Ogromna ilość znaków zapytania

Rozmowa z profesorem Janem Chmurą, cenionym fizjologiem, który pracował w wielu ligowych klubach.

Wierzy pan, że piłkarze wrócą jeszcze na ligowe boiska w tym sezonie?

Jan CHMURA: – Gdybym nie wierzył, to nigdy nie byłbym tak zaangażowany w polski i światowy futbol, jak ma to miejsce. W związku z powyższym głęboko wierzę, że tak będzie, zresztą cały piłkarski świat na to czeka. Jestem przekonany, że znajdziemy rozwiązanie, które pozwoli wznowić rozgrywki. Polski Związek Piłki Nożnej bardzo intensywnie pracuje nad wszystkimi wytycznymi.

Podobają mi się te propozycje, bo z jednej strony wszystko idzie w tym kierunku, żeby zacząć grać, a z drugiej, żeby nie narażać zdrowia zawodników i sztabów szkoleniowych na treningu.

Plan jest taki, żeby rozpocząć rozgrywki w ekstraklasie pod koniec maja. Ile czasu potrzeba trenerom, żeby przygotować piłkarzy do grania na wysokich obrotach?

Jan CHMURA: – To trudne pytanie. Wszystko zależy od zdolności wysiłkowych, od poziomu wytrenowania każdego zawodnika. Brak treningu na boisku, jeszcze raz podkreślę, na boisku, w parkach czy crossowych trasach spowodował bardzo głębokie załamanie dyspozycji motorycznych.

Trening w siłowni i w czterech ścianach absolutnie nie rozwiązuje tej sprawy. Gracz jest aktywny fizycznie, ale forma aktywności daleko odbiega od specyfiki treningu piłkarskiego. W związku z powyższym jest to bardzo dramatyczny czas dla każdego trenera.

Profesor Jan Chmura to teoretyk i praktyk. Mimo skończonej 70-tki biega maratony! Fot. AWF Wrocław

Powiem tak, ci szkoleniowcy, którzy mają duże doświadczenie w przygotowaniu motorycznym, poradzą sobie i dadzą ze wszystkim radę. Dla innych może być to poważny problem. Życzę im, żeby to „tąpnięcie” byli w stanie skorygować jak najszybciej.

A co panie profesorze z czasem na takie przygotowanie? Ile czasu potrzeba?

Jan CHMURA: – Trudno odpowiedzieć jednoznacznie. To nie jest tydzień, to nie są dwa czy trzy tygodnie. Jest to sprawa indywidualna. U jednych zawodników może być to miesiąc, a u tych przeciętnie wytrenowanych nawet dłuższy okres. Dzisiaj nie zdajemy sobie sprawy, jak głębokie nastąpiło załamanie zdolności wysiłkowych.

Jest to nieuchronny efekt niskiej aktywności fizycznej, żeby nie powiedzieć hipokinezji. Nie zdajemy sobie z tego sprawy! Posłużę się tutaj analogią do 12 piętrowego wieżowca. Jeżeli w momencie przerwania ligi część graczy była w formie, to ich dyspozycję porównałbym do 12 piętra tego wieżowca.

Dzisiaj, po sześcio tygodniowej przerwie w treningach ich zdolności wysiłkowe spadły nie do szóstego lecz do pierwszego czy drugiego piętra! To jest ogromne „tąpnięcie” organizmu!!! A co z pozostałymi zawodnikami?

Część z nich jest na poziomie parteru, a część na poziomie piwnicy. Jest to ogromne wyzwanie dla sztabów szkoleniowych, aby w krótkim czasie, przy równym poziomie wytrenowania zawodników, nadrobić potężne zaległości motoryczne. Z jednej strony można powiedzieć, że piłkarze są zregenerowani i wypoczęci po tak długiej przerwie w treningu, ale to nie rozwiązuje tematu.

Czytaj jeszcze: Jak wskrzesić zaplecze?

Tutaj problemem jest przede wszystkim deficyt szeroko pojętej szybkości, wytrzymałości i wytrzymałość-szybkościowej, której nie da się budować ani w siłowni, ani w domu czy w mieszkaniu. Boisko bardzo szybko zweryfikuje wszelkie niedostatki i braki…

Jeśli już ten proces treningów się rozpocznie, to na co szkoleniowcy powinni zwracać przede wszystkim uwagę?

Jan CHMURA: – Są dwie szkoły. Do rozegrania zostało jeszcze jedenaście kolejek w krótkim czasie. Zawodnicy, którzy są na wysokim poziomie wytrenowania i w pełni zregenerowani, to metoda uderzeniowa zamyka sprawę. Należy położyć akcent na szybkość, wytrzymałość-szybkościową.

Natomiast największym dramatem będzie to dla tych, którzy mają przeciętny poziom zdolności wysiłkowych. W tym wypadku nie ma innej drogi, jak zacząć od podstaw, od budowania fundamentu, na podstawie organicznej pracy wytrzymałościowej, poprzez kształtowanie wytrzymałości tlenowej, ponieważ inaczej taki organizm nie będzie w stanie wytrzymać meczu, a z drugiej strony osiągnąć formy, którą miał w momencie przerwania rozgrywek, którą reprezentował.

Czy taką dawkę spotkań od 31 maja do 20 lipca, to nawet te dobrze wytrenowane organizmy wytrzymają, nie będzie problemu?

Jan CHMURA: – Bardzo słuszne pytanie. Rzeczywiście część zawodników tego dużego obciążenia, wynikającego z dużej częstotliwości spotkań, może nie wytrzymać. Przy tych dużych zaległościach treningowych, chodzi tu o wytrzymałość, to może być taki problem, że organizm nie będzie w stanie się na czas zregenerować. To będzie rykoszet w stronę tych zawodników, tyle tylko, że będzie on znacznie mniejszy w stosunku do tych bardziej wytrenowanych.

Co na dziś można doradzić piłkarzom?

Jan CHMURA: – No cóż, można już teraz biegać, więc jeśli chodzi o motorykę należy rozpocząć trening indywidualny i nadrabiać zaległości. Zawodnicy mają duży głód piłki i duży deficyt ćwiczeń taktyczno-technicznych.

Proponuję więc jak najszybciej przetrzeć szlaki i ośrodki korowe w mózgu oraz pobudzić procesy analityczno decyzyjne podczas gry, aby coraz lepiej czuć piłkę i podejmować optymalne decyzje. Na początku treningu w małych grupach ćwiczących pozwoli to w końcu na wyjście z tej piwnicy, bo w grupie te zajęcia są bardziej kontrolowane.

Pomimo tego, że będą to mniejsze grupy, to upatrywałbym tutaj światełka w tunelu, ponieważ jakość treningu motorycznego będzie lepsze niż na przykład w całej dużej grupie ponad 24 osoby.

Pan sam skończył 70 lat, a na koncie ma pan przebiegnięte 24 maratony! Jak pan profesor sam, nie tylko jako teoretyk, ale też praktyk, dba o swoją formę?

Jan CHMURA: – Biegam systematycznie w granicach 60-70 kilometrów na tydzień. Mam swoje wypróbowane ścieżki, które w przestrzeni publicznej nikomu nie przeszkadzają i nikogo nie narażają. W moim wieku proces starzenia jest nieuchronny.

Dlatego próbuję się – poprzez aktywność fizyczną – ratować przed degradacją swojego organizmu, a zwłaszcza układu sercowo-naczyniowego, nerwowego i mięśniowego. Mam świadomość, jak ważna w tym wieku jest aktywność fizyczna.

W czasie pandemii koronawirusa COVID-19 bardzo wyraźnie chcę podkreślić, że hipokinezja w starszym wieku doprowadza m.in. do obniżenia systemu immunologicznego. To zaś powoduje większe prawdopodobieństwo wystąpienia chorób.

Trzeba mieć pełną świadomość, że ruch i codzienna aktywność fizyczna jest niezbędna we wzmacnianiu systemu obronnego organizmu. Jest jeszcze jeden temat, o którym chcę powiedzieć, a w ogóle w świecie nie jest poruszany…

O co chodzi panie profesorze?

Jan CHMURA: – Proszę zwrócić uwagę na piłkarzy, którzy są w klubowych kadrach, także tych największych zespołów na świecie, którzy przeszli koronawirusa. Następstwem tej infekcji jest ostra niewydolność oddechowa, często wielonarządowa.

Ta choroba doprowadza do bardzo silnego załamania systemu immunologicznego i wyniszczenia organizmu. To wszystko poważnie odbija się na zdrowiu zawodnika. Nie wiemy, jak głębokie są to zmiany, jak głębokie jest to załamanie funkcji organizmu? Nie wiemy do jakiego stopnia została uszkodzona tkanka płucna, upośledzona wymiana gazowa w pęcherzykach płucnych.

Dlatego aż się prosi, żeby władze światowej i europejskiej piłki za wszelką cenę, jak najszybciej wprowadziły standardowe badania dla tych osób i testy wysiłkowe, żebyśmy w przyszłości wiedzieli, jak wyprowadzić wyniszczony organizm po tej śmiertelnej chorobie do treningu, do pełnej zdolności wysiłkowej i formy sportowej. Tym bardziej, że przebieg infekcji ma różny charakter u zawodników.

Co w takim razie robić?

Jan CHMURA: – Nikt z nas nie wie, jaki i w jaki sposób poprowadzić trening po tak ciężkiej chorobie. Jakie stosować metody i środki treningowe, o jakiej intensywności i objętości, jakie wspomaganie energetyczne oraz elektrolitowe powinno być wdrożone.

I najważniejsze w tym wszystkim – fundamentalne pytanie – czy w ogóle będzie można doprowadzić tego zawodnika do wysokiej formy sportowej, do dawnej świetności i do wcześniej reprezentowanych predyspozycji motorycznych genetycznie uwarunkowanych. Co prawda nie mamy jeszcze na to dowodów naukowych, ale nie można wykluczyć, że ten patogen może mieć wpływ na zmiany genotypu mięśni.

Zawodnik o wybitnych predyspozycja szybkościowych, jak i ten o wybitnych predyspozycjach wytrzymałościowych, może już nigdy nie osiągnąć swojego potencjału wysiłkowego, a zwłaszcza chodzi tutaj o predyspozycje wytrzymałościowe, ponieważ o pracy mięśni decyduje m.in. sprawność układu oddechowego. Tutaj jest ogromna ilość znaków zapytania.

***

Profesor Chumra i Jurgen Klopp

Profesor Jan Chmura to postać świetnie znana nie tylko w polskim światku piłkarskim. Jako fizjolog współpracował z zespołami Górnika Zabrze, Zagłębia Lubin, Odry Wodzisław, Cracovii, Korony Kielce czy Górnika Łęczna. W klubie z Wodzisławia jego współpraca z trenerem Ryszardem Wieczorkiem, przełożyła się na świetne wyniki Odry w ekstraklasie.

Na początku lat 90. współpracował też z FSV Mainz, gdzie poznał Jurgena Kloppa, najlepszego obecnie trenera na świecie, szkoleniowca klubowego mistrza Europy i świata.

– Byłem wtedy akurat na stażu naukowym w Instytucie Sportu na Uniwersytecie w Mainz. To było w latach 90. w czasie, kiedy w miejscowym klubie grał nie kto inny, jak młody wtedy Jurgen Klopp.

W ramach tego stażu nawiązałem kontakt z ówczesnym trenerem zespołu z Mainz Robertem Jungiem. Za jego pośrednictwem mogłem przeprowadzić badania w prowadzonym przez niego zespole, no i tak poznałem Kloppa, który był wtedy młodym i jednym z wyróżniających się zawodników tamtej drużyny pod względem szybkościowym i wytrzymałościowym, z bardzo dużym akcentem na szybkość.

Czytaj jeszcze: Wszyscy chcą grać!

Do dnia dzisiejszego mam jego wyniki, a co najbardziej zapamiętałem, to był jednym z nielicznych zawodników, który był bardzo zainteresowany prowadzonymi przeze mnie badaniami. Ciągle podchodził i pytał co oznacza taki czy inny parametr. Już wtedy rzucał się pod tym względem w oczy, ale oczywiście w życiu bym nie przypuszczał, że zrobi tak kapitalną karierę trenerską.

To był dla niego taki bodziec, bo to były wtedy nowe badania o zakresie psycho-motorycznym. Patrząc na te doświadczenia z przeszłości, to wspominam je bardzo sympatycznie i milo. Dopiero wtedy władze Polskiego Związku Piłki Nożnej otwarły przede mną swoje bramy i mogłem rozpocząć badania także w naszej ekstraklasie. Pomógł w tym wszystkim świętej pamięci Ryszard Kulesza.

Za jego pośrednictwem przebadałem całą naszą ligę. Było to rok czy dwa po tych badaniach w Niemczech, tak więc najpierw musiałem przebijać ściany za granicą, żeby potem móc kontynuować swoją pracę na miejscu, żeby przekonać polskich trener do takich badań i prac – tłumaczy dzisiaj profesor Chmura, który związany jest z wrocławską Akademią Wychowania Fizycznego.

Na zdjęciu: Profesor Chmura apeluje o szczegółowe badania zawodników, którzy przeszli koronawirusa, jak Bartosz Bereszyński.

Fot. Norbert Barczyk/PressFocus