Odra Wodzisław. Słabsi na każdym polu

Wicelider nie miał litości dla walczących o utrzymanie gospodarzy. Zaaplikował im pół tuzina goli, a mógł nawet więcej.


Co prawda Odrze nawet w ostatnich kilkunastu miesiącach zdarzały się dotkliwe porażki – 0:8 z rezerwami Podbeskidzia albo 0:7 w Lubinie – ale trzeba dość długiej podróży w czasie, by przypomnieć sobie domowy mecz, w którym straciłaby tak wiele goli. W maju 2011 roku przy Bogumińskiej pół tuzina bramek zdobył ŁKS Łódź, a hat trick zapisał Marcin Mięciel; tyle tylko, że I-ligowi wówczas gospodarze byli w stanie przynajmniej odgryźć się trzema trafieniami.

W sobotę Ślęza im na to nie pozwoliła. Wspólny mianownik? Tak jak 11 lat temu, tak i tym razem w przerwie sztab szkoleniowy wodzisławian zdecydował się na… zmianę w bramce. Trener Ryszard Wieczorek podziękował Dawidowi Witkowi, którego konto obciążał zwłaszcza gol nr 3, poprzedzony jego nieudanym wyjściem do dośrodkowania, ale to był już łabędzi śpiew, bo jego zmiennik Artur Sip również trzykrotnie wyciągał piłkę z siatki.

– Przegraliśmy 0:6, zabrakło nam wszystkiego. Byliśmy słabsi na każdym polu. Widać to w tabeli, po wynikach. Ślęza jest zespołem, który od początku grał o awans. Było widać różnicę w umiejętnościach, czy to w przygotowaniu motorycznym, czy to w organizacji gry – podsumował Wieczorek, cytowany przez oficjalną stronę Ślęzy.

Odkąd miesiąc temu wrócił na Bogumińską, nie było mu dane cieszyć się z żadnej domowej zdobyczy – czy to punktowej, czy nawet bramkowej. Najistotniejsze, że z dwóch wyjazdów, do Tarnowskich Gór i Kluczborka, Odra przywiozła niezwykle cenne 6 „oczek”, które – przy weekendowych porażkach rywali ze Żmigrodu i Gorzowa Wielkopolskiego – utrzymują ją jeszcze nad „kreską”. A w najbliższej kolejce wyjazdowe zwycięstwo będzie obowiązkiem, skoro uda się do Gaci.

– Ze Ślęzą wyglądało to z naszej strony dramatycznie. Pozostało nam jedynie przeprosić kibiców i skupić się na następnym meczu, który jest dla nas z cyklu być albo nie być – przyznał Artur Gać, pomocnik Odry.

Wrocławianie z kolei poszli za ciosem po odniesionym tydzień wcześniej efektownym (4:2) zwycięstwie z Polonią Bytom, robiąc krok w stronę wicemistrzostwa ligi. – Kiedy już praktycznie gramy o nic, tylko o 2. miejsce, jesteśmy zdecydowanie bardziej swobodni. Widzieliśmy zespół, jaki częściej chcielibyśmy oglądać – powiedział po ostatnim gwizdku konfrontacji w Wodzisławiu Śląskim Grzegorz Kowalski, trener Ślęzy.


Odra Wodzisław Śląski – Ślęza Wrocław 0:6 (0:3)

0:1 – Kluzek, 8 min, 0:2 – Muszyński, 13 min (głową), 0:3 – Afonso, 28 min, 0:4 – Gil, 50 min, 0:5 – Krukowski, 57 min, 0:6 – Gil, 72 min

ODRA: Witek (46. Sip) – Wenglorz, Kruppa, K. Krzyżok, Radzewicz, Niemiec – Kalisz (57. Rycka), Gać, Zdunek (57. Kabut), Borek (78. B. Krzyżok) – Piejak (46. Żelazowski). Trener Ryszard WIECZOREK.

ŚLĘZA: Zabielski – Stempin (87. Hawryło), Muszyński, Samiec, Krukowski – Kluzek (68. Wawrzyniak), Tomaszewski, Traczyk (46. Pisarczuk), Gil (81. Lima), Bohdanowicz – Afonso (68. Hampel). Trener Grzegorz KOWALSKI.
Sędziował Michał Bobrek (Kraków). Widzów 500. Żółta kartka Traczyk.

Na zdjęciu: Ryszard Wieczorek miał w sobotę nad czym myśleć, ale nie jest magikiem – dysproporcja między umiejętnościami jego podopiecznych a wiceliderem była zbyt duża…
Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus