„Ostrożni” selekcjonerzy polegli z kretesem

Rozpocząłem od dowcipu, by nieco rozrzedzić gęstą atmosferę, jaka pojawiła się po porażce biało-czerwonych z Senegalem, ale w Rosji żarty już się skończyły. Czy selekcjoner Polaków wyciągnie właściwe wnioski z tej bolesnej lekcji i zejdzie ze ścieżki wytyczonej przed laty przez Jerzego Engela i Pawła Janasa?

Goło i niewesoło

Przed wyjazdem na mundial w 2002 roku w Korei Południowej i Japonii selekcjoner biało-czerwonych Jerzy Engel rozbudził nadzieje naszych kibiców na sukces. Powiedział ni mniej, ni więcej, tylko tyle, że prowadzona przez niego drużyna jedzie po mistrzostwo świata!

Już w pierwszym spotkaniu z gospodarzami turnieju został – wraz ze swoimi podopiecznymi – sprowadzony na ziemię. Ewidentnie zlekceważył przeciwnika, z którym według własnego mniemania nie miał prawa przegrać. – Jadąc na mundial zakładałem, że zdobędziemy przynajmniej jeden punkt w meczu z Koreą i trzy z USA – powiedział po powrocie z turnieju selekcjoner reprezentacji Polski. – Nie oszukujmy się, Portugalia była poza naszym zasięgiem. Zawiedliśmy, nie potrafiąc zdobyć tego jednego punktu z Koreą. I to był jedyny błąd, jaki zrobiłem: przewartościowałem moich zawodników i nie doceniłem Korei.

Dobra mina…

Mleko się wprawdzie rozlało, ale nikt po porażce z Koreą nie zarządził alarmu. Wszyscy (trenerzy, oficjele i sami piłkarze) robili dobrą minę do złej gry. Przez pięć dni dzielących nas od meczu z Portugalią polskich kibiców karmiono frazesami i buńczucznymi zapowiedziami. Uszy dosłownie więdły, gdy słuchało się obiecanek prezesa PZPN Michała Listkiewicza, wiceprezesa Zbigniewa Bońka, Jerzego Engela, Tomasza Hajty i Tomasza Wałdocha.

Spotkanie z Portugalią było z gatunku pojedynków o życie. Dziennikarze – nie wszyscy w dobrej wierze – sugerowali zmiany w wyjściowej jedenastce. Te zmiany były niezbędne, chodziło jedynie o ich skalę. Tymczasem Jerzy Engel zdecydował się na… kosmetykę. Przeciwko Portugalii wystawił niemal identyczną jedenastkę jak przeciwko Korei. Z powodu kontuzji nie mógł zagrać Jacek Bąk, więc do obrony cofnął Marka Koźmińskiego, a do podstawowego składu wskoczył Paweł Kryszałowicz.

Po meczu polscy dziennikarze zarzucili Jerzemu Engelowi, że desygnował na środek obrony Hajtę i Wałdocha, zamiast wstawić Jacka Zielińskiego i Arkadiusza Głowackiego. „Na treningu strzeleckim Hajto i Wałdoch nie radzili sobie z Olisadebe, a on z kolei nie mógł sobie pograć z Zielińskim i Głowackim – atakowali selekcjonera. – To nie był błąd, że wystawiłem Hajtę do pilnowania Paulety. On radził sobie już z nie takimi zawodnikami – odpierał ataki Engel. – Jak mogłem wcześniej zakładać, że para takich obrońców jak Wałdoch i Hajto nie poradzi sobie z Pauletą! Te mistrzostwa tak samo by się skończyły, czy Engel zrobiłby w drugim meczu pięć zmian, czy cztery. Kto nam te mistrzostwa zawalił? Ci, na których najbardziej liczyliśmy: Dudek, Hajto, Wałdoch, Świerczewski, czyli trzon zespołu. Nie zawiedli jedynie Krzynówek, Olisadebe i Kryszałowicz.

Koszmar powrócił

Cztery lata później równie koszmarną inaugurację mundialu zafundował nam Paweł Janas i jego ekipa. Biało-czerwoni skompromitowali się ze średniakiem, jakim był Ekwador. Podkowa, którą w maju podarował naszym reprezentantom na szczęście premier Kazimierz Marcinkiewicz, nie kopnęła przeciwnika. To piłkarze sami sobie wymierzyli cios w głowę i nie zdążyli nawet przyjąć gardy. Nasz bramkarz Artur Boruc po tej porażce wykrztusił z siebie: „Jesteśmy jak bokser, który oberwał po pysku. Nie zabrakło nam sił, tylko wiary”.

