Odra Wodzisław. Zapaliło się światełko

Gdyby nie dyrektor Wróbel, to mogłoby już nas nie być w III lidze – mówi Marcin Wodecki, lider Odry Wodzisław Śląskie, która dziś podejmie Foto-Higienę Błyskawicę Gać.


Dziś (17.00) Odra rozegra ostatni mecz przy Bogumińskiej w szalonym dla niej 2021 roku. Zaczęła go w IV lidze, gładko wygrała swoją grupę, potem niespodziewanie uporała się w barażu o awans z Rakowem II Częstochowa, po latach lądując na szczeblu makroregionalnym. Potem jednak więcej niż o sferze sportowej mówiono o kiepskiej kondycji finansowej klubu, wskutek której z pracy zrezygnował trener Damian Nowak. Trudno było nie kreślić w Wodzisławiu czarnych scenariuszy, ale po serii spotkań między przedstawicielami władz klubu, spółki, miasta i lokalnego biznesu jest szansa, że Odra wyjdzie na prostą.

Z większym entuzjazmem

– Od jakiegoś czasu graliśmy niemalże dla siebie, o pieniądzach trudno było nawet myśleć – mówi Marcin Wodecki, najbardziej doświadczony zawodnik beniaminka III ligi.

– Robiliśmy wszystko, by zdobyć jak najwięcej punktów i wzajemnie sobie pomagać; w szczególności młodszym zawodnikom, by mogli się wypromować, mieć z tej rundy pożytek i spróbować powalczyć o kontrakt w innym klubie. Teraz jednak zapaliło się światełko w tunelu. Jesteśmy nastawieni pozytywnie i optymistycznie. Coś wokół Odry zaczęło się dziać i w iluś procentach jest pewne, że pojawią się pieniądze, a klub będzie funkcjonował na poziomie. Dlatego do ostatnich w tym roku spotkań podchodzimy z większym entuzjazmem – dodaje „Pszczółka”, poniekąd potwierdzając to, co w ubiegłym tygodniu na łamach „Sportu” opisywali udziałowiec spółki Dariusz Kozielski czy dyrektor klubu Damian Wróbel, stawiając korzystne prognozy na przyszłość.

– Dyrektor Wróbel regularnie i oficjalnie przedstawia nam bieżącą sytuację. Mówi, jak jest. To fajne, że taka osoba znajduje się przy drużynie. Gdyby nie dyrektor Wróbel, to nie wiem, czy w ogóle ten zespół by funkcjonował, czy Odra jeszcze by grała… Może w III lidze już by jej nie było – przekonuje 33-latek.

Będą mogli mierzyć wyżej?

Marcin Wodecki jest motorem napędowym Odry. Tej jesieni strzelił 4 gole, każdy z nich przekładał się bezpośrednio na punktową zdobycz. „Pszczółka” jest w lepszej dyspozycji niż w ROW-ie 1964 Rybnik, w którego szeregach też rywalizował w III lidze.

– Początek w Rybniku był fajny, zdobywałem bramki, jakoś to funkcjonowało, ale sytuacja organizacyjna podupadała. Z wypłatami był dramat, aż trzeba było odejść. Trafiłem do Odry, o której też słyszało się różne głosy. Jedni mówili, że jest OK, drudzy – że niekoniecznie… Ale mimo wszystko to był dobry wybór. Zrobiliśmy awans, w którym pomogłem kilkoma ważnymi bramkami. Klub mi zaufał. Mamy niezłe położenie ku temu, by rozwijać się jako drużyna i promować młodych zawodników – mówi Wodecki, mający na koncie ponad 100 występów w ekstraklasie. Część z nich – w wodzisławskich barwach. Dziś liczy, że awans z IV ligi wcale nie musi być ostatnim takim sukcesem przy Bogumińskiej.

– Jeśli będzie płynność finansowa, to tu naprawdę jest potencjał ku temu, by osiągać lepsze wyniki, mierzyć w II ligę. To nie jest tylko takie moje gadanie. Naprawdę w to wierzę – twierdzi.

Być może zatem w Wodzisławiu powiedzie się to, co nie wyszło w Rybniku, bo ROW zamiast walczyć o powrót na szczebel centralny musi bić się o uniknięcie spadku do „okręgówki”. – Wychowałem się w tym klubie i kibicuję, by to się tak nie skończyło. Ale wszystko musi być poparte organizacją, finansami. Samymi młodymi zawodnikami nic się nie osiągnie nawet w IV lidze. Trzeba mieć kilku doświadczonych, by kierować to wszystko we właściwą stronę – przyznaje Wodecki.

O większy spokój

Najważniejsza dla niego jest oczywiście Odra i najbliższy – dzisiejszy – mecz z Foto-Higieną Gać, czyli rywalem plasującym się tuż nad kreską. Wodzisławianie są w górnej części tabeli i dziś mogą powiększyć przewagę nad dołem.

– 22 punkty, jakie dotąd ugraliśmy, uważam za bardzo dobry wynik, choć zawsze trzeba mierzyć wyżej. Przed nami w tym roku jeszcze trzy mecze i możemy tylko zyskać, by zapewnić sobie większy komfort, spokój. Sobotni mecz to fajna okazja, by zdobyć 3 punkty. Nikomu niczego nie ujmując, z takimi rywalami musimy robić punkty. Tydzień temu graliśmy na Ślęzie (porażka 0:3 – dop. red.), która jest mocnym zespołem. Mogliśmy sprawić niespodziankę, bo zagraliśmy naprawdę nieźle, ale skuteczność przemawiała za rywalami. Wystąpiliśmy tam w osłabieniu, z kilkoma zawodnikami łapiącymi dotąd mniej minut, którzy mogli się wykazać. Teraz sztab ma dużo szersze pole manewru i wierzę, że to przełoży się na wygraną – podkreśla pomocnik Odry.


Na zdjęciu: Marcin Wodecki strzelił tej jesieni 4 gole, przyczyniając się do tego, że beniaminek zajmuje bezpieczne miejsce w środku tabeli.
Fot. Kamil Drzeniek/slaskisport.tv