Pająk: Zapamiętamy ten mecz

Jerzy MUCHA: Macie chyba patent na będzinian, z którymi wygraliście wszystkie mecze sparingowe przed sezonem i obie potyczki ligowe. Jak wy to robicie?

Grzegorz PAJĄK: – Rzeczywiście, potrafimy grać z Będzinem i wygrywamy z nim każde spotkanie. Tak akurat wyszło i mam nadzieję, że na tym się nie skończy.

Po dwóch wygranych setach wydawało się, że pójdziecie za ciosem i zakończycie siatkarskie derby po trzech partiach. Ostatecznie trzeba było grać pięć partii. Dlaczego?

Grzegorz PAJĄK: – Rzeczywiście, powinniśmy pójść za ciosem i załatwić sprawę w trzech setach. Wszystko wskazywało na to, że tak będzie, ale niepotrzebnie się rozluźniliśmy i wszystko przeciągnęło się w czasie. Mecz trwał rekordowo długo, bo prawie 2 godziny i 40 minut. To się rzadko zdarza… Przy okazji byliśmy świadkami megaoprawy kibicowskiej. To było coś fantastycznego, nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem. Ogromne brawa należą się naszym kibicom, którym dziękujemy za wspaniały doping. Ten mecz na pewno zostanie w pamięci!

Tytuł MVP trafił do rąk Grzegorza Boćka, który miał jednak chwile słabości i w czwartym secie zastąpił go Łukasz Kaczorowski. To były dla was dramatyczny moment…

Grzegorz PAJĄK: – Nikt nie gra na najwyższym poziomie przez całe spotkanie i Grzesiek miał także słabsze momenty. Tak, jak w życiu, to się zdarza… Nasz trener to widział i dokonał zmiany na pozycji atakującego. Ale Grzesiek wrócił potem do składu i bardzo nam pomógł w tie-breaku. To jego dwa bloki zakończyły spotkanie. Wszyscy bardzo się cieszymy z tego zwycięstwa, które ma dla nas, a szczególnie naszych kibiców dużą wartość. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach jeszcze powiększymy nasze zdobycze punktowe.