Odwołanie odrzucone

Obaj swoje czwarte w sezonie „żółtka” ujrzeli w ubiegłotygodniowym, wysoko przegranym (1:4) meczu w Bytowie, po którym tyszanie byli bardzo źli na postawę koszalińskiego sędziego Łukasza Bednarka i odwołali się nawet do PZPN. Wczoraj otrzymali jednak odpowiedź Komisji Dyscyplinarnej, że żółte kartki dla Grzybka i Abramowicza (na zdjęciu) nie zostaną anulowane, dlatego nie będą mogli zagrać w dzisiejszym spotkaniu z rywalem z Bielska-Białej.

– Decyzja komisji jest dla mnie skandaliczna. To duże zaskoczenie. Skandalem jest dla mnie, iż w protokole meczowym zostało napisane, że „Abram” miał kontakt z przeciwnikiem, bo go nie było.  Dawid ma podbite oko. Sam sobie tego nie zrobił – no chyba, że jest masochistą. Nie możemy przejść obok tego obojętnie. Nie będziemy chować głowy w piasek, bo takie sytuacje mogą zdarzać się w innych meczach – wścieka się trener Ryszard Tarasiewcz.

Dla GKS-u absencja Abramowicza i Grzybka to problem. Gdy tylko są zdrowi, od dłuższego czasu zawodnicy ci są u trenera Tarasiewicza pewniakami. Abramowicz – na lewej obronie, a Grzybek – na prawej obronie lub prawej pomocy.

W kadrze zespołu tak naprawdę nie ma drugiego obok „Abrama” nominalnego lewego obrońcy. Był nim Damian Nieśmiałowski, ale został wypożyczony do innego I-ligowca – Garbarni Kraków. Teraz by się przydał… Przesądzony wydaje się dziś powrót do wyjściowej jedenastki Macieja Mańki. Grzybka w II linii zastąpić może z kolei Edgar Bernhardt, wracający po zgrupowaniu reprezentacji Kirgistanu.

Prawe skrzydło tworzyć będzie najpewniej z nominalnym środkowym obrońcą Marcinem Biernatem, od jakiegoś czasu sprawdzanym jednak przez Tarasiewicza na boku defensywy. Jak na drużynę, która po świetnej wiośnie była stawiana w roli kandydatów – czy wręcz faworytów – do awansu do ekstraklasy, kołdra w Tychach jest krótka.