już nowy stadion przy ul. Północnej, co ma się stać do 2024 roku.

O ile oczywiście na zapleczu ekstraklasy nie zmienią się przepisy, do tego czasu Odra będzie zmuszona w „zimowej” piłkarsko porze roku emigrować z Opola.

– Jesteśmy w kontakcie z PZPN, z Komisją ds. Licencji Klubowych i wyjaśniliśmy sobie w terminie oczekiwanym przez związek wszystkie wątpliwości. Licencja z uwzględnieniem zastępczego stadionu to maks, co możemy wycisnąć w naszej obecnej sytuacji, ale ona jest akceptowalna przez obie strony: nas i PZPN. Jesteśmy niemalże w przededniu otwarcia ofert w przetargu na budowę nowego stadionu. Innego wariantu niż stadion zastępczy na okres listopad-marzec nie braliśmy pod uwagę. Dziękujemy komisji licencyjnej, że przyjęła nasz wniosek. Będziemy działać. Chcemy w tym okresie rozegrać jak najmniejszą liczbę domowych meczów – mówi Tomasz Lisiński, prezes Odry.

W tym sezonie od 1 listopada do 31 marca Odra grała w roli gospodarza 5-krotnie, więc zapewne podobnej liczby można spodziewać się w kolejnych latach. Ratunkiem ma być dogadanie się z rywalami i granie w tym okresie w roli gościa.

– Wszyscy wiemy, że to dla nas czas przejściowy, nim powstanie nowy stadion. Musimy sobie z tym poradzić. Liczymy, że inne kluby zrozumieją nasze położenie. To nie nasze widzimisię, fanaberia, a inwestycja konieczna, m.in. by spełnić wymogi licencyjne. Liczymy, że z przeciwnikami będziemy w stanie umówić się na korzystne dla wszystkich rozwiązania. My np. też przecież w tym sezonie poszliśmy na rękę Resovii – przypomina szef Odry.

Wątpliwości może budzić lokalizacja zastępczego stadionu. Lubin jest położony ponad 180 km od Opola, znacznie dalej niż choćby miejscowości górnośląskie.



– Uważamy, że ten wariant jest dla nas optymalny – przekonuje Lisiński .

– Nie chodzi tylko o samą jakość obiektu, ale też inne kwestie. Sympatycy Odry i Zagłębia żyją w świetnych relacjach, zatem w meczach będą mogli nas wspierać lubińscy kibice. Zagłębie z dużym zrozumieniem podeszło do całej sytuacji, jego oferta na ten trudny dla nas okres była po prostu korzystna. A że to 50 km więcej? Nie robi to wielkiej różnicy w odniesieniu do innych, alternatywnych rozwiązań – dodaje prezes opolskiego I-ligowca.


Fot. odraopole.pl/Daria Stąk