Ostatni i najważniejszy mecz Górnika

Sobotnia potyczka w Zabrzu Górnika z Azotami zadecyduje, która z tych drużyn otrzyma brązowe medale sezonu 2020/21.


Dwie zagadki kończących się rozgrywek zostały rozwiązane w środę – tytuł obroniło Vive Kielce, a Wisła Płock po raz kolejny musi zadowolić się srebrem. Niedzielna potyczka najlepszych polskich drużyn będzie tylko o prestiż.

Do końca za to scenariusz trzyma w napięciu w rywalizacji o brązowy medal. Po 25 seriach spotkań czwartego w tabeli Górnika i wyprzedzające go Azoty Puławy dzieli tylko punkt. Dlatego o tym, która z tych drużyn stanie na podium, rozstrzygnie bezpośrednie starcie o godzinie 15.45 w sobotę w Zabrzu.

– Super, że o wszystkim zdecyduje ostatni mecz. Jesienią po porażkach z Gwardią i Energą wydawało się, że nic z tego nie będzie, ale drugą rundę mieliśmy naprawdę bardzo dobrą i w sobotę walczymy o pełną pulę. I o to chodziło – zaciera ręce trener Górnika Marcin Lijewski.

Mogą zremisować, ale…

Co ciekawe, ekipa Marcina Lijewskiego wcale nie musi wygrać po 60 minutach, by przeskoczyć w tabeli Azoty i obronić podium wywalczone w skróconym z powodu pandemii poprzednim sezonie. Zabrzanom sukces da także remis, ale pod warunkiem, że – tak jak to było choćby 1 marca 2020 w Puławach – na swoją korzyść rozstrzygną wówczas serię rzutów karnych: zaksięgują wówczas 2 punkty (rywale 1), a przy ich równej liczbie na korzyść drużyny ze Śląska przemówi bilans dwumeczu, w którym rozstrzygająca będzie grudniowa wygrana Górnika w Puławach 20:19.

Przypomnijmy jednak, że wówczas Azoty pod wodzą Duńczyka Larsa Walthera grały w 13-osobowym składzie, bo kilku zawodników miało podejrzenia zakażenia koronawirusem.

„Glina” na „Dzidzię”

W sobotę puławianie – na ławce już z innym trenerem, Robertem Lisem – wybiegną w optymalnym składzie, m.in. z drugim snajperem ligi Andrijem Akimienką, a także Rafałem Przybylskim, Antonim Łangowskim, Łukaszem Rogulskim i Pawłem Podsiadłą.

– Ciężkie zadanie przed nami – przyznaje Lijewski. – Na samym rozegraniu aż pięciu graczy Azotów ma czym straszyć z drugiej linii. Kluczowy w tej układance oczywiście jest Michał Jurecki, który oprócz tego, że ma petardę w ręce, to świetnie dogrywa na boki i do koła. Ale mamy pomysły jak ograniczyć „Dzidzi” swobodę i naszego człowieka do specjalnych zadań, Rafała Glińskiego – uśmiecha się „Lijek”. – Trudno dziś kogoś czymś zaskoczyć, trzeba się skoncentrować na swojej grze. I to będzie klucz do zwycięstwa – mówi z kolei Robert Lis.

Szkoleniowca zabrzan martwi słaba forma rozgrywających Adriana Kondratiuka i Pawła Dudkowskiego, za to cieszy rewelacyjna wręcz postawa niespełna 18-letniego Pawła Krawczyka, którego 7 goli w Głogowie położyło podwaliny pod bezcenną wygraną 29:27. – „Młody” wykorzystuje swoje szanse, oby tak dalej – dmucha na zimne „Szeryf”.

Byle nie msza!

Gospodarze mogą liczyć na głośny doping – po raz pierwszy i ostatni w tym sezonie hala przy Wolności może zapełnić się w połowie; ponad 270 biletów zostało sprzedanych „na pniu”, reszta to miejsca dla „karnetowiczów”.

Sobota w Zabrzu będzie też czasem pożegnań dla sporej liczby wiodących zawodników, którzy po sezonie odchodzą z Górnika: są to kapitan Bartłomiej Tomczak, a także Aleksandr Buszkow, Marek Daćko, Jan Czuwara i zapewne Damian Pawelec. Z kolei Gliński kończy karierę boiskową i zostanie w klubie dyrektorem. Lijewski nie chciałby jednak, by uroczystość organizować przed meczem.

– W Głogowie z pożegnania siedmiu graczy zrobiła się 20-minutowa msza, co nas totalnie rozbiło w pierwszej połowie. Na pewno trzeba chłopaków godnie uhonorować przed kibicami, ale mam nadzieję, że dopiero po meczu, najpierw mamy zadanie do wykonania – przekonuje „Szeryf”.

3

LATA i 4 miesiące – tak długo już Azoty nie potrafią pokonać Górnika. Po raz ostatni zabrzanie przegrali z siódemką z Puław w lutym 2018 (24:25), a następnie wygrali kolejne 5 spotkań, w tym dwa razy po rzutach karnych: w lutym 2019 (29:29, 3-1) i w marcu 2020 (29:29, 5-4). Dwie ostatnie potyczki przy Wolności Górnik wygrał 28:25 (2018) i 32:25 (2019).


Fot. Tomasz Kudała/PressFocus