Odra Opole. Spotkanie po latach

Jak zatrzymać Fabiana Piaseckiego? Na to pytanie muszą odpowiedzieć sobie opolanie, dowodzeni przez Dietmara Brehmera, który niegdyś… wyrzucił najlepszego obecnie napastnika I ligi do rezerw.


Od momentu wznowienia rozgrywek nikt nie strzelił w I lidze więcej goli niż Fabian Piasecki (5) i żaden zespół nie stracił ich mniej niż Odra (3). Dziś najlepszemu snajperowi I ligi stawi czoło solidna defensywa opolan, dowodzonych przez trenera Dietmara Brehmera, który przed laty spotkał na swej drodze Piaseckiego. Obaj współpracowali w sezonie 2013/14. Piasecki jako 18-latek został wtedy wypożyczony z Górnika Zabrze do II-ligowego Rozwoju Katowice, w którym przez rok rozegrał… 34 minuty.

– Wspominam Fabiana bardzo dobrze. Był wtedy bardzo młodym zawodnikiem, nie trafił w odpowiednie miejsce i odpowiedni czas. Widać było po nim duży potencjał i to, że stanowi materiał na piłkarza. Był krnąbrny, próbował chodzić swoimi ścieżkami, a my stanowiliśmy wtedy poukładany zespół i dlatego nie dostał zbyt wielu szans. Pozycjonowaliśmy go jako bocznego pomocnika, ale w niektórych treningach był przesuwany na „dziewiątkę” – wspomina Brehmer, który w końcówce tamtego sezonu przesunął Piaseckiego i jeszcze jednego ofensywnego zawodnika, Tadeusza Tyca, do… rezerw Rozwoju. Był to efekt ich słabego występu w przegranym przez rezerwy 1:5 meczu klasy okręgowej ze Śląskiem Świętochłowice.

– Szybko to sobie wyjaśniliśmy i wrócili do pierwszej drużyny. To było kilka dni na złapanie oddechu, zobaczenie, jak wygląda rzeczywistość w „okręgówce” i dostrzeżenie, co można stracić. Fabian dobrze zareagował. Gdy po latach spotykaliśmy się, to zawsze wymieniliśmy kilka zdań. Już po powrocie do Górnika zagrał kilka meczów w ekstraklasie, był w Miedzi, wcześniej w Zambrowie należał do czołowych zawodników II ligi. Pewnie liczył, że jego kariera szybciej nabierze rozpędu. Na razie idzie trochę okrężną drogą, ale rośnie z niego bardzo ciekawy napastnik o nietuzinkowych umiejętnościach. W Sosnowcu ma bardzo dobry okres. To zawodnik groźny, bardzo dobrze grający głową i zdobywający w ten sposób dużo bramek – podkreśla szkoleniowiec Odry.


Przeczytaj jeszcze: 314 dni na czerwono


Choć opolanie po wznowieniu rozgrywek spisują się solidne – w 5 kolejkach zanotowali 2 wygrane, 2 remisy i 1 porażkę – to nadal nie zdołali „odkleić” się od strefy spadkowej. Dzięki zwycięstwu z Chrobrym – kosztem głogowian właśnie – tylko się z niej odrobinę wychylili, po długich 24 kolejkach spędzonych „na czerwono”.

– Okres ostatnich 3 meczów, w których zdobyliśmy 7 punktów, należy uznać za udany. Dobra gra napawa optymizmem, ale zachowujemy spokój, bo dobrze punktuje Bełchatów, a solidną ekipą jest Chrobry. Oddalamy się od dwóch ostatnich miejsc i tworzymy grupę kilku zespołów walczących między sobą, by nie znaleźć się na trzeciej od końca pozycji. Ci, którzy są wyżej, czują nasz oddech. Wykonujemy dobrą robotę, ale musimy zachowywać koncentrację i każdy mecz traktować jakby był o mistrzostwo świata. Na razie póki co radzimy sobie z tą presją – przyznaje Dietmar Brehmer.


Na zdjęciu: Zadanie zatrzymania najlepszego snajpera I ligi może dziś spoczywać m.in. na barkach Mateusza Kamińskiego.
Fot. Rafał Rusek/Pressfocus