Ostatni taki mistrz?

Po pierwszej części rozgrywek, w której wszystkie zespoły rozegrały po 20 spotkań, stawka 11 drużyn została podzielona – już po raz trzeci w ten sposób – na dwie grupy: szóstkę walczącą o medale i resztę o uniknięcie degradacji. Na czele tej pierwszej usadowił się wicemistrz kraju z Lubina, który tylko o punkt wyprzedza złote przed rokiem lublinianki.

Ten tandem ma bezpieczną przewagę nad trzecią Energą Koszalin. A także miażdżącą już nad pozostałą trójką (Startem Elbląg, Pogonią Szczecin i KPR Gminy Kobierzyce). Wydaje się więc, że sprawa tytułu rozstrzygnie się w „świętej wojnie” lubelsko-lubińskiej; no, chyba że środowa zapaść Perły w Pucharze Polski – lublinianki poległy z Zagłębiem w półfinale aż 11:22 – nie okaże się wypadkiem przy pracy, lecz symptomem bliżej nieokreślonego kryzysu.

W słabszej stawce jest tylko pięć drużyn – bo jeszcze jesienią z rozgrywek wycofał się GTPR Gdynia – i żadna z nich bezpośrednio nie spadnie. Najsłabsza, która zajmie 11. miejsce, powinna zagrać barażowy dwumecz z drugim zespołem I ligi (przegranym z barażu obu mistrzów grup A i B). Piszemy „powinna”, bo ostatnimi laty nikt nie chciał do elity awansować. Do baraży ostatecznie nie dochodziło, albo jak już się odbyły i tak nie miały znaczenia. Na dodatek latem zestaw superligowiczów – niezależny od boiskowych rozstrzygnięć – może od nowa wykreować proces licencyjny pod egidą sponsora ligi zawodowej, PGNiG. Wszystko bowiem wskazuje na to, że po latach pustego gadania takowe rozgrywki, na wzór męskich, w końcu powstaną i w krajowym żeńskim handballu.

Na teraz murowanym kandydatem do barażu jest siódemka z Kościerzyny. Dotąd, w 20 spotkaniach, uzbierała ledwie trzy punkty (!), no ale do zdobycia pozostaje ich jeszcze dziesięć razy tyle. Następny w kolejce jest chorzowski Ruch, choć na razie, z 9-punktowym zapasem nad outsiderem, wydaje się bezpieczny; ale sport bywa nieprzewidywalny..

 

Na zdjęciu: Adrianna Górna i jej koleżanki z Lubina zyskały przewagę nad rywalkami z Lublina, w tym psychologiczną.