Patryk Kun: Patrzymy z optymizmem w przyszłość

Rozmowa z Patrykiem Kunem, pomocnikiem Rakowa Częstochowa.


Zwycięstwo z Jagiellonią, szczególnie po meczu we Wrocławiu na pewno was cieszy. Z drugiej strony pewnie nie jesteście zadowoleni z samej końcówki spotkania, bo zaczęło się robić gorąco.
Patryk KUN:
– Przez cały mecz przeważaliśmy, mieliśmy nad Jagiellonią zdecydowaną przewagę, którą udokumentowaliśmy bramkami. Niestety straciliśmy gole trochę z przypadku, pierwszy po rzucie wolnym, gdzie piłka się odbijała, trochę zamieszania i ostatecznie wpadła kontaktowa bramka. Druga w samej końcówce, gdy mieliśmy już wynik 3:1, w doliczonym czasie gry daliśmy sobie strzelić. Stworzyła się taka niepotrzebna nerwówka. Mogliśmy spokojnie tę piłkę utrzymać na połowie rywala, czego zabrakło. Jednak są trzy punkty i to jest najważniejsze.

Gdyby popatrzeć na poprzedni sezon, to w taki spotkaniu pewnie stracilibyście jeszcze jednego gola. Teraz, mimo tej końcówki zgarnęliście pełną pulę i jesteście wysoko w tabeli.
Patryk KUN:
– Nie tylko nie tracimy, ale też strzelamy. W meczu z Wartą też strzeliliśmy w końcówce gola na wagę trzech punktów. Wyciągamy wnioski. Wiadomo, że też tracimy, ale są to raczej bramki przypadkowe, zdobyte nie po jakiś składnych akcjach. Musimy poprawić swoją koncentrację, ale wydaje mi się, że zrobiliśmy duży krok do przodu, jeżeli chodzi o grę defensywną i to widać po samych wynikach. Jesteśmy teraz wiceliderem i patrzymy z optymizmem w przyszłość.


Czytaj jeszcze: W meczu Rakowa z Jagą emocje do samego końca!

Dla pana jest to udany sezon. W analogicznym okresie rok temu nie było ani liczb, ani zbyt wielu minut na boisku z powodu kontuzji. Teraz gra pan cały czas, sędziowie zaczęli uznawać bramki, a kontuzje pana nie łapią.
Patryk KUN:
– Zdrowie jest, bo poprzedni sezon był przez to lekko zwariowany, gdzie grałem na początku, ale kontuzja wykluczyła mnie na dłuższy czas. Ciężko było mi po niej wrócić do odpowiedniej formy. Dopiero po przerwie spowodowanej pandemią wskoczyłem do składu, zacząłem zbierać minuty. Były występy lepsze i gorsze, ale wtedy już po prostu grałem, byłem w kręgu zainteresowań trenera i w rotacji. Brakowało tylko udowodnienia dobrej formy liczbami na boisku. Ten sezon zaczął się dobrze, bo strzeliłem od razu w pierwszym spotkaniu, dołożyłem też asysty, wywalczyłem dwa rzuty karne. Mam dość sporo rozegranych minut, kontuzje mnie omijają, choć mecz ze Śląskiem rozegrałem z drobnym urazem kostki. Trochę mi on jeszcze doskwiera, ale nie ma co przeżywać – był to lekki uraz. Szkoda, że mam teraz pauzę przez żółtą kartkę w meczu z Jagiellonią, bo czuję się dobrze. Taka przerwa nie jest wskazana, bo chciałbym grać dalej.

Po ostatnich latach – grze w ekstraklasie, zejściu do pierwszej ligi i awansie z Rakowem do najwyższej ligi, jak się pan czuje z myślą, że zimę możecie spędzić na pozycji lidera?
Patryk KUN:
– Czuję się z tym bardzo dobrze, ponieważ nikt przed sezonem nie spodziewał się, że Raków może być tak wysoko w tabeli i będziemy grali tak dobrze. Oczywiście, zdarzały nam się mecze, gdzie brakowało nam skuteczności. To zresztą nasz największy mankament. Stwarzamy sobie najwięcej okazji w lidze i szkoda, że nie zawsze zamieniamy te szanse na bramki, bo moglibyśmy dopisać kilka punktów więcej do naszego konta. Jednak taka jest piłka – nie zawsze wszystko wpada do siatki. Trzeba mieć też trochę szczęścia, inne czynniki też na to wpływają. Wiadomo, w ekstraklasie inne drużyny również mają wysoką jakość i nie wszystko będzie się układało po naszej myśli. Od początku sezonu prezentujemy jednak dobry futbol, w każdym meczu staramy się narzucić swój styl gry. Rzadko się zdarza, by wygrać spotkanie, gdzie nie byłoby ono zasłużone i nie mielibyśmy kontroli nad meczem.


Na zdjęciu: Patryk Kun w poprzednim sezonie często łapał kontuzję, jednak nie ma już po nich śladu i znów może w pełni cieszyć się grą.
Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus