„Okręgówki” wciąż z dużym pytajnikiem

Prezesi podokręgów dyskutowali z zarządem Śląskiego ZPN o wznowieniu rozgrywek klas okręgowych, które pozostają zawieszone, odkąd rząd w walce z pandemią zapalił czerwone światło dla sportu amatorskiego.


By „okręgówka” mogła się odmrozić – co dzieje się w niektórych regionach Polski – kluby muszą spełnić wymogi dotyczące sportu zawodowego, zapisane w rozporządzeniu Rady Ministrów. To wiąże się z koniecznością załatwienia formalności z Urzędem Skarbowym czy ZUS-em, co dla wielu małych klubów może okazać się kłopotliwe i wręcz nie do przeskoczenia.

Śląski ZPN chce pomóc klubom z „okręgówki”, ale ostateczna decyzja i tak należy do nich – zależy od tego, czy spełnią formalne wymogi. Zaskoczenia nie ma – w wielu przypadkach może być z tym problem, a dana grupa „okręgówki” może ruszyć tylko pod warunkiem, jeśli gotowi będą wszyscy jej uczestnicy.


Czytaj jeszcze: Zielone światło dla „okręgówki”

Dziś wydaje się bardzo mało prawdopodobne, by wznowione zostały zmagania w grupach bielsko-tyskiej, skoczowsko-żywieckiej czy katowicko-sosnowieckiej. Nieco bardziej optymistycznie przedstawia się sytuacja grup bytomsko-zabrzańskiej, częstochowsko-lublinieckiej czy raciborsko-rybnickiej. Tam mogą ruszyć przynajmniej grupy mistrzowskie. Na ostateczną decyzję kluby dostały od Śląskiego ZPN czas do przyszłego czwartku.

Wygląda jednak na to, że mimo chęci związku i wielu klubów, prawdziwa odwilż w niższych ligach nastąpi dopiero, gdy rząd zezwoli na działalność sportu amatorskiego.


Fot. Fot. lksczaniec.pl