Odra Opole. Wyjazdowe „zatrucie”

Ostatnia wizyta zespołu trenera Mariusza Rumaka na stadionie w Tychach zakończyła się porażką 2:4. Opolanie w 54 minucie objęli wprawdzie prowadzenie po samobójczym trafieniu Dawida Abramowicza (wcześniej bramkę zapisał na swoje konto Szymon Skrzypczak), ale Hubert Adamczyk doprowadził do wyrównania, a w końcówce meczu pogrążył opolan Słowak Jakub Vojtusz, dwukrotnie posyłając piłkę do siatki.

Na razie dorobek punktowy Odry jest mizerny. Zaledwie jedno „oczko” za remis z Miedzią Legnica, a na domiar złego podopiecznym trenera Rumaka nie udało się jeszcze zdobyć nawet jednego gola. Po ostatniej porażce na własnym boisku z Puszczą Niepołomice szkoleniowiec Odry nie miał powodów do optymizmu. – Mieliśmy problem, aby stworzyć dobrą sytuację, a jak już ją mieliśmy, to nie potrafiliśmy jej wykorzystać – powiedział Mariusz Rumak. – Mój zespól nie zasłużył na pochwały. Jest sportowa złość w szatni i teraz tę złość musimy przekuć w jakość, której dziś nam zabrakło.

Odra Opole. To będzie zamach stanu?

Chęci zawodników z Opola to jedno, a ich możliwości to zupełnie inna para kaloszy. Powodów do optymizmu nie ma zbyt wiele, bo mecze na wyjazdach to przekleństwo Odry. W poprzednim sezonie w 17 potyczkach na obcych boiskach tylko dwukrotnie udało im się zdobyć komplet punktów. Tymi dobrodziejami były jedenastki Chrobrego Głogów i Wigier Suwałki. Ponadto opolanie pięciokrotnie dzielili się punktami z przeciwnikiem i aż dziesięć razy schodzili z boiska pokonani! Różnica bramek na obcych boiskach była wstydliwa dla Odry – 17:36!
Chociaż opolanie są wyżej w tabeli od najbliższego przeciwnika, nie jadą do Tychów w roli faworyta. Zadowoli ich bezbramkowy remis?

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