„Pasy” królami polowania

Alan Łyszczarczyk zdecydował się na grę pod Wawelem, podpisując kontrakt do końca sezonu 2023/24.


Tęsknota za złotym medalem trwa od 2017 roku, kiedy to hokeiści Comarch Cracovii po raz ostatni okazali się najlepsi, wygrywając ze swym odwiecznym rywalem, GKS-em Tychy. Zdobycie Pucharu Kontynentalnego w poprzednim sezonie uznano za niewątpliwy sukces, ale jednocześnie częściową rekompensatę niepowodzeń ligowych. Piąte miejsce i przegrana w ćwierćfinale z tyszanami zmobilizowała działaczy oraz trenerów do poważnej przebudowy kadry. Na finiszu okresu transferowego „Pasy” niewątpliwie zostały królami polowania, bowiem podpisały umowy z 21-letnim fińskim obrońcą Mico Luoto oraz niespełna 25-letnim reprezentantem kraju Alanem Łyszczarczykiem, który w dwóch ostatnich sezonach występował u naszych południowych sąsiadów. O drugim transferze mówiło się przy okazji wszystkich wtorkowych meczów i można było usłyszeć wiele spekulacji.

Ciekawe CV

Alan, syn Dariusza – również wychowanka „Szarotek” – ma za sobą ciekawą przygodę. Gdy poznał hokejowe abecadło, przeniósł do Chomutowa, grając w juniorskich zespołach miejscowych „Piratów”. Następnie podjął decyzję o wyjeździe za ocean i występach w kanadyjskiej Ontario Hockey League. A potem „Łyżka”, jak nazywają go koledzy, trafił do zespołów EHCL (bezpośrednie zaplecze AHL i NHL) i zagrał 128 meczach, zdobywając 80 punktów (31+49). Po powrocie do kraju zaliczył 23 występy w macierzystym Podhalu Nowy Targ. W sezonie 2021/22, wspólnie z Filipem Komorskim i Bartoszem Ciurą, bronił barw ekipy z Frydka-Mistka.

W poprzednim roku podpisał umowę z Ocelarzi Trzyniec i w zespole mistrza Czech wystąpił w 16 spotkaniach, w tym w Lidze Mistrzów. Znacznie więcej uzbierał ich we Frydku-Mistku, farmerskiej drużynie, klubu z Trzyńca; w 29 meczach zanotował 29 punktów (14 goli+15 asysyt). Na finiszu okna transferowego zdecydował się jednak na przenosiny do Comarch Cracovii, gdzie zamierza walczyć o 13. złoty medal w historii klubu.

Ból głowy

W środowisku dyskutuje się, jakimi środkami dysponuje krakowski klub, skoro pozwolił sobie na sprowadzenie dwóch klasowych zawodników. – Nie są to aż takie wielkie pieniądze, o jakich krążą plotki – ucina trener „Pasów”, Rudolf Rohaczek, który – wobec kłopotów bogactwa – zastanawia się, jak wkomponować „Łyżkę” do drużyny. – Będę miał drobny ból głowy – śmieje się czeski szkoleniowiec – i tylko trzy mecze na to, by znaleźć najlepsze miejsce dla Alana. Na pewno będę próbował różnych wariantów, ale sądzę, że będzie ważną postacią naszej ekipy. Ma ciekawy życiorys i chyba nadeszła pora na sukcesy.

Kolonia nowotarska pod Wawelem jest coraz większa. Łyszczarczyk mógłby występować – dla przykładu – z Damianem Kapicą i Patrykiem Wronką. Ale kto wówczas pełniłby rolę środkowego napastnika? Pytanie zasadne, lecz trudno teraz znaleźć na nie odpowiedź. Częściowa padnie już w piątek, bowiem Łyszczarczyk wystąpi w Jastrzębiu.

Fińskie wzmocnienie

Obrońca Mico Luoto (180 cm/76 kg) w tym sezonie występował w młodzieżowej drużynie helsińskiego HIFK oraz był wypożyczany do Kiekko-Vantaa, rywalizującego w lidze Mestis (drugi poziom rozgrywkowy).

– Wbrew pozorom mamy problemy kadrowe w defensywie i zdecydowaliśmy na sprowadzenie Fina – wyjaśnia trener Rohaczek. – Jego młody wiek wcale nie jest przeszkodą. Jeżeli ktoś ma za sobą występy w młodzieżowej reprezentacji, to musi posiadać odpowiednie umiejętności. Jestem przekonany, że Mico szybko wkomponuje się w zespół i będzie jego silnym punktem. Jestem dobrej myśli przed zbliżającym się play offem.

Comarch Cracovia – jak już wspomnieliśmy – w piątek gra w Jastrzębiu, a po przerwie reprezentacyjnej podejmie zespół z Sanoka i wyjedzie do Sosnowca.


Na zdjęciu: Alan Łyszczarczyk ma być ważną postacią aspirującej do mistrzostwa Cracovii.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus