On się do tego nie nadaje!

Przypadek trenera Lionela Scaloniego to idealne zobrazowanie stwierdzenia: od zera do bohatera. Gdy kilka lat temu Argentyńczyk przejmował kadrę, nikt nie brał go na poważnie, a otwarcie krytykował go sam Diego Maradona.


Mało który kraj tak szaleje na punkcie piłki nożnej, jak Argentyna. Porównywanie tamtejszego futbolu do narodowego tańca, tanga, jest niebezpodstawne, tak jak i w pełni prawdziwa jest relacja łącząca najpopularniejszy sport świata z argentyńską codziennością. W przeszłości gra „Albicelestes” wielokrotnie była odwzorowaniem sytuacji politycznej kraju. Gdy gospodarka się rozwijała, kwitła i piłka, gdy nadchodziły momenty izolacjonizmu i szarości, koloryt tracił również futbol. By zobaczyć finał mistrzostw świata w Katarze, wielu Argentyńczyków brało kredyty, sprzedawało samochody czy mieszkania, a po decydującym rzucie karnym Buenos Aires stało się jedną wielką paradą zwycięstwa. To wszystko w dużej mierze dzięki Scaloniemu.

Świadek czerwieni Messiego

Aktualny trener reprezentacji nie tylko imię ma wspólne z Lionelem Messim. Urodził się nieopodal Rosario, skąd pochodzi także jeden z najlepszych piłkarzy w historii. Obaj w młodości przewinęli się przez Newell’s Old Boys i obaj… grali razem w reprezentacji Argentyny. Chociaż może lepiej użyć słowa „zagrali”, bo Scaloni w kadrze wystąpił tylko 7 razy, z czego raz na mistrzostwach świata w 2006 roku, w wygranym meczu 1/8 finału z Meksykiem. Co jednak ciekawsze, niegdysiejszy prawy obrońca był świadkiem i współuczestnikiem reprezentacyjnego debiutu Messiego. 17 sierpnia 2005 roku młodziutki „La Pulga” wszedł na boisko w towarzyskim spotkaniu z Węgrami, by po minucie… opuścić je z powodu czerwonej kartki obejrzanej za uderzenie rywala łokciem. Scaloni był jednym z tych, którzy najgłośniej protestowali przeciwko tej decyzji, ale arbiter pozostał nieugięty.

Urodzony w Pujato szkoleniowiec piłkarzem był niezłym, ale bez szału. Zaistniał przede wszystkim w lidze hiszpańskiej, gdzie święcił sukcesy z Deportivo La Coruna, zdobywając m.in. mistrzostwo w 2000 roku. Pograł trochę we Włoszech, „liznął” Anglii, a w Lidze Mistrzów zanotował 54 występy. W reprezentacji widziano go rzadko, choć każdy wiedział, że lubiący żartować Scaloni świetnie dba o odpowiednią temperaturę szatni. – Pamiętajcie jednak, że nie chcę, aby ktoś myślał, że jestem tutaj tylko dlatego, że noszę czepek i nos klauna – mówił w przeszłości. Z kadrą do lat 20 zdobył natomiast w 1997 roku mistrzostwo świata. Do zawodu trenera szykował się jeszcze jako czynny zawodnik, w Mallorce udzielając się przy szkoleniu młodzieży. Krótko po zakończeniu boiskowej kariery wskoczył w fach, początkowo będąc asystentem Jorge Sampaoliego – najpierw w Sevilli, a potem – co istotne – w reprezentacji Argentyny. Nie było tam zresztą zbyt kolorowo.

Wszyscy pokłóceni

Sampaoli prowadził „Albicelestes” przez rok, zaliczając mundial w 2018 roku. Był to bezapelacyjnie jeden z najgorszych turniejów w wykonaniu Argentyńczyków, którzy grali źle, w dodatku mając wewnątrz toksyczną atmosferę. Wszyscy się ze wszystkimi kłócili, Sampaoli zraził do siebie piłkarzy, a plotkowało się, że za taktykę ma odpowiadać sam Messi, którego nie obchodzi zdanie selekcjonera. Scaloni starał się pełnić rolę mediatora, choć także nie cieszył się przesadną sympatią, kłócąc się choćby z Angelem Di Marią (sic!) i Kunem Aguero. Mistrzostwa zespół zakończył na 1/8 finału, przegrywając po emocjonującym meczu… z Francją.

