Okręgówka pośród jezior

W poprzednich latach grająca w tyskiej klasie A drużyna z Wisły Wielkiej wyrobiła sobie renomę. Ostatni raz poza czwórką znalazła się w 2014 roku. Najbliżej awansu była w sezonie 2015/16, ale w ostatniej kolejce uległa Josieńcowi Radostowice 1:5, dając się wyprzedzić JUWe Jaroszowice.

Wielka euforia

W minionych rozgrywkach to właśnie JUWe było głównym rywalem Wisły Wielkiej, wiosnę zaczęli jako jedyny niepokonany „a-klasowicz”, lecz później wpadli w głęboki kryzys; rozsypali się i odpadli z walki o awans. W ostatniej kolejce wiślan mógł wyprzedzić LKS Rudułtowice-Ćwiklice, lecz również się potknął, tracąc do lidera punkt. I właśnie tym sposobem do Wisły Wielkiej zawitała okręgówka. – Na rozstrzygnięcie czekaliśmy do samego końca. Gdy w niedzielę okazało się, że awansowaliśmy, wybuchła euforia, wszyscy byliśmy we wspaniałych nastrojach. Sukces świętowaliśmy wspólnie z kibicami. Potem porozmawialiśmy z drużyną na tematy sportowe – mówi prezes LKS-u, Jarosław Wala, który przyznał, że przed sezonem nikt nie nastawiał się na awans, ale z biegiem czasu myśl o historycznym sukcesie zaczynała się pojawiać. – Przez cały sezon graliśmy solidnie i to zaowocowało nagrodą – dodaje Wala.

Boisko wśród pól

Wisła Wielka to nieduża, malownicza miejscowość, leżąca między Zbiornikiem Goczałkowickim a Jeziorem Łąka. Kierując się na zachód od Pszczyny, w kilka minut można dojechać na boisko położone pośród pól. – Jesteśmy w trakcie rozmów i działań, ponieważ musimy spełnić kilka wymogów. Głównie chodzi o kwestie bezpieczeństwa czy dodatkowe toalety. Trzeba też zabezpieczyć przejście na boisko, by oddzielić piłkarzy i sędziów od kibiców. Będziemy też chcieli zmodernizować ławki rezerwowych – podkreśla prezes LKS-u. Bardzo blisko linii bocznej przebiega ulica, na której podczas meczów parkują samochody i ustawiają się kibice. – To nie będzie kłopot, wszystkie normy bezpieczeństwa będą zachowane – podkreśla działacz, dodając, że o ile na razie klub nie może liczyć na żadną trybunę, o tyle w kwestii miejsc siedzących będą prowadzone rozmowy.

Krzywdząca łatka

– W okręgówce jesteśmy w stanie powalczyć, a mecze z naszym udziałem dostarczą wielu emocji. W zespole mamy zawodników tylko i wyłącznie z Wisły Wielkiej. Trener Radosław Kotas również pochodzi z naszej miejscowości. Opieramy się na wychowankach, choć jest też kilku piłkarzy z doświadczeniem w wyższych ligach – chwali się Jarosław Wala. Plotki mówią, że LKS to drużyna, która nie odpuszcza, a jej fani czasem reagują zbyt żywiołowo. Przekonał się o tym chociażby ZET Tychy. Grając na boisku przyszłego mistrza, otrzymał punkty walkowerem, gdyż jeden z miejscowych kibiców uderzył tyskiego piłkarza. Co na to prezes LKS-u?

– Ta łatka została przyklejona niesłusznie, bo w każdej grupie zawsze ktoś ma taki, a nie inny charakter, co odbija się na wszystkich i nie do końca jest sprawiedliwie. Tak samo jest przecież na stadionach wyższych lig. Mamy wielu kibiców, którzy wspierają drużynę zarówno u siebie, jak i na wyjazdach. Czasem jest ich więcej niż sympatyków gospodarzy. Są osoby, które reagują emocjonalnie, ale większość zachowuje się normalnie – ucina plotki prezes. W nowym sezonie emocje będą jeszcze większe, bo – jak wspomnieliśmy – w Wiśle Wielkiej okręgówki jeszcze nie było.

– Chcielibyśmy się w niej zadomowić i jak najdłużej się nią cieszyć. Sami jesteśmy ciekawi, na co nas będzie stać – zawiesza głos Jarosław Wala, dodając, iż zawodnicy LKS-u nadal będą grali za pomeczową kiełbaskę i piwko. Pierwsza okazja do sprawdzenia się w nowym gronie już w najbliższą sobotę, gdy o 17.00 wiślanie podejmą Sokoła Wola.

 

***
Wczorajsza próba generalna wypadła fatalnie, bo w I rundzie Pucharu Polski na szczeblu tyskiego podokręgu ulegli Pniówkowi 74 Pawłowice 0:7 (0:2).

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