Odra Opole. Zapłata za „nadambicję”

Drużyna radzi sobie bardzo dobrze, wygrywa, traci mało bramek, ale znam swoją wartość – mówi stoper Mateusz Wypych, wracający do zdrowia i dyspozycji trenera Dietmara Brehmera po najdłuższej w życiu przerwie spowodowanej kontuzją.


Obrona Odry od dłuższego czasu spisuje się wyśmienicie, a trener Dietmar Brehmer teraz zyskuje jeszcze większy komfort. Do zdrowia po wielomiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją wraca Mateusz Wypych. W poprzednim sezonie gdy tylko był do dyspozycji, zazwyczaj tworzył wraz z Mateuszem Kamińskim parę podstawowych środkowych defensorów. Po czerwcowym wznowieniu rozgrywek zawieszonych wskutek pandemii zdołał jednak rozegrać tylko 2 mecze. Zapłacił wysoką cenę za to, że nie chciał opuścić drużyny na czas trudnej walki o utrzymanie.

Na własnych błędach

– Nazwałbym to „nadambicją”, która we mnie siedzi. Problemów nabawiłem się na własne życzenie. Mimo bólu nie odpuszczałem. Wiem, że to był błąd i nie powinienem. Z drugiej strony, swoje zrobiła chęć grania. Gdybym w odpowiednim momencie trochę zluzował, może do tej całej sytuacji by nie doszło, ale niestety… Trzeba uczyć się na własnych błędach. W klubie trochę utarli mi nosa. Trenerzy mnie znają i wiedzą, że łatwo nie odpuszczam. Byli źli, że tą „nadambicją” mogłem zrobić sobie krzywdę – opowiada Mateusz Wypych.

Krzywda była, bo ostatni mecz zagrał na początku czerwca z GKS-em Jastrzębie. Tak długiej przerwy spowodowanej kontuzją jeszcze w życiu nie miał. Doznał urazu ścięgna Achillesa.

– Początkowa diagnoza mówiła o naderwaniu Achillesa. Przez dwa tygodnie nic nie mogłem robić. Potem pracowałem normalnie na siłowni, powoli wracałem na boisko, ale przy próbie biegania cały czas odczuwałem, że coś mi doskwiera; że jest dyskomfort. Pojechałem to zdiagnozować do innego lekarza. Okazało się, że problem jest głębszy. Mięsień długiego palucha ocierał Achillesa i musiał zostać wyczyszczony. Potrzebna była operacja, leczenie zachowawcze nie wystarczyło. Czas, który przepracowałem, by wrócić na boisko, poszedł na marne, bo wszystko trzeba było zaczynać od nowa – mówi 22-letni stoper.

Przetarcie w rezerwach

Teraz powoli wraca do formy.

– Wszystko w porządku. Jestem w pełnym treningu, dobrze się czuję, wchodzę na 100-procentowe obciążenia – podkreśla Wypych, który zagrał już w końcówce października w wyjazdowym spotkaniu IV-ligowych rezerw z Unią Krapkowice, wygranym 2:0.

– Stwierdziliśmy z trenerem, że to już czas, by zaliczyć jakiś mecz w pełnym wymiarze czasowym Wybiegałem 90 minut, zdobyliśmy 3 punkty, wydaje mi się, że zagrałem bezbłędnie. Jestem z tego zadowolony i teraz czekam na szansę na I-ligowych boiskach – przyznaje nasz rozmówca.

W najbliższy weekend opolanie grają u siebie z GKS-em Jastrzębie. Trener Dietmar Brehmer może mówić o pozytywnym bólu głowy. W bloku obronnym dotychczasowych podstawowych zawodników – nie tylko Wypycha, ale też bramkarza Mateusza Kuchtę – zastępowali Piotr Żemło i Kacper Rosa.

– Trudno powiedzieć, czy to już moment, kiedy załapię się choćby na ławkę rezerwowych. Rywalizacja w zespole jest bardzo duża. Robię swoje na treningach, z dnia na dzień łapię pewność siebie. Chłopaki radzą sobie bardzo dobrze, wygrywają, tracą mało bramek. Wierzę, że za niedługo pomogę zespołowi, przydam się trenerowi. Konkurencja jest spora, ale znam też swoją wartość – mówi Wypych.


Czytaj jeszcze: Nie zagrają z Odrą

Warta dała radość

Ostatnie miesiące spędzone w roli rekonwalescenta i obserwatora też mógł uznać za udane. Odra utrzymała się w I lidze i dziś jest w czołówce tabeli, a poprzedni sezon z awansem zakończyły jego dwa byłe kluby: Warta Poznań, z której trafił do Opola, wywalczyła promocję do ekstraklasy, zaś KKS 1925 Kalisz, którego jest wychowankiem, znalazł się w II lidze.

– Stres był gorszy niż na boisku. Trzymałem mocno kciuki i cieszę się, że Odra utrzymała się w I lidze. Cieszyłem się też z awansu Warty. Byłem tam nie tak dawno, bo jeszcze kilkanaście miesięcy temu, znam wielu chłopaków. Fajnie, że mogę teraz oglądać kolegów na ekstraklasowych boiskach. Udowodnili, że jeśli stanowi się monolit, kolektyw, a w drużynie jest odpowiednia atmosfera, to można zdziałać wiele. Gdy umiejętności podeprzesz charakterem, to w I lidze jesteś w stanie odnosić sukcesy – przyznaje Mateusz Wypych.


20 MECZÓW w barwach Odry rozegrał w I lidze Mateusz Wypych. Ten ostatni – 7 czerwca z GKS-em Jastrzębie, czyli rywalem, z którym opolanie zmierzą się w najbliższy weekend.


Na zdjęciu: Do momentu odniesienia kontuzji Mateusz Wypych był podstawowym stoperem Odry, ale teraz miejsca w składzie tak dobrze spisującej się drużyny nikt za darmo 22-latkowi nie da…
Fot. Paweł Andrachiewicz/Pressfocus