„Piątek” z Rakowa dopiero się rozkręca. Ma potencjał na ekstraklasę?

Friday, czyli po angielsku piątek, momentalnie kojarzony jest z Krzysztofem Piątkiem, który robi furorę w Serie A. – Wiem o tym, bo każdy mi to mówi. Jego kariera jest niesamowita, bo przecież niedawno grał w Polsce, a teraz jest w Milanie – mówi „Sportowi” Patrick Friday Eze, który wyjaśnia sprawę swojego nazwiska. – Na koszulce mam Friday, ale to tylko… moje drugie imię. Jeden z moich braci nazywa się Monday, czyli poniedziałek. Moje nazwisko to Eze – tłumaczy nam.

Nigeryjski napastnik w Częstochowie mozolnie pracuje na swoją pozycję. Można powiedzieć, że startował z… zerowego pułapu, bo gdy 1 lutego podpisał kontrakt z Rakowem, nikt tak naprawdę nie był w stanie powiedzieć, na co dziś stać 26-latka. – Ma bogatą przeszłość, występy na wysokim poziomie, choć na pewno potrzebuje trochę czasu na odbudowę, bo ostatnio nie grał. Zobaczymy co z tego będzie. Oceniliśmy, że potencjałem może to być zawodnik na ekstraklasę i stąd jego transfer – tak opisał jego przyjście trener drużyny z Limanowskiego, Marek Papszun.

Szkoleniowiec Rakowa stopniowo i powoli wprowadzał napastnika do drużyny. Inaugurację wiosny Friday oglądał z wysokości trybun. Do Katowic już pojechał i nawet zadebiutował w drużynie lidera Fortuny 1 Ligi, biegając po murawie przy Bukowej przez całe… 5 minut. Trochę więcej otrzymał w dogrywce ćwierćfinału Pucharu Polski z Legią.

 

Minut systematycznie przybywało i przeciwko Bruk-Betowi Termalice Nigeryjczyk zagrał w wyjściowym składzie. Odpłacił trenerowi najlepiej jak mógł, golem na wagę trzech punktów. W ostatniej kolejce przeciw Stomilowi także zagrał od pierwszej minuty, ale gola nie strzelił, mimo dogodnych okazji. Rywalizacja w częstochowskim zespole jest spora i napastnik zdaje sobie z tego sprawę.

– Walczę o minuty, o występy i oczywiście o ekstraklasę. Trafiłem do ambitnego klubu, w którym pracują mili ludzie – przyznaje Eze. –  Od początku swojego pobytu tutaj wszyscy chcą mi pomagać. Czuję się w Częstochowie bardzo dobrze, odwiedziłem już Jasną Górę i to miejsce zrobiło na mnie ogromne wrażenie. – dodaje.

Nigeryjczyk czasu na pokazanie się nie ma aż tak dużo, bo jego umowa obowiązuje do końca sezonu. Istnieje jednak aneks umożliwiający przedłużenie kontraktu o 3 lata. – Wierzę w Boga i mam nadzieję, że z jego pomocą awansujemy do ekstraklasy, a ja będę grał i strzelał gole dla Rakowa – podkreśla Patrick Friday Eze.

 

Patrick Friday Eze z Rakowa Częstochowa
Patrick Friday debiut i gola w I lidze ma już za sobą. Teraz pora na kolejne wyzwania. Fot. Michał Chwieduk/400mm.pl