Pandemia jak hiperinflacja lat 90-tych

– Niestety doświadczamy sytuacji, która jest nadzwyczajna. Co gorsza, nie wiemy, ile epidemia będzie trwała ani jaki będzie jej ostateczny bilans. Kluby sportowe, jak wielu innych przedsiębiorców, walczą o przetrwanie. Na boisku nie ma teraz piłkarzy. W futbol grają menedżerowie. To teraz od nich zależy los polskiego sportu. SARS-CoV-2 nie przestrzega reguł fair play – mówi dr hab. Rafał Adamus, profesor Uniwersytetu Opolskiego z katedry prawa gospodarczego i finansowego.

Do tanga trzeba dwojga

Od piątku piłkarska Polska dyskutuje o uchwale Ekstraklasy SA zaproponowanej PZPN-owi w sprawie redukcji wynagrodzeń zawodników o połowę, ale do miesięcznej kwoty nie niższej niż 10 tys. zł brutto. Pojawiają się pytania, jak taka uchwała ma się do prawa powszechnego.

– Umowy o profesjonalne uprawianie sportu, jakie kluby sportowe zawarły z zawodnikami, nie mogą być obecnie wykonywane, tak jak strony kontraktu to założyły. Skutki epidemii mają znamiona siły wyższej. Nie powinno ulegać najmniejszym wątpliwościom, że w tych warunkach zawodnicy nie posiadają roszczenia o wypłatę pełnego umówionego wynagrodzenia. Prawo cywilne reguluje skutki „niemożliwości” świadczenia. Ponadto przewiduje tzw. klauzulę rebus sic stantibus -„skoro sprawy przybrały taki obrót”. Ostatnio była stosowana masowo w Polsce w warunkach hiperinflacji lat 90-tych XX wieku. Na czym ona polega? Jeżeli warunki wykonania kontraktu zakładane przez strony przy zawarciu umowy uległy nadzwyczajnym zmianom, to nie jest możliwe wykonywanie kontraktu według pierwotnych założeń. Prawo powszechne nie wprowadza jednak żadnego taryfikatora, bo nie można z góry przewidzieć wszystkich katastrof i jej skutków – tłumaczy doktor Adamus.

Co, jeśli klub zaproponuje piłkarzowi obniżkę pensji, a ten się na nią nie zgodzi?
– Do tanga trzeba dwojga. Nie ma wówczas formalnie podpisanego aneksu do umowy. Ale co zrobi wtedy klub? Z pewnością nie wypłaci zawodnikowi tyle wynagrodzenia, ile ten ma zapisane w kontrakcie. Jeżeli zawodnik cokolwiek dostanie, to tylko tyle, ile mu się należy w ocenie klubu, a najprawdopodobniej tylko tyle, ile klub będzie miał na to funduszy. Otworzy się być może wówczas spór, który właściwy organ rozpozna ex post – odpowiada nasz rozmówca.

To półśrodek

W pakiecie pomocowym dla klubów, PZPN zawarł zapis o wydłużeniu z 2 do 4 miesięcy okresu nieregulowania pensji, który uprawnia piłkarzy do wszczęcia procedury rozwiązania kontraktu z winy klubu.

– Poluzowanie wymogów licencyjnych poprzez np. przedłużenie okresu tolerancji dla nieregulowania wynagrodzeń to krok w dobrym kierunku, ale półśrodek. Jeżeli PZPN ma na ten cel odpowiednie środki, to powinien wesprzeć kluby. Gdyby doszło do masowej likwidacji klubów, to byłyby poważne zakłócenia w rozgrywkach w najbliższych sezonach, a branża nie mogłaby szybko wylizać ran. Kluby kształcą nowe pokolenia zawodników. Zamknięcie szkółek piłkarskich mogłoby skutkować zapaścią polskiej piłki na długie lata – mówi o pakiecie pomocowym dr Adamus.

I dodaje: – Kluby sportowe, żeby przeżyć, muszą renegocjować umowy, bo wyschły źródła ich finansowania. Nie mają wyboru. Z pustego i Salomon nie naleje. Nawet zmniejszenie wynagrodzenia dla zawodników nie oznacza jeszcze końca problemów. Kluby muszą mimo wszystko coś płacić zawodnikom, a nie mają przychodów. Nie można wykluczyć potrzeby przeprowadzenia np. postępowań restrukturyzacyjnych w szczególnie ciężkich przypadkach – przyznaje profesor Uniwersytetu Opolskiego.

Szacowanie skali katastrofy

Dr Adamus uchwałę Ekstraklasy SA o redukcji pensji o połowę określa mianem „przejęcia inicjatywy w pewnej pustce decyzyjnej”.

– To jasny komunikat: jest źle i jeśli szybko nie będą podjęte działania, to będzie jeszcze gorzej. Uchwała jest projektem mapy drogowej, wskazówką dla potrzeby zmiany warunków kontraktowych z zawodnikami, co jest konieczne dla uniknięcia zapaści finansowej klubów. Kluby są „w prawie”, jeżeli odmawiają zapłaty pełnego wynagrodzenia zawodnikom. Uchwała podejmowana jest w nadzwyczajnych i bezprecedensowych okolicznościach. Każdy klub i każdy zawodnik ma indywidualne warunki kontraktowe i uchwała nie ingeruje w ich treść. W tej postaci szacuje skalę wpływu katastrofy gospodarczej na już zawarte i indywidualnie wynegocjowane kontrakty. Może przyczynić się – w następstwie podjętych przez kluby działań – do zatamowania degradacji ich sytuacji finansowej. Z punktu widzenia klauzuli rozsądku ważne jest, że uchwała zapewnia korzyści z punktu widzenia zawodników: gwarancje minimalnych standardów wynagrodzenia nawet abstrahując od możliwości finansowych klubów w czasie apokalipsy – podkreśla Rafał Adamus.

Na zdjęciu: Dr hab. Rafał Adamus przyznaje, że uchwała Ekstraklasy SA zawiera też korzyści dla piłkarzy, w postaci minimalnych standardów wynagrodzenia.