Jasne stało się, że Sampaoli odejdzie, ale Scaloni poinformował władze, że chętnie pozostanie przy piłce reprezentacyjnej, niekoniecznie przy „jedynce”. Z tego powodu powierzono mu kadrę do lat 20, ale również pierwszą drużynę, gdzie miał pełnić funkcję trenera tymczasowego. Nie było bowiem wcale pewne, kto ma objąć zespół na stałe. Sytuacja finansowa Argentyńskiej Federacji była zła, tak samo jak atmosfera, niepewność wiązała się z wyborem nowego szefa Związku, pełno było kłótni oraz afer i dostępni szkoleniowcy raczej omijali ten temat szerokim łukiem. Co więcej, Leo Messi (po raz drugi) zawiesił swoją reprezentacyjną karierę, rozważając całkowite jej zakończenie.

Sytuacja była napięta, ale Scaloni – jak sam opowiadał – nie wahał się ani chwili. Gdy otrzymał telefon z propozycją, był akurat na siłowni ze swoim kumplem z czasów boiska, słynnym Pablo Aimarem. Były pomocnik został asystentem Scaloniego, a w tej roli zostali zatrudnieni również inni byli znakomici reprezentanci Argentyny i starzy znajomi nowego selekcjonera – Walter Samuel i Roberto Ayala. Ich obecność była kluczowa. Piłkarze początkowo nie ufali zbytnio Scaloniemu z racji tego, że współpracował z Sampaolim, że jako zawodnik w kadrze niewiele ugrał i że wcześniej samodzielnie nie prowadził żadnej drużyny w roli trenera. Aimar, Samuel i Ayala to z kolei zupełnie inna bajka i to oni budowali szkoleniowy autorytet, póki Scaloni nie przekonał do siebie zawodników.

Maradona nie chce Scaloniego

Sebastian Abreu to piłkarz, o którym mówi się przede wszystkim nie w kontekście 70 występów w kadrze Urugwaju, ale rekordzie 29 klubów, jakie reprezentował w swojej karierze. Co istotne, w Deportivo grał razem ze Scalonim i parę lat temu zdradził, że ten miał wówczas pseudonim… Koń, ponieważ gdy biegł, charakterystycznie wyciągał głowę do przodu. – Od zawsze był przesiąknięty strategią i taktyką piłkarską. Nigdy mu to nie umykało, nawet jeśli – gdy graliśmy razem – miał dopiero 19 lat. Dlatego nie jestem zaskoczony tym, że dzisiaj jest trenerem. To niewątpliwy przywilej być selekcjonerem, co ma wiele wspólnego z jego osobowością. Pokazał to już jako zawodnik – wspominał kolegę Abreu. Nie wszyscy jednak byli zachwyceni nominacją Scaloniego, a na czele krytyków stał… Diego Maradona.

Początkowo bowiem trener obecnych mistrzów świata miał pełnić funkcję tymczasową. Dostał czas na 6 meczów, choć sam podkreślił, że w Argentynie to oznacza tylko 2 spotkania. Zaczął od licznych sparingów, testował wielu zawodników i systemów, dał także czas na przemyślenia Messiemu, który po kilkumeczowej przerwie wrócił do gry w reprezentacji. Namawiał go zresztą do tego Aimar, jego dawny idol, argumentując to w licznych wiadomościach telefonicznych. Po pewnym czasie argentyński Związek postanowił zostawić Scaloniego na dłużej, a zweryfikować go miał nadchodzący turniej Copa America. Nie spodobało się to Maradonie.

– To bardzo fajny chłopak, ale nie nadaje się nawet do kierowania ruchem na skrzyżowaniu. Jak można powierzyć mu reprezentację? Spójrzmy, jacy trenerzy połamali sobie przed nim zęby na kadrze, a on ma zrobić coś więcej? Teraz mówi, że jest gotowy, ale gdy sam grał w reprezentacji, jakoś nigdy nie widziałem go gotowego. Bez urazy, mogę urządzić z nim grilla, bo to fajny gość, ale Scaloniemu w roli selekcjonera Argentyny mówię: „nie” – irytował się legendarny Diego.

