Okradzeni, czy nie?

Spotkanie Pogoni z Koroną wcale nie musiało zakończyć się bezbramkowym remisem. Sytuacji było aż nadto, przede wszystkim po stronie szczecińskiej, która nawet zdobyła bramkę, ale anulowano ją ze względu na delikatne zagranie piłki ręką. Pytanie natomiast brzmi, czy kielczanie… również nie zdobyli swojego nieuznanego gola?


Chodzi o sytuację Jewgienija Szykawki z drugiej połowy, który zgarnął przypadkową piłkę przed polem karnym „Portowców” i nie zastanawiając się długo – kropnął mocno, płasko przy słupku. Dante Stipica w ostatniej chwili „wyciągnął” lecącą futbolówkę, a grę kontynuowano, choć powtórki pozostawiły wątpliwości co do tego, czy piłka aby nie przekroczyła linii bramkowej!

Kadr z tego momentu obiegł już internet i wzbudził setki komentarzy. Te kieleckie są łatwe do przewidzenia – „oszukali nas”, „banda złodziei”, „gol na 120 procent”, „ewidentna bramka Korony”, „po co ten VAR” itp. Fani z Pomorza Zachodniego byli w tej kwestii bardziej stonowani, a neutralni kibice podkreślali – nie wiadomo, czy był gol, czy nie. Ani trenerzy, ani piłkarze obydwu drużyn nie kwapili się do komentowania tej sytuacji, zapewne nie byli świadomi jej „stykowości”, ale może to i dobrze. Faktem bowiem jest, że wspomniany kadr nie udzielił niepodważalnych odpowiedzi.

Piłka została bowiem na nim uchwycona bardzo rozmyta. Nie do końca wiadomo, czy jej kawałek nie pozostawał w obrębie linii końcowej, bo jak wiadomo, aby trafienie zostało uznane, futbolówka musi przekroczyć ów linię całym obwodem. Poza tym kamera, nawet jeśli była ustawiona na równi ze słupkiem, zawsze w jakimś stopniu zakłamuje perspektywę, a w sytuacji, kiedy decydują milimetry, wszelkie odchylenia słupka czy krzywości na linii mają ogromne znaczenie.

Problem zostałby rozstrzygnięty w sekundę, gdyby w ekstraklasie działał system goal and line. W piłce i bramce są wówczas umieszczane czujniki, które wysyłają arbitrowi sygnał, jeśli futbolówka w całości przekroczy linię. Technologia ta jest jednak stosowana tylko w kilku ligach, ponieważ jest bardzo droga. VAR z kolei nie mógł pomóc sędziemu Tomaszowi Kwiatkowskiemu, bo nie miał stuprocentowej pewności co do jego pomyłki.


Fot. PressFocus