Ostatni krok przed walką o awans

Biało-czerwoni meczem z mistrzem świata, Hiszpanią, zaczynają decydującą walkę o awans do EuroBaseketu. Rzadko się zdarza, by z tak utytułowanym zespołem to nasi koszykarze byli faworytami!


Wszystkie mecze kończące kwalifikacje rozegrane zostaną w „bańce” w Gliwicach. Ich uczestnicy: Polacy, Hiszpanie, Rumuni i Izraelczycy, mieszkają w jednym hotelu z zachowaniem reżimu sanitarnego. Po treningach odkażany jest zarówno parkiet hali, jak i używane piłki.

– Wszystkie ekipy przeszły testy na obecność koronawirusa i przejdą jeszcze kolejne. W hotelu każda z drużyn je posiłki osobno. Nie wolno nikomu wychodzić na zewnątrz, czego pilnują pracownicy ochrony.

Przed wyjazdami na trening i przy powrocie mierzona jest temperatura, podobnie jest przy wejściu do hali. Oczywiście każdy zespół trenuje osobno, i tak wyznaczono w niej specjalne strefy dojścia każdej z ekip – zdradza podjęte środki bezpieczeństwa rzecznik polskiej kadry Paweł Łakomski.

Sytuacja w naszej grupie jest prosta. Izrael i Hiszpania są już pewni gry w turnieju finałowym. Polska o ostatnie premiowane awansem miejsce walczy z Rumunią, ale jest w doskonałej sytuacji. Jeśli wygra jeden z dwóch meczów, dzisiejszy z Hiszpanią lub Rumunią w niedziele, dołączy do uczestników EuroBasketu 2022. Ale może nawet nie będzie i to potrzebne. Rumuni muszą wygrać oba starcia.

Możliwe jest więc zatem, że nasi koszykarze już przed wyjściem na parkiet przeciwko mistrzom świata osiągną cel. Tak się stanie jeśli na otwarcie gliwickiej „bańki” Izrael ogra Rumunię.

Polacy nie zamierzają się jednak na nikogo oglądać. Liczą na zwycięstwo z mistrzami świata. I są faworytami. Hiszpanie w Gliwicach wystąpią bowiem w mocno eksperymentalnym zestawieniu, bez żadnego złotego medalisty ostatniego mundialu.

W zespole brakuje nie tylko największych gwiazd, które grają w lidze NBA, ale też zawodników z najlepszych europejskich klubów, jak Real Madryt czy FC Barcelona, z powodu kolizji terminów meczów FIBA z rywalizacją w Eurolidze. Dodajmy, że przed rokiem w pierwszym meczu Polacy sensacyjnie wygrali w Saragossie z Hiszpanią 80:69. Było to pierwsze zwycięstwo biało-czerwonych z reprezentacją z Półwyspu Iberyjskiego od 1972 roku i igrzysk olimpijskich w Monachium (87:76)!

Obecnie także z tamtego składu jest niewielu graczy, bo tylko czterech Ruben Guerrero, Ferran Bassas, Dario Brizuela i Jonathan Barreiro. Trener Scariolo chce w Gliwicach sprawdzić rezerwy. W gronie 13 powołanych jest trzech debiutantów – Fran Guerra, Miquel Salvo i Joel Parra.

– Zostały dwa spotkania do końca eliminacji. Awans jest prawie pewny. Chcemy z Hiszpanią potwierdzić, że zwycięstwo w Saragossie nie było przypadkiem. Traktujemy też ten turniej jako przygotowania do kwalifikacji olimpijskich, które za kilka miesięcy czekają nas na Litwie. Naszym planem jest powalczyć w nich o igrzyska – powiedział najbardziej doświadczony koszykarz reprezentacji, 37-letni rozgrywający Łukasz Koszarek, mający za sobą 202 występy w barwach narodowych i 1216 zdobytych punktów.

Jeśli zagra w obu starciach w Gliwicach wyprzedzi w historycznej klasyfikacji występów w koszulce z orłem Krzysztofa Fikiela i Edwarda Jurkiewicza (po 203) i awansować na szóste miejsce. Czołowa piątka tego zestawienia to: Mieczysław Łopatka i Dariusz Zelig – po 236, Janusz Wichowski – 224, Eugeniusz Kijewski – 220 i Jerzy Binkowski – 205.


Na zdjęciu: W Saragossie defensywa biało-czerwonych powstrzymała Hiszpanów, liczymy na powtórkę…

Fot. Alvaro Sanchez/PressFocus


Jakub Garbacz: Czuję się wyróżniony

Rozmowa z Jakubem Garbaczem, jednym z czterech debiutantów w reprezentacji Polski

Fot. Wojciech Szubartowski/PressFocus

Trema przed ewentualnym debiutem w kadrze jest duża?

Jakub GARBACZ: – Mam wyłącznie pozytywne emocje, stresu raczej nie ma. Koszykówka jest wszędzie taka sama. Traktuję treningi w Gliwicach jako nagrodę za ciężką pracę i czuję się wyróżniony.

Jakie są pierwsze wrażenia z treningów w drużynie narodowej?

Jakub GARBACZ: – Gra w kadrze to moje marzenie, więc wcześniej podpytywałem kolegów o to, jak tu jest. Staram się jak najszybciej pojąć zagrywki, choć mało ich nie jest. Muszę się z nimi oswoić, bo pewnych rzeczy tak od razu nie przeskoczę. Koledzy pomagają, choć jest rywalizacja, ale przecież chodzi o to, by wszyscy mieli równe szanse. Jeśli ktoś, wiedząc to samo co ja, będzie lepszy i zyska zaufanie trenera, to wszystko OK.

A doświadczenie zdobyte w młodzieżowych reprezentacjach przydaje się, czy seniorska reprezentacja to zupełnie coś innego?

Jakub GARBACZ: – Pomaga. Trenera Mike’a Taylora i jego styl pracy dopiero poznaję, ale z innymi szkoleniowcami znam się od lat. Z trenerem Woźniakiem pracowałem w drużynie U-20, z trenerem Arturem Gronkiem spotkałem się na kadrze B, a trenera Miłoszewskiego pamiętam jeszcze ze Szkoły Mistrzostwa Sportowego PZKosz. To wszystko mi pomaga. Poza tym jest świetna atmosfera, więc nie czuję się jak nowicjusz. Jasne, że nie oszczędzamy się na treningach, są faule i siniaki, ale chodzi o to, by w reprezentacji grali ci, którzy są najlepsi.

Hiszpania przyjechała do Gliwic w odmłodzonym składzie. Jak pan oceni siłę tej drużyny?

Jakub GARBACZ: – Hiszpania to Hiszpania i nie ma znaczenia, w jakim składzie przyjechała do Gliwic. Ich trener wybrał najlepszych na obecną chwilę, to nie nasza sprawa zastanawiać się kogo nie ma. Musimy zagrać jak najlepiej i wygrać drugi raz. Przygotowujemy się na razie tylko do pierwszego meczu z Hiszpanami, bo czas na Rumunię przyjdzie później

Mocno będzie pan rozczarowany gdyby okazało się, że oba mecze przesiedział na ławce rezerwowych?

Jakub GARBACZ: – Nie będę bardzo rozczarowany. Wiem gdzie jestem, wiem, ile czeka mnie pracy, by wywalczyć stałe miejsce w dwunastce. Przyjmuję wszystko to, co się stanie i cieszę się, że zostałem wyróżniony przez powołanie na ostatnie spotkania eliminacji mistrzostw Europy.