Paulo to bardzo niezależna osoba

Rozmowa z Sergio Krithinasem, dziennikarzem portugalskiej gazety „Record”.

Jakie są reakcje w Portugalii po zatrudnieniu w roli selekcjonera reprezentacji Polski Paulo Sousy?

Sergio KRITHINAS: – No cóż, oczywiście wszyscy o tym piszą i komentują. Nie jest to jednak jakiś wielki news i wielka sprawa, bo nie ma on wielkich związków z naszą piłką. O co chodzi? Opuścił Portugalię jako młody zawodnik w 1994 roku przenosząc się ze Sportingu do Juventusu. Od tego czasu zawsze grał i pracował poza granicami naszego kraju. Wyjątkiem jest tutaj praca z juniorską reprezentacją Portugalii, ale to było kilkanaście lat temu. Tak więc dla nas nie jest to wielki temat.

Sergio Krithinas Fot. Michał Zichlarz

Jako trener jaki styl futbolu preferuje?

Sergio KRITHINAS: – Jego metody pracy, jego trenerska filozofia na naszym portugalskim rynku nie jest dość dobrze znana. Z jednej strony nie pracował w portugalskich klubach, a kolejnym powodem jest fakt, że nie udziela zbyt wielu wywiadów, nie rozmawia z dziennikarzami. Z tego co można zaobserwować, kiedy był szkoleniowcem takich klubów, jak Fiorentina, Basel czy wielu innych zespołów, które prowadził, to że jest trenerem, który lubi, żeby jego drużyny grały w piłkę, utrzymywały się przy niej, potrafiły grać kombinacyjnie. Zwykle dobrze sobie z tym radził i na prowadzone przez niego jedenastki patrzyło się z przyjemnością.

Co jeszcze może pan o nim powiedzieć?

Sergio KRITHINAS: – Zaskoczeniem jest dla mnie fakt, że zdecydował się na objęcie funkcji selekcjonera zespołu narodowego. Dla mnie jest raczej typem szkoleniowca, który pasuje do codziennej pracy w klubie. Lubi mieć kontakt z zawodnikami, jest znany z tego, że potrafi pomóc w rozwinięciu się młodym graczom. To zwykła codzienna praca, która jest do wykonania w klubie, a nie w reprezentacji. Dlatego, jak mówię, to dla mnie zaskoczenie, że zdecydował się teraz na takie zajęcie.

A nie miał propozycji pracy trenerskiej z Portugalii?

Sergio KRITHINAS: – W przeszłości jego nazwisko było łączone z Benficą, czy Sportingiem. Nic jednak z tego nie wyszło. Jeśli chodzi o Benficę, to kibice tam do dzisiaj nie mogą mu zapomnieć i wybaczyć tego, że w 1993 roku, kiedy był jednym z najlepszych zawodników klubu, przeniósł się do lokalnego rywala, Sportingu. Jego nazwisko jako trenera przewijało się jednak w kwestii objęcia Benfiki. Ostatecznie do tego nie doszło. Trzeba też powiedzieć, o czym mówiłem wcześniej, że Paulo Sousa nie ma silnych związków z portugalskim futbolem. Jego piłkarska kariera to Włochy, Hiszpania, Niemcy czy Grecja.

Dlaczego w takim razie jest tak daleko od portugalskiej piłki?

Sergio KRITHINAS: – Paulo to bardzo niezależna osoba. Jest raczej zamknięty, nie udziela się publicznie. Nie jest obecny w prasie czy mediach codziennie, nie udziela wywiadu za wywiadem. Taką niezależną personą był też na boisku, decydując się na niekonwencjonalne rozwiązania i granie.

Trzeba powiedzieć, że jest jednym z najlepszych piłkarzy w portugalskiej piłce. Ma fantastyczne CV, okraszone wieloma sukcesami i triumfami, dwa zwycięstwa w Champions League w dwóch kolejnych sezonach i w dwóch różnych klubach. Triumfy w Niemczech i Włoszech, gdzie z powodzeniem występował. Ale, jak mówię, nie ma takiego emocjonalnego związku z portugalskim futbolem.

Fot. laczynaspilka.pl

W Benfice jest traktowany jak zdrajca, który przeszedł do Sportingu i tam grał. Nie ma takich związków jak inni z naszych zawodników, przykładowo Rui Costa z Benficą, Figo ze Sportingiem, podobnie jest z Ronaldo. W przypadku Paulo Sousy nie ma czegoś takiego. Dlatego nie jest tak popularny u nas jak inni zawodnicy z tej złotej generacji zawodników, którą wtedy mieliśmy, jednak jego osiągnięcia na boisku są oczywiście mocno doceniane.

Paulo Sousa jest ósmym portugalskim trenerem, który objął zagraniczną reprezentację. Skąd ten fenomen?

Sergio KRITHINAS: – Tutaj można powiedzieć nie tylko o tym futbolu w reprezentacyjnym wydaniu, ale także w tym klubowym. Przecież Portugalczykami są szkoleniowcy klubów, które rywalizują czy rywalizowały w Champions League, jak Olympiakosu Pireus, Olympique Marsylia, Szachtar Donieck. Jest Mourinho w Tottenhamie, Villas-Boas w Marsyli. Nuno Esprito Santo robi świetną robotę w Wolverhampton. Był Leonardo Jardim w Monaco. Wielu trenerów z Portugalii trenuje teraz poza granicami naszego kraju.

Jak to wytłumaczyć?

Sergio KRITHINAS: – W mojej opinii to wszystko zasługa Jose Mourinho. Kiedy zdobył z prowadzonym przez siebie Porto Puchar UEFA, a potem wygrał Champions League, to zmieniło wszystko w portugalskiej piłce. Wiele osób, dwudziestolatków, nagle zapragnęło również pracować jako szkoleniowcy, jak Mourinho.

Od tego czasu datuje się to, że kładzie się nacisk na szkolenie trenerów. Sam Mourinho nie miał przecież za sobą wielkiej profesjonalnej piłkarskiej kariery, skończył studia i pracował jako trener. Dla wielu został prawdziwym idolem, chcieli podążać wyznaczoną przez niego drogą. To ten wpływ sprawił, że mamy teraz wielu szkoleniowców o uznanej sławie w całym piłkarskim świecie.

W Chinach z prowadzonym przez siebie zespołem tytuł w 2018 wywalczył Vitor Pereira. Nasi szkoleniowcy są w Korei Południowej, a jeden z nich pracował nie tak dawno w najlepszym afrykańskim klubie Al-Ahly. Wielu z nich z powodzeniem pracuje poza granicami Portugalii, co faktycznie jest imponujące.


Na zdjęciu: Paulo Sousa w 1993 roku w atmosferze skandalu przeszedł z Benfiki do Sportingu.

Fot.