Odzyskać równowagę

Trener Cracovii podziela opinie, że Radomiak zagrał bardzo dobry mecz z Rakowem. Podkreśla jednak, że rywala można rozmontować.


W sobotę na stadionie przy ulicy Kałuży spotkają się drużyny, które długo czekają na zwycięstwo. Cracovia po raz ostatni wygrała u siebie w połowie lutego ze Stalą Mielec. Radomiak czeka na trzy punkty tylko osiem dni mniej – od wyjazdowego spotkania z Lechią Gdańsk. Niechlubna seria gospodarzy trwa już sześć spotkań, gości – pięć.

Więcej możliwości

– Sytuacja kadrowa trochę się poprawiła – cieszył się w czwartek Jacek Zieliński, szkoleniowiec „Pasów”. Dwa dni przed spotkaniem 28 kolejki na pełnych obrotach trenowali Patryk Makuch i Jakub Myszor, którego powrót na boisko jest szczególnie wyczekiwany po kontuzjach kostki i stopy. Po przerwie za cztery żółte kartki do dyspozycji będzie Michał Rakoczy, najlepszy strzelec drużyny.

– Miejmy nadzieję, że teraz pole manewru będzie większe. W spotkaniach z Widzewem Łódź i Pogonią Szczecin mogliśmy patrzeć na ławkę i liczyć, że ktoś pomoże. Nie było tam jednak zawodnika stricte ofensywnego – przypomniał. Na dalekim wyjeździe był obecny Makuch, ale odczuwał jeszcze skutki urazu i wpuszczenie go na boisko byłoby zbyt dużym ryzykiem. W piątek operację kontuzjowanego kolana przeszedł David Jablonsky i będzie mógł rozpocząć rehabilitację. Trudno dziś mówić, kiedy znów zagra, ale najpewniej nastąpi to już w przyszłym roku. Coraz bliższy powrotu jest kapitan drużyny Kamil Pestka. Coraz mocniej biega i niedługo może wrócić do grupowych treningów. Trener przewiduje, że w przypadku Mathiasa Hebo Rasmussena może to nastąpić dopiero pod koniec maja.

Po dwóch ostatnich meczach, w których krakowianie wywalczyli tylko punkt, nie mają co liczyć na europejskie puchary. Teraz potrzebują zdobyć kilka „oczek”, by przed ostatnią prostą sezonu mieć pewne utrzymanie i spokojnie dokończyć rozgrywki. – Sytuacja się zmieniła i mamy tylko matematyczne szanse, by przeskoczyć czwartą Pogoń. Mecz z Radomiakiem będzie na przełamanie naszej złej passy. Trzy punkty w sześciu meczach to mało. Czujemy duży niedosyt, złość, rozczarowanie. Chcielibyśmy to co dzieje się w szatni przekuć na wygraną i odzyskać równowagę – podkreśla Zieliński.

– Radomiak zagrał z Rakowem bardzo dobrze jako zespół. Byli bardzo zmotywowani, szli jeden za drugim jak do pożaru. Wybili Raków z rytmu, byli bliżsi wygranej. Wcześniejsze spotkania pokazały, że można ich rozmontować. Musimy jednak kreować więcej sytuacji i być skuteczniejsi. To jest nasza bolączka, czasami brakuje też piłkarskiego farta. Liczymy, że on w sobotę również się pojawi.

Trójką czy czwórką?

Ostatnie spotkanie „Pasy” rozpoczęły z czterema obrońcami. Zagrali tak dopiero po raz drugi w tym sezonie, bo ich podstawowym ustawieniem jest piątka z trzema środkowymi i wahadłowymi. Zieliński przypomniał, że po godzinie gry wrócili do systemu, w którym piłkarze lepiej się czują. – Czwórka miała być ustawieniem na Pogoń, ale przy braku jednego zawodnika mieliśmy problemy. Brakowało asekuracji, domknięcia, pomocy. Łatwiej gra się system na system, natomiast czwórka Pogoni różni się od innych drużyn. Mają moc w ofensywie, pokazali to szczególnie na bokach – przyznaje Zieliński.

Na jakie ustawienie trenerzy Cracovii zdecydują się przeciwko zespołowi z Radomia? Dwa dni przed spotkaniem opiekun krakowskiej drużyny mówił, że ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła. – Na pewno tak ustawimy zespół, by przyniosło to większe korzyści – zapewnia. – Będziemy się ustawiać pod przeciwnika. Inny będzie mecz z Radomiakiem, inne z Lechią Gdańsk czy Miedzią Legnica.


Na zdjęciu: Jakub Myszor (z lewej) strzelił gola w jesiennym meczu z Radomiakiem. Teraz ma szansę wrócić do kadry.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus