Ostatnia deska ratunku trenera Barcelony

Trener Barcelony Quique Setien stąpa po wyjątkowo grząskim gruncie. Niepowodzenie w Champions League może pozbawić go posady.


Pozycja trenera Barcelony Quique Setiena jest w tej chwili niepewna. Już na starcie prawie 62-letni szkoleniowiec miał „pod górkę”. Jego angaż był zaskoczeniem dla piłkarzy, ponieważ jego poprzednik, Ernesto Valverde, był popularny wśród zawodników. Miał kłopoty ze znalezieniem optymalnego ustawienia zespołu, ale przede wszystkim wyniki uzyskiwane przez „Dumę Katalonii” nie były satysfakcjonujące. Blaugrana szybko odpadła z Pucharu Króla po porażce z Athletikiem Bilbao, a w rozgrywkach ligowych mimo pierwszego miejsca w tabeli przed wstrzymaniem rozgrywek, Katalończycy dali się wyprzedzić Realowi. Barca grała bardzo nierówno i miała duże problemy ze zdobywaniem punktów w meczach wyjazdowych. Setienowi nie dawały komfortu kontuzje zawodników – najpierw wypadł na kilka miesięcy Urugwajczyk Luis Suarez, potem Francuz Ousmane Dembele, zaś na finiszu rozgrywek Holender Frenkie de Jong. Drużyna z Camp Nou nie cieszyła się też sympatią sędziów, którzy podjęli wiele kontrowersyjnych (niektóre były ewidentnie krzywdzące) decyzji ba jej niekorzyść.

Po meczu z Osasuną Pampeluna kapitan zespołu Lionel Messi głośno i publicznie skrytykował swoich kolegów, co odebrano jako pośredni atak na trenera. Nie brakowało opinii, że ta krytyka zachwiała posadę Quique Setiena. Pojawiły się nawet sugestie, że w meczu z Napoli w Lidze Mistrzów Barcelonę poprowadzi inny szkoleniowiec. Setien zachował jednak posadę, w czym pomogły mu znakomite relacje z władzami klubu.

Trener przeprowadzał rozmowy z kapitanami zespołu, aby oczyścić atmosferę i móc pracować dalej dla wspólnego celu. Nie ma jednak wątpliwości, że temat zwolnienia trenera może wrócić na tapetę w przypadku klęski w Lidze Mistrzów. Champions League będzie dla Blaugrany ostatnią szansą na uratowanie sezonu i być może posady przez Setiena, którego kontrakt na camp Nou jest ważny do 30 czerwca 2022 roku.

Każdego dnia pojawiają się nowe informacje na temat planowanych przez wicemistrza Hiszpanii transferów. Niespełna 21-letni środkowy pomocnik Ramon Rodriguez Jimenez, znany jako Monchu, obecnie pełni funkcję wicekapitana Barcelony B. Przedstawiciel włoskiego Sassuolo potwierdził, że klub prowadzi negocjacje z Katalończykami na temat transferu tego piłkarza. Do porozumienia jest jednak jeszcze daleka droga. Monchu interesują się również kluby z Hiszpanii – Villarreal, Granada i Eibar. Chętnych nie brakuje w Anglii, padają nazwy Bournemouth i Brighton.

„Dumie Katalonii” wpadł w oko portugalski obrońca, 21-letni Jose Diogo Dalot Teixeira. Barca obserwowała go już przed kilkoma laty, występował w młodzieżowych reprezentacjach Portugalii. Negocjowała nawet jego transfer i mówiono o 10-12 milionach euro, ale ostatecznie to Manchester United kupił Dalota za 22 miliony euro.

Barcelona jest poważnie zainteresowana 23-letnim stoperem Villarrealu, Pau Francisco Torresem. Problem jest wysoka cena za tego zawodnika, aż 65 milionów euro. Katalończycy nie zamierzają tyle płacić, a sytuację Torresa monitorują oba kluby z Manchesteru. Barca proponuje wymianę, a ten wariant z kolei odrzuca Villarreal.

Obrońca Bayernu Monachium David Alaba ponownie zaoferował się Barcelonie. Klub z camp Nou rozważa tę opcję, ale uważa ją za mało prawdopodobną. Bardziej możliwe jest pozyskanie Alaby w przyszłym roku, za darmo. Austriak domaga się 20 milionów euro za pozostanie w Bayernie, ale dla Barcelony obniżyłby wymagania finansowe.

Dwa angielskie kluby – Everton Liverpool i West Ham United interesują się Martinem Braithwaitem. Duńczyk jest też łączony z Sevillą, Realem Valladolid i Realem Sociedad San Sebastian. Żądana cena za 29-letniego napastnika to 18 milionów euro. Inter Mediolan wciąż ma obsesję na punkcie Leo Messiego. Włosi przygotowują 260 milionów euro na cztery lata pensji Argentyńczyka, by pozyskać go w 2021 roku, po wygaśnięciu jego kontraktu z Barceloną.

Jednym z najbardziej rozchwytywanych zawodników na hiszpańskim rynku jest Japończyk Takefusa Kubo. 19-letni pomocnikiem Realu Madryt zainteresowanych jest kilka hiszpańskich klubów, w tym Osasuna Pampeluna Real Sociedad, Betis i Granada, upadła natomiast możliwość przenosin do Sevilli. Pampeluna w tym momencie wydaje się być najbardziej konkretna i zdeterminowana. Trener Osasuny Jagoba Arrasate jest bardzo zaangażowany w tę transakcję. Działacze Los Blancos nie mają wątpliwości, że Kubo jest bardzo obiecującym piłkarzem i gdyby Japończyk miał europejski paszport, już teraz byłby członkiem pierwszej drużyny. Problem powinien zostać rozwiązany w przyszłym roku, gdy Brazylijczyk Vinicius Junior otrzyma hiszpański paszport. Takefusa Kubo chce za wszelką cenę pozostać w La Lidze, chociaż Ajax Amsterdam i Lazio Rzym nie rezygnują z pozyskania go na najbliższy sezon. Ale zainteresowane są Japończykiem Alaves, Celta Vigo, Granada, Huesca, Levante, Real Sociedad i oba kluby z Sewilli.

Napastnik „Królewskich” Sergio Ismael Diaz Velazquez w najbliższym sezonie będzie występował w lidze meksykańskiej, w zespole Club America. 22-letni Paragwajczyk został na rok wypożyczony do tego klubu, ale Meksykanie zagwarantowali sobie opcję wykupu po zakończeniu sezonu. Sergio Diaz jest związany kontraktem z Realem do 2022 roku. W minionym sezonie bronił barw klubu, w którym się wychował, czyli Cerro Porteno. „Królewscy” sprowadzili Diaza w 2016 roku za 5 milionów euro. Wiązali z nim wielkie nadzieje, ale sprawy skomplikowały się, gdy doznał kontuzji kolana grając w Lugo. Rehabilitacja trwała ponad siedem miesięcy, potem Diaz został wypożyczony do brazylijskiego Corinthians, ale to był niewypał, bo zagrał tylko w… czterech meczach!

Atletico Madryt nie planuje wielkich zakupów przed startem nowego sezonu. Klub chce pozyskać nowego drugiego bramkarza, który zastąpiłby odchodzącego ze stolicy Hiszpanii Antonio Adana. Jest już bowiem przesądzone, że rezerwowy bramkarz Los Rojiblancos zmieni pracodawcę. Nie jest bowiem zadowolony z faktu, że jest tylko zmiennikiem Jana Oblaka i nie ma zbyt wielu okazji, by pojawić się na boisku. Wszystko wskazuje na to, że nowym miejscem pracy Adana będzie Portugalia, a dokładnie tamtejszy Sporting Lizbona. 33-letni bramkarz ma podpisać w ciągu najbliższych kilkunastu dni kontrakt z tym klubem.

Kto zastąpi w Atletico? Klub wciąż się rozgląda, jednym z kandydatów jest Roberto Jimenez z West Hamu United. Na liście madryckiego klubu znajduje się po za tym Jose Sa z Olympiakosu Pireus. Innym możliwym nabytkiem mógłby być Argentyńczyk Axel Werner, który ostatnio grał w Atletico San Luis.

Antonio Adan rozpoczynał karierę w szkółce Realu Madryt. Następnie występował w rezerwach tego klubu, w zespołach B i C. Do pierwszej ekipy „Królewskich” trafił w 2010 roku, ale rozegrał tam tylko siedem spotkań. Grał później w Realu Betis, gdzie rozegrał łącznie 160 meczów w latach 2014-2018. To właśnie stamtąd sprowadziło go Atletico Madryt, nigdy jednak nie został pierwszym bramkarzem tego zespołu.

Klub z Wanda Metropolitano ostrzy sobie zęby na obrońcę Jana Vertonghena, który niedawno rozstał się z Tottenhamem Hotspur i rozgląda się za nowym pracodawcą. Do tej pory 33-letniego reprezentanta Belgii łączono z włoską Romą, która widzi w Belgu następcę Chrisa Smallinga, wypożyczonego z Manchesteru United. Nie jest zatem pewne czy zostanie we Włoszech na kolejny sezon. Atletico myśli poważnie o wzmocnieniu defensywy, zwłaszcza, że jedynym nominalnym lewym obrońcą w klubie jest Renan Lodi. Vertonghen ma na koncie 118 meczów w reprezentacji Belgii, poza tym zagrał w 315 spotkaniach „Kogutów”. Po ośmiu sezonach współpracy klub z Londynu nie przedłył z nim kontraktu.


Na zdjęciu: Trener Barcelony Quique Setien (z prawej) wie doskonale, jaka jest stawka występów jego zespołu w Lidze Mistrzów.

Fot. PressFocus