Odra Wodzisław. Protest zwycięzców

Wodzisławianie wyszli na murawę z 10-minutowym opóźnieniem, sygnalizując problemy we współpracy z miastem i jednym z udziałowców, a potem zasłużenie zanotowali pierwszą domową wygraną.


To, co najważniejsze w sobotę przy Bogumińskiej, wydarzyło się jeszcze przed pierwszym gwizdkiem. Rozbrzmiał on z 10-minutowym opóźnieniem, bo drużyna gospodarzy nie zameldowała się na placu gry terminowo. Chciała zwrócić w ten sposób uwagę na coraz trudniejszą sytuację finansową klubu, a dyrektor Odry Damian Wróbel przekonywał, że uczyniła to na jego wyraźną prośbę.

Ze szkodą dla wszystkich

– Jest to pierwsza forma protestu i chęć zwrócenia uwagi na sytuację właścicielską klubu oraz na fakt, że do tej pory nie otrzymał on ostatniej raty z umowy zawartej z Urzędem Miasta. Ponadto klub do chwili obecnej nie ma podpisanej umowy na promowanie miasta Wodzisław w trwających rozgrywkach.

Wszystkim nam zależy na rozwoju klubu ze 100-letnią tradycją, jednak nie jesteśmy w stanie robić tego bez wsparcia Urzędu Miasta. Jeśli w najbliższych dniach sytuacja nie ulegnie poprawie, zmuszeni będziemy do bardziej radykalnego protestu, co na pewno będzie ze szkodą dla wszystkich – oświadczył dyrektor Wróbel.

Kibice Odry mają pretensje do prezydenta Mieczysława Kiecy oraz największego udziałowca spółki, Dariusza Kozielskiego, któremu zarzuca się, iż nie angażuje się w klub i nie chce też zbyć akcji, choć podobno są podmioty chętne do ich przejęcia. Pokłosiem problemów wodzisławian jest to, że stracili dwóch najlepszych obcokrajowców, bez których trudno byłoby myśleć wiosną o awansie, czyli Adriana Tabalę i Niko Abuladze.

Skok za podium

Zważywszy na te okoliczności, tym większy szacunek należy się Odrze za to, jak radzi sobie w roli beniaminka. W sobotę odniosła trzecie w sezonie, a pierwsze domowe zwycięstwo, meldując się tuż za podium. Gospodarze szybko ustawili sobie to spotkanie, bo nie upłynęły dwa kwadranse, a prowadzili różnicą już dwóch goli.

Ich autorami byli zawodnicy przeszłości broniący zabrzańskich barw, Marcin Wodecki i Jan Borek, przy czym ten pierwszy grał oczywiście w Górniku w ekstraklasie, a ten drugi – tylko w jego akademii. Wodecki z bliska zwieńczył akcję Mateusza Mielczarka i dogranie Borka. Tenże Borek z kolei – z pomocą drobnego rykoszetu – ładnym uderzeniem z dystansu przelobował Daniela Bielicę.

Bramkarz pomógł

Zabrzańska młodzież, mająca ostatnio dobrą passę, nie poddała się i w II połowie zaatakowała. Najpierw zatrzymał ją Michał Antkowiak. Bramkarz Odry zanotował efektowne interwencje po strzale Krzysztofa Kiklaisza oraz – zwłaszcza – rzucie wolnym egzekwowanym przez Dawida Szkudlarka. Sposób na Antkowiaka znalazł dopiero Kiklaisz, główkując po dośrodkowaniu Mateusza Pawlaka, ale więcej bramek już nie padło. Punkty zostały więc przy Bogumińskiej, a kibice mogli opuszczać stadion z nadzieją, że wkrótce poziom organizacyjno-finansowy klubu dorówna sportowemu.

7 LAT z okładem minęło od poprzedniej domowej wygranej Odry w III lidze. 4 czerwca 2014 pokonała Piasta Strzelce Opolskie 2:1 po bramkach Marka Sobika i Piotra Glenca.


Odra Wodzisław Śląski – Górnik II Zabrze 2:1 (2:0)

1:0 – Wodecki, 16 min, 2:0 – Borek, 28 min, 2:1 – Kiklaisz, 63 min (głową)

ODRA: Antkowiak – Gać, Lalko, Krzyżok, Dzierbicki – Tarka (84. Wenglorz), Borek, Musiolik (63. Kłosek), Wodecki, Mielczarek (68. Lenert) – Chiliński (84. Białas). Trener Damian NOWAK.

GÓRNIK II: Bielica – Winglarek, Surowiec, Szkudlarek, Płonka – Zielonka (84. Pytlewski), Kulanek (46. Pawlak), Hrosu, Stalmach (46. Lubaski), Skała (64. Szczepanik) – Kiklaisz. Trener Piotr GIERCZAK.

Sędziował Patryk Świerczek (Brzesko). Widzów 700. Żółte kartki: Lalko, Kłosek – Szkudlarek, Wingralek.


Na zdjęciu: Krzysztof Krzyżok i jego koledzy z defensywy robili wszystko, bu punkty zostały w Wodzisławiu Śląskim.

Fot. Maciej Grygierczyk