Paulo Sousa. Trenerska enigma

Praca z reprezentacją Polski to dla Paulo Sousy być albo nie być w trenerskiej karierze.


O piłkarskich osiągnięciach nowego selekcjonera biało-czerwonych powiedziano i napisano już wiele. Należał do słynnej portugalskiej złotej generacji, która w 1989 i 1991 roku zdobywała młodzieżowe mistrzostwo świata, a której reprezentantami byli tej klasy piłkarze, jak Luis Figo, Rui Costa, Joao Pinto, Costinha, Ricardo Carvalho, Fernando Couto czy właśnie Paulo Sousa.

Kibice nie wybaczyli

Z młodzieżową reprezentacją Portugalii MŚ zdobył w 1989 roku na boiskach Arabii Saudyjskiej, kiedy portugalską młodzieżówkę prowadził tej klasy szkoleniowiec co Carlos Queiroz. Dwa lata później grał już w seniorskiej reprezentacji swojego kraju. Był czołowym piłkarzem Benfiki, z którą w 1991 roku wywalczył mistrzostwo kraju, a w 1993 Puchar Portugalii. Wtedy też zrobiło się o nim szczególnie głośno, bo w atmosferze skandalu przeszedł do zespołu lokalnego rywala Sportingu. Grał tam razem z m.in. Luisem Figo i Krasimirem Bałakowem.

– Jeśli chodzi o Benficę, to kibice tam do dzisiaj nie mogą mu zapomnieć i wybaczyć tego, że w 1993 roku, kiedy był jednym z najlepszych zawodników klubu, to przeniósł się do lokalnego rywala Sportingu. Jego nazwisko jako trenera przewijało się potem w kwestii objęcia Benfiki. Ostatecznie do tego nie doszło – mówi nam dziennikarz portugalskiego „Recordu” Sergio Krithinas.


Czytaj jeszcze: Z ziemi obcej do Polski, czyli kto nas uczył futbolu?

W Sportingu Sousa grał tylko rok przenosząc się potem do samego Juventusu, z którym sięgnął po triumf w Champions League w sezonie 1995/96. Tego samego dokonał potem w kolejnym sezonie w barwach Borussii Dortmund. Na swoim koncie jako piłkarz ma mistrzostwo Włoch, Puchar Italii czy Puchar Interkontynentalny zdobyty z Borussią. Na boisku słynął z ciężkiej pracy, biegania i inteligencji. Co ciekawe w swoim kraju jest jednak w cieniu innych byłych wielkich graczy, a i szkoleniowców, których w kraju wciąż aktualnego mistrza Starego Kontynentu nie brakuje.

– Jego metody pracy, jego trenerska filozofia na naszym portugalskim rynku nie jest dość dobrze znana. Z jednej strony nie pracował w portugalskich klubach, a kolejnym powodem jest fakt, że nie udziela zbyt wielu wywiadów, nie rozmawia z dziennikarzami.

Nie jest obecny w prasie czy mediach codziennie, nie udziela wywiadu za wywiadem. Taką niezależną personą był też na boisku, decydując się na niekonwencjonalne rozwiązania i granie. Trzeba powiedzieć, że jest jednym z najlepszych piłkarzy w portugalskiej piłce.

Ma fantastyczne CV, okraszone wieloma sukcesami i triumfami, dwa zwycięstwa w Champions League w dwóch kolejnych sezonach i w dwóch różnych klubach. Triumfy w Niemczach i Włoszech, gdzie z powodzeniem występował. Ale, jak mówię, nie ma takiego emocjonalnego związku z portugalskim futbolem.

W Benfice jest traktowany, jak zdrajca, który przeszedł do Sportingu i tam grał. Nie ma takich związków jak inni z naszych wielkich zawodników, przykładowo Rui Costa z Benficą, Figo ze Sportingiem, podobnie jest z Ronaldo. W przypadku Paulo Sousy nie ma jednak czegoś takiego. Dlatego nie jest tak popularny u nas jak inni zawodnicy z tej złotej generacji zawodników, którą wtedy mieliśmy, jednak jego osiągnięcia na boisku są oczywiście mocno doceniane – mówi Krithinas.

