Opcja „reset totalny”?

Gratuluję. Uratowaliście honor sekcji piłkarskiej – tymi słowami Marcin Krupa przywitał uczestników spotkania w restauracji „27th floor” w katowickim Altusie. Uczestników, czyli menedżera sekcji, sztab szkoleniowy, a przede wszystkim dziewczęta spod szyldu GKS-u. Dzień wcześniej podopieczne Witolda Zająca, wygrywając przy Bukowej… 15:0 z Wandą Kraków, „przyklepały” awans do ekstraligi, czyli najwyższej klasy rozgrywkowej w futbolu kobiecym w Polsce.

Na szczycie i… wyżej

– Właśnie dlatego spotykamy się dziś na szczycie najwyższego budynku w mieście – wyjaśniał prezydent Katowic. I trochę przekornie zastanawiał się, gdzie zorganizować kolejne tego typu wydarzenie, jeśli piłkarkom w kolejnym sezonie uda się – na przykład – wdrapać na ligowe podium. – Na razie celem będzie grupa mistrzowska, czyli pierwsza „szóstka” – odpowiadała kapitan drużyny, Natalia Nosalik, wręczając rozmówcy koszulkę z podpisami wszystkich zawodniczek. A ta „szóstka” to niemałe wyzwanie: w mininym sezonie obaj beniaminkowie ekstraligi pożegnali się z nią ledwie po roku gry w niej.

Rachunki do wyrównania

Prezydent dostał koszulkę, dziewczęta – dla których piłka to hobby; dodatek do nauki, studiów bądź normalnej pracy zawodowej – za dobrą monetę wzięły jego słowa o „dodatkowym docenieniu ich sukcesu”. Dodatkowym, bo premia za ewentualny awans do elity i tak była zapisana w klubowym regulaminie. Tyle że… ta za promocję z II do I ligi – a więc mająca już prawie roczną „historię” – póki co jeszcze do drużyny nie trafiła. Ale teraz jest świetna okazja, by wszystkie owe zobowiązania wobec mistrzyń grupy południowej pierwszej ligi wyrównać!

Szpaler dla dziewcząt?

– Oto nasze „złotka” – raz jeszcze trzeba odwołać się do słów prezydenta, który, przytaczając krótką historię triumfującej dziś ekipy, przypomniał, że wszystko zaczęło się ledwie trzy lata temu. – Od zera. Może właśnie w tych słowach tkwi tajemnica sukcesu? – zastanawiał się Marcin Krupa. To było już ewidentne nawiązanie do wyniku męskiej drużyny futbolowej. Podopieczni Jacka Paszulewicza w niedzielny wieczór, po remisie w Grudziądzu i powrocie na Bukową, zastali jeszcze panie świętujące wygraną i awans. Nie zabrakło „wewnątrzsekcyjnych” gratulacji, być może z małą nutką zazdrości. Zastanawiano się za to podczas prezydenckiego śniadania, czy ostatni pierwszoligowy mecz panów – w niedzielę z Górnikiem Łęczna (godz. 12.45) – nie wykorzystać dla bardzo spektakularnego uczczenia osiągnięcia futbolistek. Szpaler w wykonaniu ich „kolegów po fachu” – a dlaczego nie?

Jedno mocne ogniwo?

Wróćmy wszak do słów prezydenta, bo… zabrzmiały one cokolwiek złowieszczo dla obecnych graczy GKS-u. – Trudno ukryć rozczarowanie straconą po raz kolejny szansą – mówił Marcin Krupa. Co prawda prezes GieKSy, Marcin Janicki, odżegnywał się od wypominania piłkarzom, że już po raz dziesiąty przegrali walkę o ekstraklasę (- Realnie rzecz biorąc, właściwie tylko w tym i w ubiegłym sezonie można mówić o porażce na finiszu – zaznaczał), ale dyrektor sekcji wcale opcji „resetu totalnego” nie wykluczał. Wymienialiśmy na naszych łamach piłkarzy z ważnymi jeszcze przez kolejne miesiące kontraktami (Mateusz Kamiński, Lukas Klemenz, Mateusz Mączyński, Tomasz Midzierski, Adrian Błąd, Bartłomiej Poczobut, Dalibor Volas), którzy – jak widać – stanowią zdecydowaną mniejszość. – A poza tym – okres weryfikacji, w jakim obecnie jesteśmy, dotyczy wszystkich. Łącznie z trenerem – podkreślał Tadeusz Bartnik. I przyznawał, że słów Jacka Paszulewicza (- Tak, mam pewność, że w przyszłym sezonie poprowadzę zespół GKS-u – zaznaczał szkoleniowiec na konferencji po spotkaniu z tyszanami) osobiście nie słyszał. Ale sensacji szukać nie należy. – To jedno z mocniejszych ogniw GKS-u – zauważył bowiem w trakcie śniadania prezydent Krupa.

Do Szczecina na… urlopie

Do kadrowych przymiarek GieKSy będzie jeszcze okazja wrócić – i to jeszcze przed wspomnianym meczem z Górnikiem Łęczna. My – raz jeszcze podkreślając sukces dziewcząt z Bukowej – dodajmy, że w ekstralidze przeprowadzić się mają z Kolejarza (ze sztuczną murawą) na obiekt Podlesianki (nawierzchnia naturalna). – Zapewne, w zależności od terminarza drużyny męskiej, parę spotkań rozegrają też na Stadionie Miejskim – zapowiadał wiceprezydent Waldemar Bojarun.

Na razie podopieczne trenera Zająca w poniedziałkowe popołudnie wzięły udział w otwarciu „orlika” na osiedlu Witosa, gdzie przywitane zostały burzą braw. Ekstraliga to też znaczące zmiany w ich codziennym życiu. Sportowym (- Debry z Czarnymi Sosnowiec – to będzie wydarzenie! – zacierały ręce Karolina Koch i Angelina Łąckiewicz-Oślizło) i nie tylko. – Na mecze do Szczecina czy Białej Podlaskiej trzeba będzie wyjechać dzień wcześniej. A to oznacza konieczność brania wolnego przez dziewczyny w szkole czy w pracy – dodaje menedżer Mariusz Polak. Ot, drobna różnica między statusem piłkarki ekstraklasowej i piłkarza pierwszoligowego…