Panowie, spełnijcie marzenia!

Przed, ale także po Weltmeisterschaft 2006 był jeszcze siermiężny, ligowe stadiony miały charakter dożynkowy, afera korupcyjna była nierozliczona, a silne i znaczące w Europie kluby rzadko upominały się o naszych zawodników. Teraz żyjemy w zupełnie innej rzeczywistości. Lepszej. Czy to oznacza, że powinniśmy nastawiać się wyłącznie na sukces, nawet dużego kalibru?

Otóż nie. Jerzy Engel rzucił hasło, że na mundialu w Azji w 2002 roku celem biało-czerwonych będzie złoty medal, gdyż nie znał realiów. Nie miał prawa wiedzieć, bo niby skąd, że eliminacje i finały to w zasadzie dwie różne dyscypliny. Nie był przygotowany na podwyższoną skalę trudności, a nawet na zmianę klimatu przy podróżach po Korei Południowej. Dziś sztab biało-czerwonej kadry ma nie tylko znacznie większą świadomość, ale też i możliwości. Został znacząco rozbudowany, pracują w nim fachowcy wielu specjalizacji. Szpiegostwo sportowe mamy rozwinięte na tyle, że Adam Nawałka, który doprowadził do dogonienia światowych standardów w tej mierze, na pewno wie więcej o rywalach, niż przeciwnicy o nas. To także jednak nie oznacza, że ktokolwiek w reprezentacji, a w ślad za tym kibice, powinien odlecieć.

Na szczęście nikt – z kierownictwa związku, otoczenia selekcjonera, i zespołu – nie obiecuje gruszek na wierzbie. Zawodnicy, z którymi rozmawiałem przed mundialem mają świadomość własnej – niemałej – wartości, ale doceniają też klasę rywali. Deklarują niezbędny respekt, są przygotowani na realizację różnych scenariuszy. Liczą na udaną inaugurację, ale nie panikowaliby, gdyby się okazało, że los okazał się bardziej łaskawy dla Senegalczyków. Dysponują pełną wiedzą o afrykańskim zespole, a także zestawem zaskakujących stałych fragmentów. Nie opowiadają jednak, że skoro byli losowani z pierwszego koszyka, to są faworytami grupy. Przeciwnie, nastawiają się na trudną walkę o awans do fazy pucharowej do ostatniego gwizdka w spotkaniu z Japonią, który zakończy pierwszą fazę turnieju.

Takie podejście znamionuje dojrzałość i profesjonalizm. Gracze Nawałki nie kryją także marzeń, ale szczerze określają je właśnie tym mianem. Chcieliby – któż bowiem by nie chciał – zapisać się w historii polskiego futbolu, ale jako cel na Rosję wskazują rozegranie czwartego spotkania w turnieju. Powtarzali się w tym względzie jeden przez drugiego, należy zatem zakładać, że wspomnianej frazy zostali nauczeni; wszystko było pod pełną kontrolą. Zapewne po to, żeby uniknąć pompowania balonu, a później – ewentualnej konieczności tłumaczenia się z niezrealizowanych zapowiedzi.

Przy wszystkich powyższych zastrzeżeniach, sukces biało-czerwonych – nawet dużego kalibru – w Rosji nie jest wcale wykluczony. Zatem – życzymy powodzenia w meczu z Senegalem! Niech to będzie pierwszy ważny krok w kierunku spełnienia marzeń.