Oleksandr Szeweluchin: Szewczenko? Nie do końca w to wierzę

Rozmowa z Oleksandrem Szeweluchinem, 39-letnim Ukraińcem, byłym obrońcą Górnika Zabrze, obecnie II trenerem GKS-u Jastrzębie.


Co pomyślał pan sobie, słysząc pierwszy raz, że Andrij Szewczenko może zostać nowym selekcjonerem reprezentacji Polski?
Oleksandr SZEWELUCHIN:
– Wolę żyć konkretami, faktami – a wiadomo, że dziennikarze potrafią przerobić wszystkie opcje… Odebrałem tę pogłoskę jako jedną z nich. Teraz czytam, że temat jest coraz poważniejszy, choć prezes Kulesza prowadzi też rozmowy z innymi kandydatami. Ciekawie to wygląda, ale nie do końca potrafię uwierzyć, że Andrij Szewczenko obejmie reprezentację Polski.

Dlaczego?
Oleksandr SZEWELUCHIN:
– Z pewnością jest gotowy na takie wyzwanie, bo wcześniej z powodzeniem prowadził kadrę Ukrainy, ale to wszystko dzieje się trochę za szybko. Nie ma jeszcze zamkniętych wszystkich tematów w Genoi, nie rozwiązał kontraktu i pewnie może być trudno to załatwić. Jedną nogą jest tu, ale drugą tam. Nie wiemy wszystkiego. Podejrzewam, że jeśli faktycznie dogada się z PZPN, to zrobi wszystko, by jak najszybciej pożegnać się z Genoą.

Dla polskich kibiców to dobra wiadomość?
Oleksandr SZEWELUCHIN:
– Mieszkam w Polsce już 10 lat i zdążyłem się przekonać, że macie swój bardzo mocny – nazwę to – pozytywny nacjonalizm. Wszystko ma być dla kraju, dla Polaków. Ciekaw jestem, jak przyjmiecie Szewczenkę, jeśli obejmie tę posadę. Mówię często, że jako Polska i Ukraina jesteśmy krajami podobnymi do siebie. Patrzymy na sąsiadów z zachodu, czyli my – na Polskę. W sensie politycznym, rozwojowym, ekonomicznym… A wracając do piłki – Szewczenko ma już doświadczenie z pracy z reprezentacją. Udowodnił, że ma do tego predyspozycje.

Co o tym świadczy?
Oleksandr SZEWELUCHIN: – Reprezentację Ukrainy zbudował od zera. Od samego fundamentu. Dostał carte blanche, totalnie wyremontował ją po trenerze Mychajło Fomence, którego był asystentem. Za ten remont należą mu się brawa. Stworzył młodą drużynę, postawił na innych zawodników. Dziś to bardziej selekcjoner niż trener klubowy, o czym świadczy doświadczenie, staż pracy. Pod tym kątem takiego wyboru bym się nie obawiał.

Na Euro 2020 dotarł do ćwierćfinału, ale narzekano na toporny futbol prezentowany przez Ukraińców.
Oleksandr SZEWELUCHIN: – Tak to już jest, że gdy jest dobrze, to chwalisz, a krytykujesz, gdy jest źle. Jak dla mnie – zwykle było widać, jaką piłkę chce grać ten zespół. Było widać styl Szewczenki.

Jaki to styl?
Oleksandr SZEWELUCHIN: – Bardzo techniczny. Utrzymywanie się przy piłce, kontrola nad przeciwnikiem. Stawia na atak pozycyjny. Kontry? Też, ale raczej gdy wynikają z niektórych faz meczu, a nie jako główny środek, pomysł na mecz sam w sobie. Posiadanie piłki, przewaga w małych grach w bocznych sektorach boiska, szybka zmiana stron… Przeważnie Szewczenko stawiał na trójkę stoperów, ale były też mecze rozgrywane z czwórką obrońców. Trochę ta reprezentacja była zabarwiona włoską szkołą, w końcu asystentem Szewczenki był Mauro Tassotti.

Może być tak, że Ukrainiec zadebiutuje w reprezentacji Polski w meczu o gigantyczną stawkę, czyli półfinale barażu o mundial, w dodatku granym w Rosji. Może się zakręcić w głowie.
Oleksandr SZEWELUCHIN: – Nie ma co ukrywać. W ukraińskim środowisku piłkarskim już mówi się, że jeśli Szewczenko obejmie Polskę i wyeliminuje Rosję, to będzie to podwójny sukces. Równie mocno będą się cieszyć z niego Ukraińcy. Wspieramy „Szewę”, bo to legenda, a nie mamy też za co przyjaźnić się z Rosją i niczego dobrego wschodniej stronie nie życzymy. Złego – też nie. Niech po prostu zostawią nas w spokoju. A cały czas na nas napierają, naciskają, wchodzą na obcą ziemię.

