Panowie, zostańcie tu jak najdłużej!

Z Soczi pisze Mateusz Miga

Łzy Arkadiusza Milika, gdy w meczu z Danią zerwał więzadła w kolanie. Wstrząśnienie mózgu Krzysztofa Mączyńskiego po ciosie kolanem w głowę od rumuńskiego rywala. Zakrwawione dwie koszulki Kamila Glika w boju ze Szkocją. Prawdziwa krew, prawdziwy pot i prawdziwe łzy. Wszystko po to, by dziś wysiąść z samolotu w Soczi i rozpocząć misję Mundial. Oto są. Ludzie Adama Nawałki wylądowali już na rosyjskiej ziemi, a wskazówka ciśnienia zbliża się do czerwonego pola. Już za sześć dni mecz z Senegalem.

6 dni Glika

Emocji na razie nie widać na twarzach Adama Nawałki i jego ludzi. Po przylocie do Soczi selekcjoner w towarzystwie Roberta Lewandowskiego i Łukasza Piszczka spotkali się z dziennikarzami na konferencji prasowej. Gdy Nawałka w zamyśleniu pomylił imię Rafała Kurzawy, wybrnął z tego szybko i z szerokim uśmiechem. – Rafał, oczywiście, że Rafał. Sprawdzam tylko waszą czujność – powiedział do dziennikarzy. Kurzawa ma drobne problemy ze stawem skokowym, ale w ocenie selekcjonera powinien być gotowy do treningu z zespołem w ciągu 3 dni. Niewiele później w pełnej gotowości ma być Kamil Glik, którego losy z zapartym tchem śledziła ostatnio cała Polska.

Glik przyleciał wczoraj z kolegami do Soczi. – Liczę, że będzie gotowy do treningów z zespołem w ciągu 6 dni – mówi Nawałka. To pierwsza tak odważna deklaracja dotycząca terminu powrotu Glika, a oznacza, że obrońca AS Monaco mógłby zagrać już w drugim grupowym spotkaniu, przeciwko Kolumbii. Aby tak się stało, Glik musi wykonać mnóstwo pracy. W Rosji nie będzie mieć chwili odpoczynku. – Kamil będzie tutaj bardzo ciężko pracował, nie zostanie mu wiele wolnego czasu na odpoczynek czy poobiednią sjestę. O 10.00-11.00 wieczorem będzie już w łóżku, pogrążony w głębokim śnie. Pierwsze treningi będzie odbywać jeszcze przed śniadaniem, na czczo. To będą treningi o niskiej intensywności, by jak najszybciej przygotować bazę pod treningi o intensywności dużo większej. Jeden z naszych fizjoterapeutów będzie pracował tylko z nim – mówi selekcjoner.

– Kamil jest dla nas ważny nie tylko na boisku, ale też poza nim. Fajnie, że jest z nami. To odpowiedzialny facet i jeśli będzie czuł, że nie jest w 100% gotowy do gry, na pewno o tym powie – mówi jego kolega z defensywy, Łukasz Piszczek. Glik jest już w Rosji, a Marcin Kamiński mógł się udać na wakacje. Dostał jednak polecenie od sztabu reprezentacji, by nie leżał tylko na plaży, a utrzymał rytm treningowy. Ciągle może się zdarzyć, że będzie jeszcze potrzebny. Trudno jednak wyobrazić sobie sytuację, w której ponownie jest wzywany w trybie awaryjnym. Trudno byłoby przekazać taką decyzję, a jemu trudno byłoby wrócić raz jeszcze.

Tylko Piszczek

Na piłkarzy w Soczi czekało kilkudziesięciu dziennikarzy i skromna grupka kibiców. Fani biało-czerwonych nie mieli powodów, by przylatywać do Soczi, przecież nie tutaj ludzie Nawałki będą rozgrywać swoje mecze. Ci, którzy witali wczoraj Polaków, byli w Soczi niejako przez przypadek. – Przyjechaliśmy tutaj na wakacje, w piątek będziemy na meczu Portugalii z Hiszpanią. Gdy dowiedzieliśmy się, że są tu Polacy, oczywiście nie mogliśmy tu nie przyjść – mówi Sebastian, który na stałe mieszka w Niemczech. Kibice w Soczi nie będą mieć wielu okazji, by zobaczyć kadrowiczów. Treningi będą odbywać się za zamkniętymi drzwiami, tylko na ten wczorajszy zostali wpuszczeni fani.

Fot. Press Focus

Nawet wczoraj łowcy autografów nie byli zadowoleni. Do grupki fanów podszedł jedynie Łukasz Piszczek. Potem odbyło się oficjalne przygotowanie – dziewczęta w tradycyjnych strojach odśpiewały tradycyjną pieśń, był chleb, była sól. Po południu kadrowicze pojechali na pierwszy trening w ośrodku Sputnik Sport. Najpierw autokar jedzie wzdłuż wybrzeża, potem trzeba odbić w lewo, w stronę gór. – Trasę na trening już znamy, nie jest to daleka podróż. Warunki do trenowania, mieszkania i pracy są naprawdę dobre. Podróż do Soczi też przebiegła sprawnie, więc nie mamy powodów do narzekań – mówi Robert Lewandowski. Nieco opóźnił się wyjazd z lotniska, ale potem wszystko faktycznie przebiegło już bez najmniejszych kłopotów.

– Trawa na boisku treningowym jest fantastyczna – zaciera ręce Nawałka. Wcześniej zażyczył sobie, aby źdźbła trawy zostały skrócone o 1 milimetr – z 25 do 24. Boisko jest już ogrodzone bannerami PZPN, które umożliwią spokojną pracę za zamkniętymi drzwiami.

Robieni w konia

W Soczi Polaków przywitał 30-stopniowy żar, ulice miasta są wprost zalane słońcem. Dobrze czują się w tej aurze brazylijscy dziennikarze, którzy tłumnie zjechali do Soczi, bo tutaj zamieszkała także reprezentacja Canarinhos. Taka pogoda ma tu panować przez cały okres mistrzostw, na niedzielę i poniedziałek zapowiadane są przelotne burze. Na razie upał daje się mocno we znaki. Miejscowe dziewczęta – otwierając szafę – wybierają najkrótsze sukienki, a sztukę ich noszenia mają opanowaną do perfekcji. Rosyjskie kobiety wiedzą, jak przykuć uwagę męskich spojrzeń, co w połączeniu z długimi nogami robi piorunujące wrażenie.

Podobnego wrażenia nie robią za to wolontariusze obsługujący mundial. Wczoraj zupełnie się pogubiliśmy w miasteczku olimpijskim, gdzie odbiera się akredytacje na turniej. Najpierw zawieziono nas pod zły stadion i już tam nikt nie wiedział, dokąd powinniśmy się udać. Łamanym angielskim dogadaliśmy się z kierowcą meleksa, on podzwonił, popytał i zawiózł nas… w kolejne złe miejsce. Skasował nas na 500 rubli, ale przynajmniej widać było, że się stara. Zawiózł nas, potem poprowadził korytarzami, na koniec nisko się ukłonił, a gdy zniknął, okazało się, że to też nie tu. Wolontariusze również nie mówili po angielsku, zadzwonili do kogoś, kto posiadł tę umiejętność, i dopiero ta osoba skierowała nas we właściwe miejsce.

Czekał nas jeszcze 20-minutowy spacer, a towarzyszyło nam natrętne uczucie, że ktoś tu robi nas w konia, że kręcimy się w kółko. Plus taki, że zwiedziliśmy olimpijskie centrum, które robi wielkie wrażenie. Widać, że robi się wiele, by obiekty były wykorzystywane także teraz. Na terenie kompleksu jest tor wyścigowy, lunapark, liczne restauracje, a od jednej do drugiej atrakcji można przejeżdżać wynajętym rowerem lub elektrycznym skuterem.

Ostatnia prosta

Dzisiaj Polacy wejdą w tryb mundialowej pracy. – Do południa odbędzie się pomeczowa analiza meczu z Litwą, potem trening i dużo aktywności pozaboiskowych. Takie są wymogi FIFA, musimy przejść kilka wspólnych prezentacji. A potem zawodnicy otrzymają czas wolny. Będą mogli obejrzeć mecz otwarcia Rosji z Arabią Saudyjską lub wybrać inny sposób spędzenia tego czasu – mówi Adam Nawałka. Zaplanował jeden trening na boisku dziennie po którym odbywać będzie się konferencja prasowa. Selekcjoner będzie prawdopodobnie spotykał się z dziennikarzami tylko przy okazji oficjalnych konferencji przed i pomeczowych, organizowanych w mieście, w którym będzie odbywało się spotkanie. Pierwsze takie spotkanie już w poniedziałek w Moskwie, a dzień później – emocje na start.

– Emocje są nieco mniejsze niż 40 lat temu, gdy jechałem na mundial jako 20-leni chłopak. Wtedy jechaliśmy nie tylko po to, by tam pojechać, ale po konkretny wynik. Potoczyło się inaczej, nie tak jak sobie wymarzyliśmy – mówi Nawałka. – Wierzę, że podczas tych mistrzostw spełnimy nasze marzenia i oczekiwania – dodaje.