Trener Antoni Piechniczek zarzucił wtedy młodszemu koledze po fachu popełnienie błędu taktycznego. „Należało powiedzieć sobie: panowie, ostrożnie. Ten bokser ma tak silny cios, że może nas powalić na deski i możemy się już nie podnieść. I tak się stało. Trzeba było przyjąć wariant: panowie, chcemy wygrać, bo po to się wychodzi na boisko, ale bądźmy ostrożni, bo remis to jest prolongata nadziei. 0:0 przyjęlibyśmy z pocałowaniem ręki, bo wtedy jeszcze bylibyśmy w grze”.

Czar prysł

W kolejnym meczu z Niemcami Janas nie szarżował, dokonał tylko dwóch zmian w wyjściowym składzie. Zostawił na ławce rezerwowych Mariusza Jopa i Mirosława Szymkowiaka, miejsce na środku obrony zajął Bartosz Bosacki (późniejszy bohater meczu z Kostaryką), od pierwszej mi nuty zagrał też Ireneusz Jeleń.

Olivera Neuville’a polscy defensorzy raz spuścili z oka i wystarczyło… Fot. Włodzimierz Sierakowski/400mm

Wydawało się, że w potyczce z gospodarzami mistrzostw osiągniemy satysfakcjonujący remis, ale błąd defensorów w doliczonym czasie gry spowodował, że pozostawiony bez opieki Oliver Neuville pokonał Artura Boruca. W tym momencie czar prysł, chociaż jeden punkt zdobyty przez naszą drużynę nie zmieniłby układu tabeli. I tak pojechalibyśmy do domu, chociaż może nie w tak podłych nastrojach.

„Przepowiednia”

Przed wyjazdem tegoroczny mundial Jerzy Engel solennie zapewniał, że „w Rosji zdobędziemy mistrzostwo!”. Były selekcjoner były przekonany, że obecny skład reprezentacji Polski stać na złoty medal mistrzostw świata. „Możemy otwarcie powiedzieć, że mamy drużynę narodową gotową do realizacji najwyższych celów” – stwierdził optymistycznie. Chyba znowu się zagalopował, tak jak przed 16 laty…

 

Na zdjęciu głównym: Pedro Pauleta był przekleństwem polskiej drużyny na mistrzostwach świata w 2002 roku.

 

Mistrzostwa świata 2002 r.

4 czerwca 2002 r. Korea Płd. – Polska 2:0 (1:0)

1:0 – Sun-Hong Hwang, 26 min, 2:0 – Yoo Sang-Chul, 54 min.

POLSKA: Dudek – J. Bąk (51. Kłos), Wałdoch, Hajto, Michał Żewłakow – Krzynówek, P. Świerczewski, Kałużny (65. Marcin Żewłakow), Koźmiński – Olisadebe, Żurawski (46. Kryszałowicz). Trener Jerzy ENGEL.

10 czerwca 2002 r. Portugalia – Polska 4:0 (1:0)

1:0 – Pauleta, 14 min, 2:0 – Pauleta, 65 min, 3:0 – Pauleta, 77 min, 4:0 – Rui Costa, 88 min.

POLSKA: Dudek – Koźmiński, Wałdoch, Hajto, Michał Żewłakow (71. Rząsa) – P. Świerczewski, Kałużny (16. A. Bąk), Krzynówek – Olisadebe, Żurawski (56. Marcin Żewłakow), Kryszałowicz. Trener Jerzy ENGEL.

Mistrzostwa świata 2006 r.

9 czerwca 2006 r. Polska – Ekwador 0:2 (0:1)

0:1 – Tenorio, 24 min, 0:2 – Delgado, 80 min.

POLSKA: Boruc – Baszczyński, Jop, J. Bąk, Michał Żewłakow – Sobolewski (67. Jeleń) – E. Smolarek, Radomski, Szymkowiak, Krzynówek (78. Kosowski) – Żurawski (83. Paweł Brożek). Trener Paweł JANAS.

14 czerwca 2006 r. Niemcy – Polska 1:0 (0:0)

1:0 – Neuville, 90+1 min

POLSKA: Boruc – Baszczyński, Bosacki, J. Bąk, Michał Żewłakow (83. Dudka) – Sobolewski, Radomski – Jeleń (90+1. Paweł Brożek), E. Smolarek, Krzynówek (77. M. Lewandowski) – Żurawski. Trener Paweł JANAS.