Boi się pan wojny z Rosją?
Oleksandr SZEWELUCHIN: – Najbardziej sposobu, w jaki może się to zacząć, w co naprawdę bardzo mocno nie chcę wierzyć… Nie wyobrażam sobie, że jeden wariat rzuci hasło: „Dobra, idziemy!”. Nie wiem, kim trzeba by być… Jeśli nie daj Boże to się zacznie, to nie można też czuć strachu. W ostatnich ośmiu latach, począwszy od 2014, ukraińskie wojsko pokazało, że jest dosyć mocne. Media to podkreślają. Zrobimy jako Ukraina wszystko, by to powstrzymać – oczywiście z pomocą zachodu Europy. Nie mówimy o normalnych rzeczach. W głowie się nie mieści to, co nieraz ludzie ze wschodu mówią.

Szewczenko to na Ukrainie wielka postać, ale nie zna języka ukraińskiego. To się ze sobą nie kłóci?
Oleksandr SZEWELUCHIN: – Na tym właśnie polega nasze ukraińskie podejście… W demokracji to pomaga, ale w spójności, zjednoczeniu Ukrainy – niespecjalnie. Często podaję przykład Polski – tu rozmawia się tylko w polskim języku. Nikt na zachodzie nie gada po niemiecku. U nas na wschodzie i południu preferowany jest rosyjski. Historia… Sowiecka władza niszczyła ukraiński język. Nie posługiwano się nim w szkołach. To było celowe i teraz mamy tego efekty – gdy ze wschodu wchodzi się do nas i nas depcze. W ostatnich 8-10 latach młodzież to zrozumiała. Coraz częściej w tamtych rejonach rozmawia się po ukraińsku. Szewczenko… Grając w Chelsea czy Milanie szybko uczył się włoskiego czy angielskiego, a w języku swojej ojczyzny nie potrafi rozmawiać, nie daje wywiadów. Wiele milionów kibiców chciałoby go usłyszeć po ukraińsku. Podejrzewam, że mógłby, ale skoro nie umie doskonale, to nie chce się za to brać. Pod tym względem jesteśmy wyrozumiali. Co poradzić? Uczył się w latach 80., gdy ukraińskiego w szkole albo nie było, albo był na co dziesiątej, co piętnastej lekcji.

W jednym czasie graliście w Dynamie Kijów, choć oczywiście w innych drużynach. Mieliście ze sobą styczność?
Oleksandr SZEWELUCHIN: – Jest 6 lat starszy ode mnie. On – rocznik 76, ja – 82… Przez lata prowadził mnie ten sam trener, który wcześniej – znacznie krócej – prowadził też Szewczenkę. Pamiętam, że gdy łapał się już do rezerw Dynama albo był pod pierwszą drużyną, to ten trener zorganizował nam w szkole spotkanie z Andrijem. Byśmy my, dzieciaki, mogli pozadawać pytania i zobaczyć, że zwykły chłopak z dalekiego rejonu, zwykłej rodziny, jest w stanie się przebić. Miał być dla nas przykładem i natchnieniem, byśmy pracowali, myśleli pozytywnie. Dodam jeszcze, że kiedy Andrij wrócił z Chelsea do Dynama, grałem na niego jako zawodnik Sewastopolu.

Strzelił coś?
Oleksandr SZEWELUCHIN:
– Już nie pamiętam, ale na pewno przegraliśmy 0:3. W Sewastopolu graliśmy wtedy wraz z Mariuszem Lewandowskim, był taki rok. Z Andrijem nie znamy się osobiście, ale życzę mu wszystkiego dobrego. Jeśli trafiłby do kadry Polski, to niech wszystko dobrze się układa.

W roli selekcjonera widziałby pan prędzej Szewczenkę czy Adama Nawałkę, u którego grał pan w Górniku Zabrze?
Oleksandr SZEWELUCHIN: – Teraz grzany jest temat Szewczenki, a jeszcze w zeszłym tygodniu byłem przekonany, że lada dzień ogłoszony zostanie trener Nawałka. Z pewnością ma większą wiedzę co do możliwości tej reprezentacji, poszczególnych zawodników. Zna tę drużynę od kuchni, to duży atut. Andrij potrzebowałby czasu – niezależnie od tego czy pomagałby mu polski asystent. Mówią, że Dudek… Mogłoby wydarzyć się wszystko, jego filozofia mogłaby nie przełożyć się na polskich zawodników. Uważam, że trener Nawałka to zdecydowanie mniejsze ryzyko.

Niezależnie od tego na kogo padnie, 24 marca będzie pan trzymał kciuki za Polaków.
Oleksandr SZEWELUCHIN: – Oczywiście. Dziesięć lat temu przyjechałem do Polski w styczniu, a latem było wspólne Euro organizowane przez Polskę i Ukrainę. Od razu mówiłem, że będę kibicował tym dwóm reprezentacjom. Mam trzy córki, najmłodsza urodziła się w Polsce, najstarsza ma 14 lat i 10 spędziła tutaj, kończy ósmą klasę. Ja urodziłem się w Kijowie, moją ojczyzną jest Ukraina, ale drugi kraj to Polska. Tak zostanie już na zawsze.


Na zdjęciu: Oleksandr Szeweluchin komplementuje Andrija Szewczenkę, ale przyznaje, że zatrudnienie jego rodaka w kadrze byłoby większym ryzykiem, niż powrót Adama Nawałki.
Fot. Rafał Rusek/Pressfocus.pl