Już nie jak bóstwo

Ale nie tylko Maradona krytykował ten wybór. Zdziwieni, czasem wręcz wzburzeni byli dziennikarze, eksperci, byli reprezentanci, także zwykli kibice. Nowy selekcjoner wiedział, że musi być ostrożny, dlatego zrobił to, co lubi i potrafi, choć w teorii nie zgadza się to z jego pozytywnym nastawieniem – usunął się w cień, nie podgrzewał atmosfery, pracował w spokoju. Nie jest to typ trenera „współczesnego” – analityka przywiązanego do komputera i statystyk. Nie jest też stereotypowym wybuchowym Latynosem. Wzoruje się na Carlo Ancelottim, stara się tłumaczyć futbol w sposób prosty, a drużynę opiera na odpowiedniej atmosferze i wzajemnych relacjach. – Ma wszystko jasno poukładane w swojej głowie. Świetnie potrafi przekazywać swoja myśl i jest łatwy w zrozumieniu. Wie, jak radzić sobie z zawodnikami – chwalił selekcjonera [Lionel Messi] we wrześniu 2019 roku, gdy jego imiennik już na stałe został zatrudniony w swojej funkcji.

Zanim do tego doszło, Argentyna pojechała na Copa America do Brazylii. Zajęła tam trzecie miejsce, grając raz lepiej, raz gorzej. Nie obyło się bez konfliktów ze wspomnianymi wcześniej Aguero i Di Marią, ale trójka wspomagająca trenera – Aimar, Samuel i Ayala – pomogła załagodzić konflikt. Mistrzostwa Ameryki Południowej były więc dla „Albicelestes” słodko-gorzkie, ale Scaloni otrzymał kredyt zaufania. Dobre słowo Messiego na pewno pomogło, tym bardziej że obecny selekcjoner jest tym, który w końcu wydobył jego reprezentacyjny potencjał. „La Pulga” przestał być widziany w oczach kolegów jako chodzące bóstwo, ale jako jeden z nich. Drużyna zżyła się ze sobą, normą stały się wspólne wypady, grille i tego typu rzeczy. Kilka miesięcy temu głośno było o tym, jak grupa reprezentantów zorganizowała swoje własne mini-zgrupowanie połączone z wakacyjnym odpoczynkiem. Prócz Scaloniego ważną rolę odegrał pomocnik Rodrigo De Paul, który „wyciągnął” Messiego z hotelowego pokoju do reszty zespołu, pomagając w kadrowej integracji.

Dwa spartańskie miecze

Atmosfera dała wymierne efekty. W półfinale wspomnianego Copa America Argentyna uległa Brazylii, to był lipiec 2019 roku, lecz od tamtej chwili… nie przegrała żadnego z kolejnych 36 spotkań, o czym głośno było na ostatnich mistrzostwach świata. Seria ta została zakończona niespodziewanie przez Arabię Saudyjską, ale zanim do tego doszło, w Ameryce Południowej rozegrano jeszcze jedną Copę. Po raz drugi z rzędu gospodarzem była Brazylia – przy okazji obrońca tytułu – i po raz drugi „Canarinhos” zmierzyli się z Argentyną. Tym razem w finale i tym razem „Albicelestes” zwyciężyli, zdobywając mistrzostwo po raz pierwszy od 1993 roku. Messi wstawił do gabloty pierwsze trofeum reprezentacyjne, a ludzie w pełni uwierzyli Scaloniemu, bo głód kontynentalnego sukcesu robił się dla Argentyńczyków nie do zniesienia.

