Omar Monterde znów „zatańczył”. Z korzyścią dla klubu

Po końcowym gwizdku Jakub Vojtusz z uśmiechem zatańczył przed Omarem Monterde, a potem obaj padli sobie w objęcia. Hiszpan i Słowak kilka dni wcześniej zostali ukarani przez klub za zdjęcia, jakimi „pochwalili” się w internecie w przededniu wyjazdowego spotkania z Chrobrym. Przedstawiały tańczącego i coraz bardziej roznegliżowanego zawodnika. Omar Monterde zareagował najlepiej jak tylko mógł, przyczyniając się do efektownej derbowej wygranej z katowiczanami.

– Nie miałem żadnych wątpliwości, czy wstawiać ich do składu. Nie pochwalam oczywiście takiego zachowania, ale też nie ganię do przesady. Ludzie bardziej znani w świecie sportu, popkultury czy polityki robią gorsze rzeczy. Nie powinno to mieć miejsca, ale też nie wyolbrzymiajmy. Omar wiedział, że „dał w torbę”. Było, minęło i mam nadzieję, że teraz wszystko będzie OK – przyznawał trener Ryszard Tarasiewicz.

Hiszpan udowodnił, że potrafi tańczyć nie tylko na meblach, ale też i na boisku – z rywalami. Był bardzo aktywny i choć gospodarze mieli wiele jasnych postaci, to na tytuł „piłkarza meczu” – zważywszy na okoliczności – zdaniem „Sportu” zasłużył właśnie Monterde. Choćby dlatego, że strzelił pierwszego gola – wykańczając dogranie Macieja Mańki – a w drugim miał swój udział. Dośrodkowana przez niego z rzutu rożnego piłka, wybijana przez obrońców katowickich, spadła przed pole karne, skąd kapitalnie pod poprzeczkę przymierzył osamotniony Keon Daniel. – Ewidentny błąd indywidualny w kryciu, za co odpowiedzialny jest „Puszka” – irytował się [Dariusz Dudek], szkoleniowiec katowiczan, wspominając bierność Tymoteusza Puchacza, któremu w tym momencie miało przypaść zadanie zbierania „drugich piłek” przed „szesnastką”.

 

Rozmowa Adama Godlewskiego z Piotrem Stokowcem