Odrodzenie i wegetacja

Zupełnie inne nastroje u imienników z Katowic i Tychów po niedzielnych derbach.


Tyszanie do meczu z GKS-em Katowice przygotowali się tylko… medialnie. Zaproszenie na niedzielne starcie było pomysłowe i efektowne. Okazało się też skuteczne, bo pierwszy raz w tym roku na trybunach pojawiło się prawie 5 tysięcy widzów. Było więc wszystko to czego zabrakło drużynie Dariusza Banasika na murawie, na której – szczególnie po przerwie – panowali goście zza miedzy.

– Szala wcześniejszych niepowodzeń ciągle w nas jest – powiedział trener GKS-u Katowice Rafał Górak. – Ale cieszy mnie to, że jest ona dla zespołu takim prawdziwym paliwem napędowym. Wiemy, że uciekło nam trochę rzeczy, które mieliśmy na wyciągnięcie ręki, ale punktów nie było. Jednak w tych dwóch ostatnich meczach widać było w grze zespołu koncentrację na tym, żeby ze wszystkich sił wyciągnąć z boiska korzystny wynik. Być może były momenty, w których mogliśmy grać lepiej, ale najważniejsze jest to, że na tak trudnym terenie, w meczu derbowym, wygraliśmy 3:0 i możemy się chwilowo cieszyć.

Te dwa ostatnie mecze to jest dla nas dobry czas, ale deklaruję, że te sześć spotkań, które są przed nami, postaramy się wykorzystać w taki sposób emocjonalny w jaki wykorzystaliśmy okres po meczu z Odrą Opole. Wtedy zdawaliśmy sobie sprawę, że skala złych emocji skierowanych przeciwko nam jest w jakiś sposób zrozumiała i wywołała normalną sportową złość, wynikającą z chęci, że chcieliśmy odpowiedzieć. Cieszę się więc, że teraz zawodnicy mogą wznieść ręce w geście zwycięstwa i pogratulować dopingu kibicom, którzy – mam nadzieję – także są zadowoleni z naszej postawy.

Nastąpił przełom

Żeby w pełni zrozumieć słowa szkoleniowca katowiczan przypomnijmy, że „GieKSa” po zwycięstwie 3:0 z Chojniczanką odniesionym 5 listopada ubiegłego roku wpadła w wynikowy dołek. Zespół plasujący się po 17. kolejce w pierwszej szóstce w 9 następnych spotkaniach poniósł 5 porażek i 4-krotnie zremisował. 50. urodziny, które Rafał Górak obchodził 30 marca, nie były więc radosne, ale po porażce z opolanami poniesionej na swoim boisku 11 kwietnia nastąpił przełom i na Bukowej znowu odżyły nadzieje. Po dwóch zwycięstwach z rzędu pojawiła się nawet wiara, że jeszcze w tym sezonie można powalczyć o ekstraklasę, bo do strefy barażowej GKS Katowice ma w tej chwili 6 punktów straty.

Niewytłumaczalne

W zupełnie inną stronę po niedzielnej porażce muszą natomiast patrzeć zawodnicy GKS-u Tychy. Drugi raz z rzędu przegrali 0:3 i nad strefą spadkową mają już zaledwie 3 punkty przewagi. Trzeba więc zapomnieć o deklarowanych przed sezonem apetytach na awans tylko rozpocząć walkę o utrzymanie.

– 0:3 u siebie w derbach to wynik, za który chcielibyśmy przeprosić kibiców – stwierdził łamiącym się głosem szkoleniowiec tyszan. – Ja dziękuję im przede wszystkim za to, że dopingowali do końca, że byli z nami – choć wynik był tak niekorzystny. Niestety mamy problem z wykończeniem i choć w pierwszej połowie mieliśmy przewagę oraz okazje nie strzeliliśmy bramki dlatego zeszliśmy na przerwę przegrywając 0:1. Natomiast to co się stało na początku drugiej połowy jest dla mnie przede wszystkim niewytłumaczalne.

Źle to wygląda

– Tuż po wyjściu z szatni kolejne dwa nasze błędy pozwoliły rywalowi praktycznie zamknąć mecz. Dwie straty piłki i dwie kontry sprawiły, że zrobiło się 0:3. Później ciężko się nam już było podnieść i to już była tylko wegetacja. Walczyliśmy, coś próbowaliśmy, ale zespół z Katowic, przy takim wyniku, ustawił się głęboko i kontrolował przebieg spotkania. Mecz był więc dla nas bardzo negatywny i martwi mnie to, że drugi raz z rzędu tracimy trzy bramki. Spróbujemy czy to w treningu, czy personalnie coś poprawić, bo w tej chwili źle to wygląda i źle funkcjonuje. Musimy jak najszybciej zareagować, bo sześć kolejek zostało do końca i do zdobycia jest 18 punktów, a jeżeli nie poprawimy tej gry w obronie to będziemy mieli duży problem z tym, żeby punktować – zakończył Dariusz Banasik.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus