Okno wystawowe

Estoński duet może pomóc Sandecji i się wypromować.


Ostatni zespół I ligi był bardzo aktywny na rynku transferowym. Wśród sześciu pozyskanych zawodników są dwaj Estończycy – bramkarz Karl-Romet Nomm i napastnik Robert Kriss – którzy po raz pierwszy zagrają poza ojczyzną. Zamienili czołowe kluby w swoim kraju (Flora Tallin i Levadia Tallin) na rzecz broniącej się przed spadkiem Sandecji Nowy Sącz. 28-letni Kriss ma na koncie 14 występów i gola w pierwszej reprezentacji, Młodszy o cztery lata Nomm zadebiutował w niej w styczniu przeciwko Finlandii i zabrakło mu kilka minut, by zakończyć spotkanie z czystym kontem. Piłkarze liczą, że dobrą grą ściągną na siebie uwagę lepszych drużyn, na przykład z polskiej ekstraklasy.

Nie miał wątpliwości

Bramkarz kilka lat temu zwrócił uwagę Wisły Kraków, która na wiosnę 2016 zaprosiła go na testy.. Sprawdzian nie wyszedł szczególnie dobrze i nie mógł pójść drogą swojego rodaka, Sergeia Pareiki, który występował w drużynie „Białej gwiazdy”.

– Możliwe, że nie byłem wtedy jeszcze dla nich gotowym i dojrzałym zawodnikiem, a pamiętam też, że dokuczała mi wtedy jakaś kontuzja – powiedział Nomm dla oficjalnej strony internetowej Sandecji. Uważa, że przejście z mistrza Estonii na zaplecze polskiej ekstraklasy nie jest krokiem w tył.

– Od początku nie miałem wątpliwości, czy to będzie dobrych ruch. Rozmawiałem także z moimi kolegami z drużyny Vasillejevem i Kallaste, którzy bardzo chwalili poziom polskiej piłki i polecali mi wyjazd – tłumaczył.

Estończyk wierzy, że nowosądeczanie utrzymają się w I lidze. Słaba pozycja drużyny w tabeli nie zniechęciła go do zmiany barw klubowych. Wręcz przeciwnie – przyciągnęła, bo lubi wyzwania i chce zrobić wszystko, by na wiosnę zespół przegrał jak najmniej spotkań. W bronieniu dostępu do bramki ma mu pomóc słuszny wzrost, ponieważ mierzy aż 199 centymetrów.

– Ma to też swoje wady, które zostawię dla siebie – powiedział bramkarz.

MK


Fot. Krzysztof Porebski / PressFocus