Odra Opole. Zachowawczość po oparzeniu

Idziemy w dobrym kierunku – mówi Dietmar Brehmer, trener plasującej się w strefie spadkowej drużyny Odry.

W czwartkowy wieczór bezbramkowo zremisowali w Radomiu, w nocy wrócili do Opola, a już jutro zmierzą się z kolejnym zespołem marzącym o awansie. Dla piłkarzy Odry to bardzo intensywny i ważny okres, bo podczas walki o wyjście ze strefy spadkowej każdy punkt może okazać się na wagę złota.

Nie tylko topornie

– W Radomiu nie zanotowaliśmy wybitnego występu, ale remis szanujemy. Pierwszy mecz po tak długiej przerwie był niewiadomą. Trudno było przewidzieć, jak zaprezentujemy się motorycznie i taktycznie, ale wytrzymaliśmy i z tego jesteśmy zadowoleni – podkreśla Dietmar Brehmer, dla którego było to trzecie spotkanie w roli trenera Odry.

Mozaika rezultatów jest już kompletna i prócz remisu z Radomiakiem zawiera też porażkę (1:4 w Olsztynie) oraz zwycięstwo (1:0 z GKS-em Bełchatów). Wspólnym mianownikiem ostatniego występu przed zawieszeniem rozgrywek i pierwszego po ich odwieszeniu było czyste konto bramkarza Mateusza Kuchty i fakt, że… były to mecze bardzo trudne do oglądania.

– W jakiś sposób sparzyliśmy się na meczu ze Stomilem. Podeszliśmy do tematu bardzo optymistycznie, zagraliśmy otwarty futbol, a cel, jaki nam przyświeca, warunkuje jednak bardziej zachowawczą postawę. Na ofensywną piłkę jeszcze przyjdzie czas, choć nie jest też tak, że gramy tylko topornie.

W Radomiu przeprowadziliśmy kilka ciekawych akcji, w niektórych momentach wystarczyło tylko lepiej dograć, lepiej przyjąć. Między spotkaniami z Bełchatowem i Radomiakiem uczyniliśmy mały postęp, jeśli chodzi o konstruowanie ataku pozycyjnego. Trochę brakuje nam jakości w kontrach i nad tym musimy pracować, bo nie są one na poziomie, jakiego wymagam.

Cieszy to, że właściwie funkcjonujemy w obronie, jest zaangażowanie, dyscyplina, niewielka liczba błędów. Idziemy w dobrym kierunku – przekonuje szkoleniowiec Odry.

„Nizioł” do jedenastki?

W czwartek po ponad rocznej przerwie spowodowanej kontuzją na boisko wrócił środkowy pomocnik Rafał Niziołek, który w II połowie zmienił Sebastiana Boneckiego.

– Supersprawa. Bardzo się cieszę z powrotu Rafała, dał bardzo dobrą zmianę, zapewnił nam spokój, w kilku momentach przytrzymał piłkę, wybudował atak ciekawym podaniem. Jest już gotowy do gry, rozpatrywaliśmy go nawet pod kątem wyjściowej jedenastki.

Zawieszenie rozgrywek pomogło mu, odbudował i wzmocnił strukturę mięśniową, widać to podczas treningów. Przed niedzielnym meczem jest mocnym kandydatem do gry w podstawowym składzie – zdradza Brehmer, który w starciu z Jastrzębiem nie będzie mógł skorzystać z dwóch innych środkowych pomocników.


Czytaj jeszcze: „Nizioł” wrócił po roku


Mateusz Czyżycki będzie pauzował za kartki, zaś Witalij Fedotow leczy kontuzję. Ukrainiec na rozruchu, dzień przed wyjazdem do Radomia, doznał urazu łydki. – Wypada na jakieś 2-3 tygodnie – informuje opolski szkoleniowiec.

Słowa uznania

W niedzielę Odra zmierzy się z GKS-em Jastrzębie, czyli kolejnym wyżej notowanym przeciwnikiem. – Bardzo silny rywal, mający swój styl, grający żywiołowy futbol dzięki wielu kreatywnym zawodnikom. Cenię Jastrzębie, wielki szacunek dla trenera Skrobacza za robotę, jaką wykonał tam przez lata.

Pamiętam, że gdy byłem trenerem ROW-u, GKS grał szczebel niżej. Awansował, przeszedł II ligę jak burza, a teraz jest solidnym I-ligowcem. Słowa uznania za to, ale my też mamy w swoich szeregach dobrych piłkarzy i postaramy się w niedzielę przeciwstawić – zapewnia Dietmar Brehmer.

Fot. odraopole.pl/Daria