Ostatni egzamin u siebie

Po dwóch porażkach z rzędu piłkarze GKS-u Jastrzębie „muszą” pokonać Wisłę Puławy, jeżeli chcą mieć spokojną zimę.


Patrząc na dokonania jedenastki GKS-u Jastrzębie z perspektywy tabeli, dorobek punktowy jest – mimo wszystko – do zaakceptowania. Podopieczni trenera Grzegorza Kurdziela po rundzie jesiennej zajmują 8 miejsce z 24 „oczkami” na koncie. Jest jednak małe „ale”, mianowicie przewaga nad strefą spadkową wynosi tylko 7 punktów, więc jeżeli licznik na tym łupie się zatrzyma do przerwy w rozgrywkach, zima na Harcerskiej nie będzie należała do spokojnych.

Poza tym ostatnie ligowe występy jastrzębian nie należały do udanych. Można oczywiście zaklinać rzeczywistość, lecz fakty są brutalne. W Krakowie GKS wypuścił z rąk wygraną w potyczce z Garbarnią (remis 4:4), zaś w dwóch ostatnich spotkaniach, z rezerwami Lecha Poznań i Olimpią Elbląg, nie tylko nie zdobył punktu, ale nie strzelił choćby jednego gola! Twierdzenie, że w tych meczach zespół trenera Kurdziela nie istniał na boisku byłoby grubą przesadą, ale skuteczność Stanclika i spółki była skandaliczna. I nie pomogą żadne tłumaczenia, bo z faktami się nie dyskutuje.

Szansą na podreperowanie nadszarpniętej reputacji, a przede wszystkim zachowanie twarzy, będzie sobotnie spotkanie z Wisłą Puławy, które rozpocznie się o godzinie 13.30. Będzie to zarazem ostatni mecz GKS-u Jastrzębie w tym roku na własnym boisku.

W pierwszym meczu tych drużyn, rozegranym 16 lipca w Puławach, więcej szczęścia miał zespół z Górnego Śląska, który wywiózł z obcego boiska komplet punktów, dzięki „złotej” bramce Bartosza Borunia w 72 minucie. Prawie wszystkie statystyki przemawiały na korzyść gospodarzy tamtego spotkania: posiadanie piłki 55:45%, strzały celne 4:2, strzały niecelne 5:4, rzuty wolne 19:11.

Jastrzębianie egzekwowali więcej kornerów (6:2) i częściej faulowali (17:10). Wygrana GKS-u mogła być bardziej okazała, ale ukraiński obrońca gości Jewhenij Zacharczenko dwukrotnie ostemplował poprzeczkę bramki Wisły. Najpierw po uderzeniu głową, a potem po strzale z rzutu wolnego. Wygraną drużynie z Jastrzębia Zdroju zmąciła kontuzja Farida Alego. Przeciwnik złamał ukraińskiemu pomocnikowi dwa żebra, a sędzia Mariusz Myszka ze Stalowej Woli piłkarzowi Wisły puścił faul płazem. Ali na boisko wrócił dopiero 26 sierpnia, czyli w 8. kolejce.

W tamtym spotkaniu w składzie Wisły zabrakło – z powodu kontuzji – kapitana drużyny, Adriana Paluchowskiego. Nie wiadomo, czy zagra w sobotnim meczu, bo w ostatniej potyczce z rezerwami Lecha Poznań zszedł z boiska już w 31 minucie, ustępując miejsca Dawidowi Retlewskiemu.

Po końcowym gwizdku arbitra trener GKS-u Grzegorz Kurdziel powiedział: – Początek w naszym wykonaniu na pewno nie był dobry. Było widać, że mamy mnóstwo nowych zawodników. Trudno nam się było utrzymać przy piłce nawet po odbiorach, te piłki były bardzo niecelnie zagrywane. Pierwszą połowę zdominowała Wisła i była zdecydowanie groźniejsza. Natomiast zawodnikom należą się brawa za sposób, w jaki broniliśmy się w naszym polu karnym. Przetrwaliśmy trudny moment, z perspektywy meczu mogę powiedzieć, że jako sztab szkoleniowy pomogliśmy zawodnikom, zmieniając ustawienie. Włożyliśmy jednego zawodnika do środka więcej i to utrudniło przeciwnikowi rozegranie. Z tego brały się nasze stałe fragmenty gry, po jednym z nich strzeliliśmy bramkę, ale myślę, że w tym elemencie byliśmy groźni, bo były jeszcze dwie poprzeczki. To co mi się podobało, to charakter zespołu.

Niepocieszony był trener Wisły, Mariusz Pawlak. – Dla nas to falstart na własnym obiekcie i przy swoich kibicach. Zaczęliśmy mecz dobrze, podchodziliśmy agresywnie wysokim pressingiem, żeby zmusić przeciwnika do błędu. Dwie sytuacje mogliśmy zakończyć bramką, a mecz wyglądałby inaczej. Druga połowa była już inna. Co z tego, że byliśmy przy piłce, skoro to przeciwnik po stałych fragmentach gry stwarzał sytuacje. Mieliśmy za mało sytuacji, żeby mecz zremisować, czy wygrać. Co będą mieli do powiedzenia obaj szkoleniowcy po sobotnim spotkaniu?


Na zdjęciu: Piłkarze GKS-u Jastrzębie (z nr 24 Daniel Szymczak) nie wspominają miło ostatniego meczu z Olimpią Elbląg.

Fot. gksjastrzebie.com