Odra Opole. Teraz albo nigdy

Rok temu zastanawialiśmy się, czy przyjdzie nam grać w pierwszej, czy drugiej lidze, a teraz możemy walczyć ambitnie o jak najwyższą pozycję – mówi Tomasz Lisiński, prezes Odry Opole, która marzy o barażach.


Teraz albo nigdy, a przynajmniej… nie w tym sezonie. W razie sobotniej wygranej w Łęcznej, Odra zbliży się do Górnika na dystans ledwie 2 „oczek” i na ostatniej prostej sezonu dobitnie zasygnalizuje, że mierzy w baraże o ekstraklasę. Jeśli zgubi punkty, marzenia o sprawieniu sensacji i awansie trzeba będzie odłożyć na półkę.

Korzystny kalendarz

– Emocje są takie, jak przed każdym meczem. Do wygrania są 3 punkty, nic innego, dlatego zamierzamy o tę pełną pulę walczyć. Ocenimy w sobotę wieczorem, jak wygląda nasza sytuacja. Nie ma co ukrywać, że zwycięstwo w Łęcznej może spowodować, iż czeka nas mocny, intensywny finisz. A przypomnę, że 3 z 4 ostatnich meczów rozegramy u siebie – zwraca uwagę Tomasz Lisiński, prezes Odry, która gra w tym roku w kratkę – zanotowała 5 remisów, a także po 4 zwycięstwa i porażki – a mimo to nie straciła szansy na coś spektakularnego.

– To konsekwencja długofalowej pracy, pomysłu na drużynę, klub i rozwój. Zespół nie przechodzi reform rewolucyjnych, tylko ewolucyjne zmiany w każdym okienku. Stabilizacja prowadzi do tego, że gra jest coraz skuteczniejsza. Należy się z tego cieszyć. Przecież rok temu drżeliśmy do samego końca, co się wydarzy, zastanawialiśmy się, czy przyjdzie nam grać w pierwszej, czy drugiej lidze. Ciężką pracą udało się obronić pierwszą ligę dla Opola, a teraz możemy walczyć ambitnie o jak najwyższą pozycję w tabeli – podkreśla prezes Lisiński.

Padło na Lubin

Odra musiała wziąć udział w procesie licencyjnym na ekstraklasę. Zgłosiła, że w razie awansu honory gospodarza pełnić będzie nie na którymś ze śląskich obiektów, a na stadionie w Lubinie, oddalonym od Opola o blisko 190 km.

– Zakładaliśmy od samego początku, że ma to być miejsce, które da nam bardzo wysoki standard i Lubin to zapewnia. Inne obiekty? Nie braliśmy ich pod uwagę choćby z racji sympatii między kibicami Odry i Zagłębia. Ona z pewnością pomogłaby, by więcej osób chodziło na nasze mecze. Dla kibiców z Opola nie będzie to przeszkodą, jechać 80 km dalej, bo dojazd do Lubina jest bardzo dobry, a zawodnicy będą mogli mieć dodatkowe wsparcie. Jestem bardzo zadowolony, że doprowadziliśmy takie rozwiązanie do finału – przyznaje szef Odry, choć oczywiście prawdziwym finałem byłby awans, a ten – nie ma co ukrywać – nadal pozostaje w sferze marzeń.

Łopata w tym roku?

Stadionu zastępczego nie trzeba by szukać, gdyby takowy był w Opolu, ale ma dopiero powstać. W kwietniu kolejny raz przesunięto – tym razem na lipiec – termin otwarcia kopert z ofertami w przetargu na budowę nowego obiektu. Takie opóźnienie nie powinno jednak wyprowadzać nikogo z równowagi. – Tak jak w każdym obszarze wiele do usprawnienia ma nasz klub, tak samo dotyczy to infrastruktury sportowej w mieście.

Najważniejsze jest to, że przetarg się odbywa, jest w toku i bardzo mocno liczę, że zostanie rozstrzygnięty z korzyścią dla miasta. Marzy mi się i wierzę w to, że już w tym roku zostanie podpisana umowa z wykonawcą, być może nawet wbita pierwsza łopata pod tę strategiczną dla Opola inwestycję – zaznacza prezes Lisiński.


6 MECZÓW z rzędu nie wygrał Górnik, czyli sobotni rywal Odry. Łęcznianie poprzednio komplet punktów zgarnęli 1 kwietnia z Chrobrym. Potem zremisowali z Jastrzębiem, Puszczą, Widzewem i Niecieczą, a przegrali z Miedzią i Tychami.


Na zdjęciu: W walce o baraże znaczenie może mieć szeroka kadra, dlatego w Opolu liczą m.in. na ofensywne wejścia Adama Żaka.
Fot. Adam Starszynski/Pressfocus