Opolanie walczą o laur Pro Junior System

Celem jest nagradzanie klubów stawiających na wychowanków i młodzieżowców. Drużyna z ul. Oleskiej zajmuje jak na razie trzecie miejsce, ustępując jedynie ŁKS-owi Łódź i Wigrom Suwałki.

– To nie przypadek, bo w polityce naszego klubu uwzględniamy PJS. W poprzednim sezonie zajęliśmy szóste miejsce, wpłynęło nam trochę pieniędzy do budżetu, co było bardzo miłe. Teraz też chcemy stawiać na młodzieżowców – mówi Ireneusz Gitlar, wiceprezes Odry.

Ubiegły sezon opolanie zakończyli co prawda w PJS poza czołową siódemką, nagradzaną finansowo przez PZPN, ale znaleźli się w niej dwaj spadkowicze – Ruch Chorzów i Górnik Łęczna – przez co Odra wskoczyła na 6. miejsce, zgarniając 400 tysięcy złotych.

Teraz w PJS punktują dla opolan trzej młodzieżowcy: sprowadzony zimą z Tarnobrzega Mateusz Czyżycki oraz wypożyczeni latem z klubów ekstraklasy Serafin Szota (Zagłębie Lubin) i Jakub Moder (Lech Poznań). Już cztery razy w tej rundzie zdarzyło się, że cała trójka rozpoczynała mecze w wyjściowym składzie. O ile do postawy Szoty można mieć zastrzeżenia, o tyle Moder i Czyżycki po prostu wnoszą jakość w poczynania drugiej linii zespołu.

– Wiemy, że Mateusz jest obserwowany przez kilka klubów. To są młodzieżowcy będący równorzędnymi piłkarzami. Nie grają ze względu na wiek, a swoją wartość. Wcześniej bywało z tym różnie – podkreśla Gitlar.

W kadrze drużyny jest jeszcze środkowy obrońca Aleksander Kowalski, który – jako wychowanek klubu – punktuje w PJS podwójnie. 20-latek w tym sezonie nie zaliczył jednak jeszcze ani minuty. – Spokojnie czekamy na Olka. Wierzymy, że przyjdzie moment, kiedy pokaże swoją wartość i nam pomoże – dodaje wiceprezes Odry.

Przypomnijmy, że aby dany zawodnik mógł być uwzględniany w PJS, musi rozegrać co najmniej 5 meczów i łącznie spędzić na boisku co najmniej 270 minut. Minuty wychowanków liczone są podwójnie.

 

Na zdjęciu: Mateusz Czyżycki to nie tylko młodzieżowiec, ale po prostu ważne ogniwo opolskiego środka pola.