Passa Zagłębia Lubin trwa

Piłkarze Waldemara Fornalika wygrali swój trzeci mecz z rzędu.


Poniedziałkowe mecze nie kojarzą się w ekstraklasie zbyt dobrze, ale ostatnio emocji w nich nie brakuje. Tym razem zmierzyły się drużyny, które tylko w roku 2023 zajmują miejsca w górnej połowie tabeli. Co więcej, radomianie podchodzili do tego spotkania z zaledwie 1 golem straconym w 5 grach, ale od początku było wiadomo, że nie będzie im łatwo podtrzymać takiego bilansu.

Bohar się przyłożył

Zagłębie dobrze się bowiem prezentowało i budowało składne akcje. W ciągu pierwszego kwadransa na listę strzelców powinien się wpisać Dawid Kurminowski. Najpierw sam odebrał piłkę przed polem karnym i sprawdził Gabriela Kobylaka, a chwilę później po koronkowej akcji doszedł do sytuacji sam na sam, ale futbolówkę po jego uderzeniu z linii bramkowej wybił Damian Jakubik. Radomiak nie był jednak bezsilny. Najwięcej okazji miał po stałych fragmentach i akcjach przeprowadzonych w bocznych sektorach, co było widać po znacznie większej liczbie dośrodkowań. Na szczęście gości ani Christos Donis, ani Leonardo Rocha nie dali rady trafić do siatki. Strzegący lubińskiej bramki Sokratis Dioudis z reguły był dobrze ustawiony.

Decydujący moment nastąpił w 32 minucie. Po ostrym faulu przed „szesnastką” Raphael Rossi zobaczył żółtą kartkę, a „Miedziowi” otrzymali rzut wolny. Podszedł do niego Damjan Bohar i mocnym uderzeniem w długi róg wyprowadził Zagłębie na prowadzenie. Wydawało się, że Kobylak mógł ustawić się lepiej, ale trzeba oddać Słoweńcowi, że przyłożył się do swojego zadania.

Za mało konkretów

Obie drużyny wykazywały chęć do ataków. Raz próbowali jedni, raz drudzy, przez co mecz był dynamiczny i dobrze się go oglądało. Nie można było powiedzieć, aby któraś strona została zepchnięta do defensywy, bo spotkanie toczyło się właściwie w każdej części boiska! Zarówno Zagłębie, jak i Radomiak starały się rozgrywać akcje szybko, w efekcie czego często zdarzało się, że w decydujących momentach czy podaniach brakowało nieco dokładności. To była dobra wiadomość dla lubinian, bo szukający wyrównania gospodarze – trochę zbyt chaotyczni – chętniej się otwierali, dając im więcej okazji do kontrataków.

Można było chwalić mecz za ogół, ale po przerwie brakowało w nim jednego – konkretów. Zagłębiu to pasowało, w końcu miało wynik, ale Radomiak pokazał za mało. W efekcie radomianie przegrali po raz pierwszy w tym roku, a „Miedziowi” odetchnęli, jeszcze bardziej oddalając się od strefy spadkowej.


Radomiak Radom – Zagłębie Lubin 0:1 (0:1)

0:1 – Bohar, 33 min (wolny)

RADOMIAK: Kobylak – Jakubik, Rossi, Cestor, Abramowicz – Alves (84. Nowakowski), Donis (64. Cele) – Semedo (64. Castaneda), Cayarga, Machado (84. Okoniewski) – Rocha. Trener Mariusz LEWANDOWSKI. Rezerwowi: Posiadała, Justiniano, Cichocki, Sarmiento, Pik

ZAGŁĘBIE: Dioudis – Kłudka, Ławniczak, Jach, Grzybek – Poletanović (67. Makowski), Łakomy – Chodyna, Pieńko (78. Starzyński), Bohar (78. Żivec) – Kurminowski (67. Doleżal). Trener Waldemar FORNALIK. [Rezerwowi:] Burić, Lepczyński, Mata, Żubrowski, Świerczok.

Sędziował Patryk Gryckiewicz (Toruń). Widzów: 2605. Żółte kartki: Rossi (32. faul), Jakubik (90. faul), Cayarga (90+2. faul) – Poletanović (44. faul), Makowski (77. faul), Jach (90+3. niesport. zach.)

Piłkarz meczu – Jarosław JACH


Na zdjęciu: Spotkaniu w Radomiu nie brakowało intensywności.

Fot. Adam Starszyński/PressFocus