Parzyszek powoli się budzi

Gol, ale remis w Płocku czy brak gola, ale zwycięstwo z Wisłą Kraków – zapytaliśmy napastnika co jest dla niego ważniejsze. – W Płocku strzeliłem gola, w piątek się nie udało, ale czuję, że pomogłem drużynie w odniesieniu zwycięstwa. Trzy punkty były najważniejsze, zwłaszcza, że ostatnio pechowo remisowaliśmy w lidze – przyznał Piotr Parzyszek, który jednak ostatnio może mieć powody do zadowolenia. Już nie tylko łapie minuty wchodząc w końcówkach spotkań, ale odgrywa zdecydowanie ważniejszą rolę. W Płocku i przeciwko „Białej Gwieździe”, 25-letni napastnik był pierwszym wyborem Waldemara Fornalika.

Znał to uczucie

W Płocku po raz pierwszy w ekstraklasie wybiegł w wyjściowym składzie gliwiczan. Zagrał bardzo dobrze, czego zwieńczeniem był ładna bramka. Czy były snajper m.in. holenderskich klubów czuł, że to nie był tylko jednorazowy wyskok? – Wiedziałem, że nie będę w kadrze na puchar, bo trener ze mną rozmawiał. Skupiłem się więc na przygotowaniach do piątkowego meczu, choć trener zawsze podaje skład dwie godziny przed meczem i dopiero wtedy byłem pewien, że zagram – mówi piłkarz, który mógł mieć prawy do pewnego niedosytu po piątkowej wygranej 2:0 z Wisłą.

– Szkoda, że nie strzeliłem gola, ale wiele razy takie mecze przeżywałem, gdy piłka nie chciała wpaść do bramki i albo bronił golkiper, albo myliłem się nieznacznie. Teraz było tak samo, a w drugiej połowie za bardzo chciałem i źle trafiłem w piłkę. Tak się zdarza. Ogólnie dobrze się czułem, zabrakło tylko bramki – stwierdził Parzyszek.

Musiał swoje odczekać

Dla pochodzącego z Torunia piłkarza pierwsze tygodnie i miesiące w śląskim klubie do łatwych z pewnością nie należały. Tuż po transferze napastnik musiał nadrabiać zaległości, bo reszta drużyny miała za sobą pewien etap letnich przygotowań. A że u trenera Waldemara Fornalika trzeba być solidnie przygotowanym, to przestawienie się na jego metody treningowe trochę zajęło czasu. W dodatku dobrze w sezon wszedł główny rywal Piotra – Michal Papadopulos.

– To był test cierpliwości, ale tak szczerze to nigdy nie była ona moją mocną stroną. W przeszłości też mnie ściągano do klubów, jako tego pierwszego napastnika, nie zawsze grałem i zrobiłem się niecierpliwy. W Gliwicach jest inaczej, skupiałem się na treningach, bo wszystko dla mnie tutaj było nowe. I chyba dobrze, że tak się stało, bo teraz naprawdę dobrze się czuję i prezentuje. Myślę, że wykonałem kolejny krok we właściwą stronę i oby tak było w kolejnych spotkaniach – mówi „Sportowi” napastnik, który dobrze rozumie na boisku się choćby z Joelem Valencią, kluczowym obecnie zawodnikiem Piasta.

– Joel to dobry piłkarz, jest inteligenty i na boisku sporo widzi. Z takimi zawodnikami łatwiej się gra – dodaj Piotr, dla którego chyba nadchodzi dobry czas w Piaście. – Czuję, że moja sytuacja jest już inna – zaznacza Parzyszek.

 

Na zdjęciu: Piotr Parzyszek (z lewej) w meczu z Wisłą potwierdził, że może sporo dać drużynie.

 

 

LICZBY

4 RAZY Parzyszek przesiedział całe spotkanie na ławce rezerwowych. Było tak w meczach z Cracovią, Śląskiem, Górnikiem i Miedzią.

267 MINUT w tym sezonie w ekstraklasie rozegrał Piotr Parzyszek. Tylko dwukrotnie wychodził w podstawowym składzie Piasta.

 

Czy wiesz, że…

Parzyszek przyjechał do Gliwic wraz ze swoją narzeczoną, która jest Holenderką oraz małą córką. Jeszcze w tym roku parę czeka ważne wydarzenie. Otóż 28 grudnia piłkarz i jego wybranka mają w Holandii zaplanowany ślub i wesele. Piotrowi nie pozostaje nic innego, jak do tego czasu nastrzelać trochę goli, by w szampańskim nastroju zmienić stan cywilny.