Od tamtej pory drużyna zaczęła nosić nazwę „La Scalonety”, od nazwiska szkoleniowca, choć on sam wolał pozostać przy „Albicelestes”, bo ów pseudonim, jak sam przyznał, wprawiał go w zakłopotanie. Zresztą to niejedyna ksywka, jaka pojawiła się w kontekście selekcjonera. Kilka dni po sukcesie Scaloni udzielał wywiadu telewizyjnego [Alejandro Fantino], który po jego zakończeniu wręczył trenerowi… dwa spartańskie miecze, zapewniając, że są prawdziwe. Dodatkowo podarował szkoleniowcowi hełm słynnego wodza Leonidasa, by tego już nigdy nie ogarnął strach. – To ma energię i moc. Masz się już nigdy niczego nie bać, przyjacielu. Istnieje prawdziwa historia, w której 300 Spartan pokonało 250 tysięcy Persów w przełęczy Termopile. W pewnym momencie łucznicy wystrzelili strzały. Spartanie, chowając się za tarczami, krzyknęli do swego wodza, że setki strzał zasłaniają słońce. A Leonidas odpowiedział im: w takim razie będziemy walczyć w cieniu – opowiadał Fantino. Następnie Scaloni złożył przysięgę, że już nigdy nie będzie się bał, a prezenter nadał mu pseudonim Leonidasa z Pujato, od miejsca, w którym trener się urodził.

Jutro też jest dzień

Kadencja Lionela Scaloniego pełna jest odwagi. Wiemy, jak żywiołowo i emocjonalnie Argentyńczycy reagują na futbol – by przypomnieć, jak z mostów skakali na odkryty autobus, w którym zwycięstwo w Copa America świętowali piłkarze. Scaloni jednak stara się ograniczać latynoski temperament w futbolu. Stawia na proces i progres, na mentalność i… uszczęśliwienie Messiego. Wielokrotnie, także w trakcie samego mundialu w Katarze, z jego ust padały słowa o tym, że „jutro też jest dzień” i „jutro też wzejdzie słońce”.

Spokój zachowywał po porażce z Arabią, o spokojnym podejściu do mistrzostw mówili po ich wygraniu także piłkarze, Di Maria nie ma już pretensji do szkoleniowca. Lionel Scaloni jest trzecim selekcjonerem, który zdobył z Argentyną mistrzostwo świata – po Cesarze Luisie Menottim (1978) i Carlosie Bilardo (1986). Żaden z nich do tego sukcesu nie dorzucił jednak Copa America. Scaloni jest pierwszy.


LIONEL SEBASTIAN SCALONI

Urodzony: 16.05.1978 w Pujato (Argentyna)

Ksywski: Koń, Leonidas z Pujato

Narodowość: Argentyńczyk (z włoskimi korzeniami)

Wzrost: 182 cm

  • Kariera piłkarska: Newell’s Old Boys (ARG, -1996), Estudiantes (ARG, 1996-97), Deportivo La Coruna (ESP, 1997-06), West Ham United (ENG, 2006), Racing Santander (ESP, 2006-07), Lazio (ITA, 2007-08), Mallorca (ESP, 2008-09), Lazio (ITA, 2009-13), Atalanta (ITA, 2013-15)
  • Kariera w reprezentacji: 7 meczów, 1 gol (2003-06)
  • Pozycja: Prawy obrońca
  • Sukcesy piłkarskie: Mistrz Hiszpanii (2000), Puchar Hiszpanii (2002), Superpuchar Hiszpanii (2001, 2003), mistrzostwo świata U-20 (1997)
  • Kariera trenerska: Sevilla (ESP, asystent, 2016-17), Argentyna (asystent, 2017-18), Argentyna U-20 (2018), Argentyna (2018-?)
  • Sukcesy trenerskie: Copa America (2021), mistrzostwo świata (2022)
  • Życie prywatne: Żona Elisa Montero (od 2018) i dwóch synów, Ian i Noah
  • 57 MECZÓW w roli selekcjonera „Albicelestes” poprowadził Lionel Scaloni. Wygrał 40 z nich, zremisował 12, a przegrał ledwie 5. Bilans goli Argentyny wynosi w tym czasie 124:42.

Czy wiesz, że…

Lionel Scaloni był najmłodszym selekcjonerem, jaki pracował na mistrzostwach świata w Katarze. Mając 44 lata o dwa lata wyprzedził prowadzącego Kamerun Rigoberta Songa.


Fot. PressFocus