Nie podał ręki…

Trenerskiego chleba zaczął próbować jeszcze u swojego byłego szkoleniowca z czasów młodzieżowej reprezentacji Portugalii Carlosa Queiroza. To był jedyny czas, kiedy pracował jako trener w domu, szkoląc wcześniej juniorską reprezentację do lat 16. Potem była praca na Wyspach Brytyjskich. Najpierw niespełna pół roku w Queens Park Rangers. Potem całkiem dobry rok w Swensea City (2009/10) i w końcu smutne pożegnanie z Leicester City jesienią 2010 po niespełna trzech miesiącach pracy i ledwie jednym zwycięstwie w dziewięciu spotkaniach…

Szansę trenerskiego „odbudowania się” otrzymał w węgierskim Videotonie, z którym związał się umową w maju 2011 roku podpisując trzyletni kontrakt. Z klubem z Szekesfehervar zdobył wicemistrzostwo kraju, dwa Superpuchary i Puchar Ligi. Chwalili go tam zawodnicy, jak choćby Nemanja Nikolić. Były napastnik Legii przed przenosinami do Warszawy grał właśnie w Videotonie i współpracował z Sousą chwaląc jego szkoleniowe metody oraz podejście do zawodników.

Nie wszystkim było jednak po drodze z Portugalczykiem na Węgrzech. Dziennikarze „Nemzeti Sport” podesłali nam historię związaną z byłym trenerem reprezentacji ich kraju Sandorem Egervarim, który prowadził drużynę narodową Madziarów w latach 2010-13. W lutym 2012 roku ówczesny selekcjoner reprezentacji kraju spotkał się z piłkarzami Videotonu na lotnisku. Przywitał się z każdym, a kiedy podał dłoń Paulo Sousie ten… odmówił przywitania się.

„Węgierscy trenerzy byli oburzeni, kiedy wyszło na jaw, że uścisk dłoni selekcjonera naszej reprezentacji nie został zaakceptowany przez Paulo Souse, portugalskiego trenera Videotonu.

Na Węgrzech głośno było o tym, że nie podał ręki ówczesnemu selekcjonerowi reprezentacji Madziarów Sandorovi Egervari.

– Nie chcę temu zaprzeczać, niestety incydent naprawdę się wydarzył. Kiedy witałem na lotnisku graczy Videotonu chciałem się też przywitać z Paulo Sousą uściskiem dłoni, ale on tego nie przyjął. Nie chcą oceniać takiego gestu, to nie moja rola, natomiast trudno mówić o jakiejś współpracy” – mówił Sandor Egervari cytowany przez „Nezmeti Sport” (13 lutego 2012 roku).

…Uderzył dziennikarza

To jeszcze i tak nic w porównaniu z tym, co przydarzyło się jednemu z dziennikarzy „Nemzeti Sport”, a konkretnie Bence Borboli. Podczas jednego charytatywnego mecz z udziałem żurnalistów, w którym brał udział także Sousa, doszło do nieprzyjemnego zdarzenia. Portugalski trener uderzył głową dziennikarza sportowego dziennika. Jak utrzymywali świadkowie nie był to przypadek. Borbola wylądował w szpitalu, doszło do złożenia skargi, a sprawa miała wylądować na wokandzie. Ostatecznie doszło do ugody sądowej i przeprosin.

Skontaktowaliśmy się z poszkodowanym dziennikarzem, chcą u źródła zapytać, jak było z całym incydentem. Borbola jednak grzecznie przeprosił.

– Nie byłoby eleganckie z mojej strony, gdybym miał się wypowiadać na temat Paulo Sousy – odpowiedział nam dziennikarz „Nemzeti Sport”. Co ciekawe portugalski selekcjoner biało-czerwonych zadebiutuje właśnie w starciu z Węgrami w Budapeszcie 25 marca w meczu eliminacji mistrzostw świata. Wtedy sprawa ponownie pewnie odżyje na nowo…

Mistrzowskie tytuły

Z Węgier Sousa przeniósł się do Izraela i był to dla niego dobry czy nawet bardzo dobry okres. W sezonie 2013/14 z prowadzonym Maccabi Tel Awiw zdobył mistrzostwo kraju. Do dzisiaj dobrze go tam pamiętają.

– Jego osoby nikomu nie trzeba było przedstawiać. Świetny zawodnik i równie dobry szkoleniowiec. Wciąż jest u nas wspominany, jako jeden z najlepszych zagranicznych szkoleniowców, którzy w ogóle pracowali w Izraelu. W szczególności oczywiście doceniany jest przez kibiców Maccabi. Zmienił sposób, kulturę grania drużyny. Za jego ściągnięcie do Maccabi stał Jordi Cruyff – opowiada Maor Rachmany, dziennikarz izraelskiego portalu One.

Syn jednego z najlepszych na świecie piłkarzy Johana Cruyffa zaczął pracę w Maccabi w 2012 roku na stanowisku dyrektora sportowego. Miał pomóc drużynie z Tel Awiwu w zdobyciu mistrzostwa kraju. To właśnie Jordi Cruyff stał latem 2013 za zatrudnieniem w roli szkoleniowca Maccabi Paulo Sousy.

– Od razu na dzień dobry zdobył z klubem mistrzostwo kraju. Drużyna prezentowała się naprawdę świetnie, a duża w tym zasługa właśnie Sousy, jego spojrzenia na wszystko. Kiedy zaczął pracę w Izraelu, to ściągnął do pomocy wiele osób zza granicy. To było coś innego, bo w większości klubów pracują miejscowi trenerzy. To była duża zmiana – tłumaczy Rachamny i dodaje.

– Znany był ze swojej twardej ręki, tak było w pracy z piłkarzami, tak też było w kontaktach z mediami. Kiedy ukazywała się jakaś informacja, to zaczynał dociekać, kto to powiedział, dlaczego. Nie był łatwy w takiej codziennej komunikacji. Wielu uważało go za osobę niedostępną, trudną w kontakcie. Był w Izraelu tylko rok, ale można bez dwóch zdań powiedzieć, że był jednym z najlepszych szkoleniowców Maccabi w ostatnich dekadach. Przemawia też za nim na pewno niesamowita piłkarska kariera i kolejne trofea, które zdobywał jako zawodnik. No ale tego nikomu nie trzeba przypominac – mówi dziennikarz z Izraela.

– Z tego co można zaobserwować, kiedy był szkoleniowcem takich klubów, jak Fiorentina, Basel czy tych wielu innych zespołów, które prowadził, to że jest trenerem, który lubi, żeby jego drużyny grały w piłkę, utrzymywały się przy niej, potrafiły grać kombinacyjnie – dodaje Sergio Krithinas z portugalskiego „Recordu”. Po pracy w Maccabi było jeszcze mistrzostwo Szwajcarii zdobyte z FC Basel (2015) i… koniec trenerskich sukcesów.

Wielki test

Nie przekonał w Fiorentinie, chińskim Tianjin Quanjian czy francuskim Bordeaux, gdzie pracował niespełna 1,5 roku.

Paulo Sousa podczas pierwszej konferencji w roli selekcjonera biało-czerwonych. Obok rzecznik Jakub Kwiatkowski. Fot. laczynaspilka.pl

– Ostatnie lata nie były już dla niego tak udane. Można powiedzieć, że praca z Izraelu, to dla niego jedno z ostatnich miejsca, patrząc na kluby, w których potem pracował, gdzie odnosił sukcesy. Na pewno jego osoba, to znak zapytania. Ma osiągnięcia jako trener, nie mówię już o tych piłkarskich, ale obecna praca z reprezentacją Polski, to dla niego wielki test, wielki sprawdzian. We Fiorentinie, Bordeaux czy w Chinach nie był przekonywujący, a wiadomo, że chciałby być jednym z czołowych szkoleniowców w Europie i w przyszłości prowadzić Juventus, gdzie kiedyś występował. Dobry turniej z reprezentacją Polski, dobry wynik na Euro na pewno będzie dla niego odskocznią do tego, żeby wrócić na europejskie salony najlepszych szkoleniowców – uważa Maor Rachmany. Jak będzie faktycznie przekonamy się już w najbliższych miesiącach. W marcu pierwsze mecze w eliminacjach mistrzostw świata, a w czerwcu początek przełożonego z 2020 roku turnieju Euro.


PAULO SOUSA

Data urodzenia: 30 sierpnia 1970 r.

Miejsce urodzenia: Viseu

Pozyska na boisku: pomocnik

Kariera piłkarska: Repesenses, Benfica Lizbona, Sporting Lizbona, Juventus Turyn, Borussia Dortmund, Inter Mediolan, Parma, Panathinaikos, Espanyol

Reprezentacja Portugali: 52 mecze/0 bramek

Kariera trenerska: Portugalia U-16, Queens Park Rangers, Swansea City, Leicester City, Videoton, Maccabi Tel Awiw, FC Basel, Fiorentina, Tianjin Quanjian, Girondins Bordeaux, reprezentacja Polski.


Liczby Paulo Sousy

419 SPOTKAŃ jako trener poprowadził do tej pory Paulo Sousa (za transfermarkt.de). Wygrał 193 z nich (46%), 107 zremisował (25,5%), a 119 przegrał (28,5%). Jego drużyny strzeliły łącznie 641 goli (średnio 1,53 na mecz), a straciły 476 goli (średnio 1,14 na mecz).

52 MECZE w reprezentacji swojego kraju rozegrał defensywny pomocnik Sousa. Nie zdobył w nich jednak ani jednego gola, a państwowe barwy przywdziewał w latach 1991-2002.

11 TYTUŁÓW zdobył Sousa jako piłkarz. Z Benfiką zdobył mistrzostwo Portugalii, krajowy Puchar oraz Superpuchar. Analogiczne trofea podniósł w Juventusie, dorzucając do tego jeszcze Ligę Mistrzów, którą wygrał też z Borussią Dortmund. W Niemczech zdobył również Superpuchar oraz Puchar Interkontynentalny, a oprócz tego z reprezentacją Portugalii do lat 20 został w 1989 roku mistrzem świata.

9 KLUBÓW prowadził Paulo Sousa przed objęciem posady w reprezentacji Polski – Queens Park Rangers, Swansea, Leicester, Videoton (obecnie Fehervar), Maccabi Tel Awiw, Basel, Fiorentinę, Tianjin Quanjian oraz Bordeaux. Praca pod skrzydłami PZPN-u jest jego pierwszą przygodą w roli selekcjonera kadry państwowej.

8 DRUŻYN zwiedził w swojej zawodniczej karierze obecny selekcjoner Polski. Sousa zaczynał w Benfice, skąd potem trafił do lizbońskiego rywala, Sportingu. Potem grał dla Juventusu, Borussii Dortmund, Interu Mediolan (dwa razy), Parmy, Panathinaikosu oraz Espanyolu.

5 TROFEÓW zdobył w swojej karierze trenerskiej Sousa. W 2011 i 2012 roku wygrał mecz o Superpuchar Węgier, a w 2012 roku dorzucił do tego Puchar Ligi Węgierskiej. W 2014 roku razem z Maccabi Tel Awiw został mistrzem Izraela, a rok później powtórzył ten wyczyn, ale na gruncie szwajcarskim, z ekipą Basel.

4 PIŁKARZY zdobywało Ligę Mistrzów dwa razy z rzędu, w barwach dwóch różnych klubów. Jednym z nich jest właśnie Sousa, który w 1996 roku tryumfował z Juventusem, a rok później z Borussią Dortmund. Marcel Desailly dokonał tego w 1993 roku z Olympiquem Marsylia i w 1994 roku z Milanem, Gerard Pique w 2008 roku z Manchesterem United, a w 2009 roku z Barceloną, natomiast Samuel Eto’o w 2009 roku z Barceloną, a rok później z Interem Mediolan.

1 RAZ Sousa-piłkarz miał okazję zmierzyć się z Polakami, choć… cały ten mecz przesiedział na ławce rezerwowych. Było to na mistrzostwach świata w 2002 roku, gdy Portugalczycy rozbili „biało-czerwonych” 4:0. Po tym turnieju Sousa zakończył zawodniczą karierę.


Na zdjęciu: Nowy selekcjoner reprezentacji Polski to szkoleniowiec z południowym temperamentem.
Fot. Pressfocus.pl