Patryk Stefański: Pokazaliśmy, co naprawdę możemy

Rozmowa z Patrykiem Stefańskim, pomocnikiem Polonii Bytom, która dziś o 15.30 podejmie Carinę Gubin.


2:4 z Wartą Gorzów Wielkopolski, 3:0 z LKS-em Goczałkowice – które wiosenne oblicze Polonii jest bliższe prawdy?

Patryk STEFAŃSKI: – Myślę, że jednak to drugie. Z Wartą mieliśmy korzystny wynik, 2:0, a gdyby spojrzeć na kilka późniejszych sytuacji, to mieliśmy sporo pecha. Oczywiście zgodzę się, że w drugiej połowie wkradło się zbyt duże rozluźnienie. Sądziliśmy, że jakoś dowieziemy ten rezultat do końca. Przeciwnikowi trzeba oddać, że był bardzo zdeterminowany i naprawdę wierzył w możliwość wywiezienia z Bytomia 3 punktów. Te dwie kwestie się nałożyły i wyszła z tego mała katastrofa. Z Goczałkowicami przez 90 minut cechowała nas pełna koncentracja.

Wcześniej mieliśmy problem z wygrywaniem z rywalami z czołówki, a w tym meczu pokazaliśmy, co tak naprawdę możemy. Tego trzeba się trzymać. Jesteśmy w stanie pokonać każdego, trzeba jak najdłużej pamiętać o tym zwycięstwie i o tym, co nam je dało. Z meczu na mecz trzeba właśnie tak starać się realizować zadania, które mamy. To będzie przynosiło nam korzyści punktowe.

Po porażce na inaugurację wiosny było bardzo nerwowo?

Patryk STEFAŃSKI: – Raczej nie. Po prostu panowało duże rozczarowanie. Sami sobie pluliśmy w brody, bo wiedzieliśmy, że zawaliliśmy na całej linii. Tym bardziej czuliśmy większą chęć odkucia się z Goczałkowicami. Z Wartą nie było na tyle źle, by dokonywać jakichś nerwowych ruchów. Byliśmy świadomi, że to fatalny wypadek przy pracy, ale może dobrze, że przydarzył się już w pierwszym meczu. Jesteśmy mądrzejsi o doświadczenie, teraz trzeba z niego korzystać.

Tydzień temu zdziwiliście zmianą ustawienia, przejściem na trójkę obrońców i wahadła.

Patryk STEFAŃSKI: – To był fajny pomysł sztabu – najważniejsze, że trafiony. Po meczu rozmawialiśmy z kolegami z Goczałkowic i byli zaskoczeni. Cały mikrocykl przepracowali pod inne ustawienie, a my zagraliśmy całkowicie inaczej. W trakcie gry trudno było im przestawić się na zupełnie inne granie niż to, którego się spodziewali. Akurat w pierwszej połowie biegałem blisko ławki rezerwowych LKS-u. Trener Piszczek zauważył naszą zmianę ustawienia natychmiast, już po 2-3 minutach dawał wskazówki swoim zawodnikom, ale na boisku jest 11 ludzi, każdy musi to załapać, co nie jest proste.

Grał pan kiedyś w Polonii na wahadła?

Patryk STEFAŃSKI: – Być może za trenera Trzeciaka, bo kojarzę Norberta Radkiewicza hasającego wzdłuż linii. Nieźle mu to wychodziło, bo gdy Norbi się rozpędzi, to ma długi krok, a do tego dobrą lewą nogę. Dłuższy czas jednak tak nie graliśmy, a za trenera Rakoczego zdarzyło się to pierwszy raz. Stajemy się mniej czytelni dla rywali. Jesteśmy w stanie płynnie przejść z jednego ustawienia w drugie w przerwie meczu, czy nawet w trakcie gry. Mamy większe pole manewru.

Ile do waszego ataku wniósł napastnik Dawid Wolny, pozyskany zimą z I-ligowej Sandecji Nowy Sącz?

Patryk STEFAŃSKI: – Daje nam poczucie, że jest ktoś, kto będzie strzelał gole. Wnosi spokój, cierpliwość w graniu. Nie grzejemy się, nie robimy niczego nerwowo, bo wiemy, że jest człowiek na boisku, który będzie miał swoje okazje i powinien je wykorzystać. To kolejna osoba, która jest w stanie przechylać szalę na naszą stronę. Z Goczałkowicami wpadły dwie, a wiem, że jeszcze trochę bramek nastrzela. To daje nam pewność.

Czego spodziewacie się po Carinie Gubin, piątkowym rywalu, który w tym roku zdobył 4 punkty, nie tracąc gola?

Patryk STEFAŃSKI: – Do sierpniowego meczu w Gubinie źle podeszliśmy. Myśleliśmy chyba, że jesteśmy Polonią Bytom i cokolwiek się zdarzy, to wywieziemy stamtąd 3 punkty, a mocno się zdziwiliśmy. Rywal był dobrze dysponowany, nie umieliśmy się odkręcić, dobrze zareagować, skończyło się 0:1. Teraz wiemy, że przyjedzie drużyna, która chce grać w piłkę i nieźle jej to wychodzi. Nie ma mowy o żadnym rozluźnieniu. Wygraliśmy wiosną tylko jeden mecz, chcemy to kontynuować, budować serię. Trzeba wyjść na Carinę z tak dużą determinacją, jak na Goczałkowice.

W tabeli się spłaszczyło. Tracicie 5 punktów do prowadzących rezerw Zagłębia Lubin.

Patryk STEFAŃSKI: – Ciasno, ciasno… Całe szczęście, że Zagłębie straciło ostatnio punkty (1:1 z Gwarkiem Tarnowskie Góry – dop. red.). Dystans jest na tyle nieduży, że cały czas jesteśmy w grze. Przystępując tydzień temu do meczu z Goczałkowicami mieliśmy świadomość, że inny wynik niż nasza wygrana przy jednoczesnym zwycięstwie Zagłębia stworzy duży problem. Stało się odwrotnie i jesteśmy zdeterminowani, żeby gonić. Może pozycja lekko za plecami będzie nam sprzyjać… Zagłębie mnie zaskakuje. To rezerwy, młodzi chłopcy. Jesienią spodziewałem się, że ich forma będzie bardziej rozchwiana, a okazuje się, że są bardzo stabilni. Tym bardziej nie możemy sobie pozwolić na błędy. Lubinianie prawdopodobnie będą regularnie punktowali, dlatego musimy czekać na ich potknięcie, by doskoczyć.


Fot. Krzysztof Kadis/Polonia Bytom


Piątek przed derbami

Polonia gra z beniaminkiem z Gubina już dziś, jako że niezmiennie dzieli się stadionem przy Frycza-Modrzewskiego z Szombierkami. „Zieloni” w sobotę mierzą się w IV-ligowych derbach z Ruchem Radzionków, dlatego niebiesko-czerwoni nie chcieli wchodzić na „przeoraną” murawę dzień po nich.