Odra skontrowana u lidera w Legnicy

Opolanie znów bez wyjazdowej wygranej. Zagrali niezły mecz, ale ostatecznie nie skorzystali z licznych absencji w legnickiej linii obrony.


Mimo że dwie poprzednie konfrontacje z Miedzią – na gruncie ligowym oraz pucharowym – Odra przegrała z kretesem, tracąc po 4 bramki, to trener Piotr Plewnia zapowiadał odważnie, że liderowi trzeba spróbować zabrać piłkę i stworzyć widowisko, strzelać gole, by dać radość kibicom.

Problemy w defensywie

Widowisko faktycznie było, a opolanie mogli żałować straconej szansy i świetnego pierwszego kwadransa II połowy. Na początku jednak warunki dyktowlai legniczanie. Można uśmiechnąć się, że musieli trzymać grę z dala od swojego pola karnego, skoro mieli kłopoty kadrowe w tyłach. Wystąpili bez dwóch podstawowych obrońców, Carlosa Julio Martineza i Nemanji Mijuskovicia, których zastąpili Ruben Hoogenhout i Piotr Azikiewicz, mający dotąd na koncie po… 1 rozegranym meczu, a w dodatku jeszcze przed przerwą z powodu urazu murawę opuścił kolejny defensor Jurich Carolina.

Uśmiech Rasiaka

Przed przerwą gospodarze obili… oba słupki. Najpierw w ten lewy przymierzył Mehdi Lehaire po klepce z Maxime Dominguezem, potem piłka trafiła w prawy po akcji Patryka Makucha i rykoszecie od Mateusza Maćkowiaka. Opolanie, zwłaszcza Mateusz Kamiński, mieli ogromne problemy z rosłym napastnikiem. Mateusz Kuchta obronił jego efektowną przewrotkę. Nic dziwnego, że menedżer Grzegorz Rasiak siedział na trybunach uśmiechnięty, patrząc na dyspozycję swojego klienta.

Poczuli krew

Odra nie wygrała żadnego z 7 ostatnich wyjazdów, a do połowy kwietnia będzie grać wyłącznie poza Opolem, dlatego wywęszyła, iż przetrzebiony w obronie lider może być do upolowania. Początek II połowy mogła mieć piorunujący. Tym razem to ona obijała obramowanie bramki. Maciej Wróbel kropnął w spojenie po kontrze napędzonej przez Mateusza Marca, tenże Kilka strzałów oddał Marzec, m.in. trafił w poprzeczkę po rzucie rożnym Rafała Niziołka. Pod bramką Pawła Lenarcika kotłowało się, ale – jak to bywa – to Miedź objęła prowadzenie.

Szczęśliwie, po kontrze, uderzeniu Macieja Śliwy i rykoszecie od Maćkowiaka, którego strata tę kontrę zainicjowała. Odra nie pozbierała się. Nie stworzyła okazji na wyrównanie, a w końcówce straciła jeszcze drugiego gola. Michał Pawlik ręką zablokował strzał Chuki, a karnego ze spokojem wykorzystał Makuch, dzięki czemu legniczanie umocnili się w fotelu lidera. – Stwarzając tyle sytuacji musimy coś strzelić, a sami traciliśmy bramki na własne życzenie – denerwował się Mateusz Kamiński, kapitan Odry.


Miedź Legnica – Odra Opole 2:0 (0:0)

1:0 – Śliwa, 69 min, 2:0 – Makuch, 90 min (karny).

MIEDŹ: Lenarcik – Azikiewicz, Hoogenhout, Aurtenexte, Carolina (40. Garuch) – Dominguez (86. Chuca), Śliwa, Lehaire (61. Matuszek) – Śliwa, Makuch, Zapolnik. Trener Wojciech ŁOBODZIŃSKI.

ODRA: Kuchta – Szrek, Kamiński, Kostrzycki, Maćkowiak – Trojak, Niziołek (86. Pawlik) – Sauczek (78. Janus), Wróbel (78. Mikinicz), Marzec – Czapliński (81. Żak). Trener Piotr PLEWNIA.

Sędziował Piotr Lasyk (Bytom). Widzów 1856. Żółte kartki: Garuch, Makuch – Pawlik, Marzec.

Piłkarz meczu – Patryk MAKUCH.