Odra Opole. Za mało było pokory?

Świetna seria to już przeszłość. Do Głogowa drużyna Odry pojechała po dwóch z rzędu porażkach, co wcześniej pod wodzą Dietmara Brehmera jej się nie zdarzyło.


Od 2. do 8. kolejki opolanie śrubowali świetną passę. Nie przegrali wtedy 7 meczów, z których 6 wygrali, tracąc przy tym tylko 1 gola. Potem przyszedł rozczarowujący domowy remis z Radomiakiem – zważywszy na okoliczności, czyli prowadzenie 1:0 i grę w 11 na 10 – aż wreszcie dwie porażki do zera. Najpierw ulegli dołującemu GKS-owi 1962 Jastrzębie (0:2), zaś ostatniej soboty – Puszczy Niepołomice (0:1), dlatego do Głogowa ruszyli z chęcią przełamania.

Czują gorycz

– Czujemy gorycz, bo jesteśmy po dwóch z rzędu porażkach, co zdarzyło się pierwszy raz za mojej kadencji – mówi trener Dietmar Brehmer.

– Liczyłem bardzo, że szybko podniesiemy się w Niepołomicach, ale przygotowywaliśmy się na bardzo trudny mecz. W poprzednim sezonie Puszcza do ostatniej kolejki walczyła o baraż o ekstraklasę, a my – o utrzymanie. Takie są fakty, niepołomiczanie byli wyżej. Musimy zdać sobie sprawę, że być może zbyt mało było w nas pokory. Tak czy inaczej, z I połowy byłem relatywnie zadowolony, stworzyliśmy kilka sytuacji, żadnej nie wykorzystaliśmy. Druga połowa do utraty bramki byłą w naszym wykonaniu bardzo słaba. Straciliśmy dyscyplinę piłkarską, taktyczną, a to dla takiego zespołu jak Puszcza – bardzo zdyscyplinowanego, wybieganego – woda na młyn. Dostaliśmy kuriozalną bramkę, gdy ją analizowaliśmy, to zespół był aż zdziwiony, że można popełnić taką serię błędów w każdej formacji. W końcówce nie doprowadziliśmy już do wyrównania, zabrakło trochę ognia. To pierwszy mecz, w którym zmiany nie wniosły tyle dobrego, co wcześniej. Musimy nad tym popracować, na nowo się odnaleźć – dodaje Brehmer.

Nie chcą być przeciętni

Przykuwać może stwierdzenie o braku pokory. Brehmer zastanawia się:

– Być może poczuliśmy się za bardzo niepokonani, a być może też rywale do nas inaczej podchodzą, z trochę inną koncepcją, mając na uwadze, że zdobyliśmy sporo punktów i nastawiają się na nas bardzo defensywnie. Musimy sobie z tym radzić, a mamy teraz taki okres, ze nie do końca sobie poradziliśmy. Z wielu momentów przegranych meczów z Jastrzębiem i Puszczą jestem zadowolony, ale to zbyt mało, by zdobywać punkty. Czas, byśmy byli zespołem bardziej wyrachowanym, zdeterminowanym i jeszcze bardziej głodnym punktów. Nie poddajemy się, pracujemy ciężko. Przeanalizowaliśmy pewne kwestie, wiemy, co robiliśmy źle, zespół też dał nam pewne informacje, które chciałby wdrożyć, a my tego słuchamy, bo przecież pracujemy razem. Jedziemy teraz na trudny teren do Głogowa. Zamierzamy udowodnić, że idziemy w dobrą stronę. Nie chcemy być przeciętnym zespołem, nie walczącym o jakieś ciekawe cele. Przyświeca nam pragnienie utrzymania się w czołówce, to może być kluczowy moment tej rundy – podkreśla Brehmer.


Czytaj jeszcze: Na Puszczę bez trenera

Pierwsze kartki w życiu

Trener Odry dziś będzie mógł być razem z zespołem, bo odpokutował już 1-meczową dyskwalifikację za czerwoną kartkę, jaką ujrzał w II połowie spotkania z Jastrzębiem.

– Nie zrobiłem niczego nadzwyczajnego, po prostu poprosiłem arbitra o obiektywne sędziowanie. Być może uczyniłem to z nadmierną ekspresją i sędzia uznał, że to zasługuje na dwie żółte kartki. Byłem zdziwiony, że od razu tak zareagował, bo wcześniej w tym meczu w zasadzie niczego nie mówiłem, a z tego, co wiem, jest nakazane, by najpierw upominać trenerów, a dopiero potem pokazywać kartki. To była moja pierwsza żółta w trenerskim życiu, od razu skończyła się czerwoną. Teraz wracam na ławkę i cieszę się, bo chcę być blisko zespołu, decydować. Mamy fajny sztab, ale lubię trzymać wszystko w swoich rękach – przyznaje szkoleniowiec drużyny z Opola.


Na zdjęciu: Arkadiusz Piech i spółka po ponad miesiącu posuchy chcą dziś wreszcie sięgnąć po pełną pulę…
Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus