Opcja hiszpańska?

– Nie ukrywam, że zabiegałem o napastnika i w pewnym momencie prezes Bednarski wraz z radą nadzorczą dał mi zielone światło na pozyskanie kogoś wpisujących się w nasze możliwości finansowe. Chcieliśmy konkretnego napastnika, odbyliśmy rozmowy, ale nie doszło do happy endu. Mamy jeszcze trochę czasu – przyznaje Ryszard Tarasiewicz, trener GKS-u.

Nic nie wyszło z prób zakontraktowania jego dobrego znajomego, Kamila Bilińskiego, którego niegdyś wprowadzał do ekstraklasy, prowadząc Śląsk Wrocław. Po odejściu z Wisły Płock, Biliński – co potwierdzał na łamach „Sportu” – liczy jednak przede wszystkim na oferty z zagranicy.

Jak ustaliliśmy, w kontekście wzmocnienia GKS-u w grę wchodzi też popularny ostatnio kierunek hiszpański. – Jeden Hiszpan był nawet u nas na testach, ale to nie to, czego szukamy. Mamy jeszcze w zanadrzu 2-3 nazwiska z Hiszpanii, choć – co logiczne – nie jest to nikt znany. Obawiam się jednak, że jeśli przyjdzie zawodnik zagraniczny, z południowej Europy, to zanim wejdzie w tę naszą rzeźnię i się obudzi, to będzie już grudzień. Zobaczymy… Musimy dobrze trafić – mówi Tarasiewicz.

W tej chwili w kadrze GKS-u są dwaj napastnicy: Kamil Zapolnik oraz pozyskany tego lata wicekról strzelców II ligi Piotr Giel, który na razie sztabu szkoleniowego do siebie nie przekonał. Obciążeniem budżetu pozostaje przesunięty do rezerw Michał Fidziukiewicz, mający do 30 czerwca ważny kontrakt z klubem. Z przymrużeniem oka przypomnieć można, że tyszanie mają w swoich szeregach snajpera, który w miniony weekend strzelił gola przy 16-tysięcznej publiczności – to Dawid Rogalski z Gryfa Wejherowo, który w poprzednim sezonie seryjnie trafiał w IV-ligowych rezerwach, ale szansy debiutu na zapleczu ekstraklasy nie otrzymał i został wypożyczony do II ligi. W sobotę ukłuł Widzew…

Dodajmy, że na liście życzeń Tarasiewicza znajduje się nie tylko napastnik. – Szukamy też drugiego ofensywnego zawodnika, na pozycję 7 albo 11, a więc skrzydłowego. Nie jest jednak łatwo znaleźć piłkarzy, którzy nie tylko byliby uzupełnieniem, a podnieśli też naszą jakość – nie kryje szkoleniowiec.