Parzyszek ma tylko jeden cel

Za 25-letnim piłkarzem rok pełen zmian. Najpierw latem zdecydował się opuścić Holandię w której się wychował. Wybór Piasta wydawał się idealny, ale początki do łatwych nie należały. – Latem nie przepracowałem z Piastem pełnego okresu przygotowawczego. Teraz będzie inaczej. Uważam, że każdy, kto się mi bardziej przyglądał, widział, że czas działał na moją korzyść i w ostatnich jesiennych tygodniach wyglądałem na boisku zdecydowanie lepiej niż na początku swojego pobytu w Gliwicach. Z każdym miesiącem czuję się coraz lepiej i mam nadzieję, że potwierdzę to w nowym roku – opowiada nam Piotr Parzyszek, który rok 2018 zakończył… zmianą stanu cywilnego.

Rachunki wciąż na jego głowie

– Udało się odpocząć pomimo tego, że 28 grudnia brałem ślub. Oświadczyłem się już kilka lat temu, urodziła się córka, a czas leciał. W końcu jednak to był idealny moment na to ważne dla nas wydarzenie, dlatego wszystko wcześniej sobie zaplanowaliśmy i zorganizowaliśmy w Holandii, skąd pochodzi moja żona. To było w pierwszym tygodniu urlopu, a w drugim już była typowa laba.

Ślub i wesele się udały. Bawiliśmy się świetnie. Czy coś się zmieniło w moim życiu? Chyba nie, nadal płacę rachunki – śmieje się napastnik, który jednak teraz musi skupić się na czymś innym. – Patrząc z zawodowego punktu widzenia, 2,5 tygodnia wakacji było idealne. Akurat można było odwiedzić bliskich, zresetować się. Teraz z kolei przyszła pora na intensywniejszą pracę, bo za niecały miesiąc gramy już mecz ligowy – stwierdza.

W końcu równe szanse

Najważniejsza będzie dla niego walka o miejsce w podstawowym składzie gliwiczan. Jesienią wyraźnie było widać, że Parzyszek lepiej wyglądał w meczach, które zaczynał od pierwszej minuty. – Walka o miejsce w ataku zaczyna się od nowa. Pod koniec roku rywalizacja między mną a Michalem Papadopulosem był bardzo wyrównana. Obaj dostawaliśmy wiele szans. Na początku sezonu tak nie było, startowałem z gorszej pozycji. Teraz mam zamiar jeszcze ciężej pracować po to, by tych minut było jeszcze więcej – mówi napastnik, który wie, że droga do składu Piasta prowadzi przez litry wylanego zimą potu.

– Cel na wiosnę? Grać, grać i jeszcze raz grać! Tylko to mnie interesuje i na tym bardzo mi zależy. Wiem, że jeśli będę regularnie grał, to i tych bramek na moim koncie będzie więcej. Zdaję sobie sprawę, że kibice narzekają na nasz dorobek, ale proszę popatrzeć, ilu w Piaście jest zawodników, którzy mają na swoim koncie gola lub asystę? Bardzo wielu. Fani zawsze marzą o napastniku, który strzeli 20 czy 30 goli. Igor Angulo w Górniku strzela non stop, ale nie miało to przełożenia na wyniki tej drużyny jesienią. Sam nie był w stanie ich wyciągnąć z dołu tabeli. Trzeba znaleźć złoty środek. Dobra gra drużyny, wielu ogniw, też ma przełożenie na statystyki poszczególnych piłkarzy. Oczywiście, będę chciał poprawić swój dorobek, ale przede wszystkim chcę dawać dużo dobrego drużynie – dodaje. Parzyszek jest przekonany, że w kwietniu i maju gliwiczanie będą walczyli w grupie mistrzowskiej.

– Przewaga w tabeli nad drugą ósemką mogła być większa, ale już nie ma co narzekać. Zawsze lepiej uciekać niż gonić. Musimy utrzymać się w pierwszej ósemce, to jest nasz cel podstawowy. Jak to się uda zrobić, to potem będziemy mogli myśleć o atakowaniu góry – mówi napastnik klubu z Okrzei.

Na zdjęciu: Piotr Parzyszek zapewnia, że wiosna w jego wykonaniu będzie lepsza niż jesień.