Odra Wodzisław. Silniejsi niż Raków?!

To my powinniśmy uchodzić za faworyta barażu o III ligę – przekonuje Damian Nowak, trener drużyny z Bogumińskiej.


Odrze Wodzisław brakuje 5 punktów, by bez oglądania się na rezultaty wicelidera z Landeku zapewnić sobie mistrzostwo II grupy IV ligi i udział w barażu. 3 z nich może zdobyć dzisiejszego wieczoru; będzie zdecydowanym faworytem domowej konfrontacji z walczącym o utrzymanie beniaminkiem z Łękawicy.

Pierwszy miesiąc

– Jestem osobą, dla której ważne jest tu i teraz. Trudno myśleć na całego o barażu, dopóki nie mamy go na papierze zapewnionego. Ktoś może powiedzieć, że mamy spokojną przewagę, 11-punktową, ale ona zaraz może stopnieć do ośmiu, gdy Spójnia wygra zaległy mecz. Nie rozważajmy zatem zbyt dużo, co będzie za 1,5 miesiąca.

Nawet gdy pierwsze miejsce będziemy już mieli pewne, to też nie odpuścimy. Dalej trzeba będzie wygrywać, pokazywać się na boisku z jak najlepszej strony i udowadniać, że nieprzypadkowo zdominowaliśmy ligę i jesteśmy gotowi na baraże – mówi Damian Nowak, za którym pierwszy miesiąc trenerskiej pracy w Odrze. Trafił do Wodzisławia, gdy lider został rozbity 0:8 przez rezerwy Podbeskidzia, za co posadą zapłacił ówczesny szkoleniowiec Arkadiusz Tracz.

Więcej meczów niż treningów

Pod wodzą Nowaka zespół z Bogumińskiej odniósł 4 z rzędu zwycięstwa – z Unią Turza Śląska, GKS-em Radziechowy-Wieprz, Rozwojem Katowice i Iskrą Pszczyna, by minionej soboty ulec Kuźni Ustroń.

– Największym problemem odkąd przejąłem zespół jest to, że nie było jeszcze dwóch meczów z rzędu, które rozegralibyśmy tym samym składem. Co kolejkę on się zmienia, borykamy się z problemami. Wypadali Lalko, Tabala, od dłuższego czasu nie trenuje Tarka, teraz na dwa spotkania straciliśmy Wiśniewskiego. To nie sprzyja, by linia obrony i pomocy była bardziej zgrana. Dyskomfort w pracy jest duży.

W grze dostrzegam niewielki progres, ale wiele mamy do wykonania. Do poprawy są cechy wolicjonalne. Można niedokładnie zagrać piłkę, może nie wyjść uderzenie, pojedynek, ale serducho trzeba na murawie zostawić, bo czasami tymi cechami wygrywa się mecze. Wyższe musi być tempo naszej gry. Czasem za bardzo ją spowalniamy, co nie pomaga w zaskakiwaniu przeciwnika. Nie jest to łatwy okres – można powiedzieć, że na razie więcej gramy niż trenujemy. Dlatego zależy nam, by jak najszybciej znaleźć się w barażu i mieć czas, by się do niego przygotować – podkreśla szkoleniowiec Odry.

Najpierw zabezpieczenie

Jej przeciwnikiem w walce o III ligę będą rezerwy Rakowa Częstochowa. Dziś trudno wyobrazić sobie inną barażową parę.

– Musiałby wydarzyć się kataklizm – kiwa głową trener Nowak. – Dlatego siłą rzeczy powoli trzeba obserwować Raków. To z pewnością solidny zespół, ale uważam, że personalnie to my jesteśmy mocniejsi i śmiało będziemy w stanie podjąć walkę. Słyszę dookoła głosy wielu osób mówiących, że to Raków jest faworytem; że Odra będzie miała duże problemy. Ja do tego tak nie podchodzę.

To moja drużyna jest silniejsza i śmiało mówię, że to my powinniśmy uchodzić za faworyta barażu, który ma zrobić awans do III ligi. Powtórzę jednak – najpierw się zabezpieczmy, wygrajmy jeszcze dwa mecze i zapewnijmy sobie 1. miejsce. To nie są łatwe spotkania. Każdy chce się w konfrontacji z nami pokazać, no bo z kim najlepiej się „sprzedać”, jeśli nie z liderem? Nawet ostatnia w tabeli Iskra narobiła nam problemów. Nikt się nie położy, każdy się spina, walczy. Dlatego musi cechować nas pełna mobilizacja – dodaje szkoleniowiec wodzisławian.

Wodecki przerasta ligę

Można rzec, że lider tabeli II grupy IV ligi śląskiej też ma w swoich szeregach… lidera, bo namówienie zimą Marcina Wodeckiego do powrotu na Bogumińską okazało się strzałem w dziesiątkę. 33-latek z przeszłością w ekstraklasie w 11 meczach rundy wiosennej zdobył 11 bramek.

– Statystyki mówią same za siebie. Marcin jest też bardzo ważną osobą pod kątem mentalnym. Traktuję go w zasadzie jak swojego asystenta. Sporo tłumaczy, podpowiada, rozmawia z młodymi zawodnikami – i nie tylko młodymi. Po meczu w Pszczynie mówiło się o „Wodecki show”, bo strzelił 4 gole. Najpierw jednak ktoś musiał piłkę odebrać, ktoś musiał mu dograć, by mógł zdobyć bramkę. Ale wartość daje niesamowitą. Jest przykładem, jak się prowadzić, jak dbać o zdrowie, a reszta zespołu na niego pracuje. On tę ligę całkowicie przerasta i nie ma co ukrywać, że pociągnie ten wózek w dobrą stronę również w kluczowym momencie tego sezonu – podkreśla Damian Nowak.



Na zdjęciu: Trener Damian Nowak z optymizmem podchodzi do walki wodzisławian o III ligę.
Fot. Maciej Grygierczyk